Kretyn

13 4 0
                                    

Kretyn

Życie kretyna,
Szybko się kończy - jeszcze szybciej zaczyna,
W nastoletnim wieku odchodzi już dopamina,
Więc kretyn się zastanawia... Czy coś go jeszcze tu trzyma?

I tak duma nad swym losem,
Była mu kwiatu lotosem,
Lecz kiedy kiwnęła nosem - on nic zrobić nie mógł z głosem,

Pierwsza ona mu zniknęła,
Mówią, "żal po niej to ściema,
i też kpina, miłość marna, nastolatek nie miał farta"

Cóż, zostali przyjaciele,
Wiedział, kochał i dbał o nich,
Jednak teraz tu napomknę - życie dało im rozłąkę.

Kretyn znalazł się w Krakowie,
Chciał odnaleźć się w rozmowie,
Mówili "to prosta sprawa, idź do ludzi i pogadaj"

Kretyn jest dość specyficzny,
Bo to podmiot jest liryczny,
Czyli można się domyśleć - znajomości poszły nikle,

Godzinami siedząc w domu obserwuje stale sufit,
A gdy przyjdzie do kontaktu, wtedy ledwo umie mówić,
I stresują go głupoty, strasznie durne, wręcz przesadnie,

Za głupoty prosta karma - myśli karcą go nachalnie,
Najlepiej niech zginie marnie i się więcej nie podnosi, bo mózg jego wprost mu mówi, że nie może go już znosić.

Czy na pewno okna domknął? Drzwi zamknięte? Gaz wyłączył?

Sprawdzić musi po 3 razy,
Sen nie złapie go nim skończy.

Kiedy leżąc późną porą w swoim łóżku,
tak jak zawsze,
Myśli o tym co by było jakby zagrał to inaczej,

Gdyby lepsze miał wyniki to by go przecież kochali,
Gdyby problemów nie sprawiał no to by się radowali,
Gdyby z agresją wywalczył pokój o opanowanie,
To może nawet do domu mógłby wrócić na śniadanie,
Gdyby mógł uwierzyć w Boga,
Dziadek wtedy byłby dumny,
I znów nazwałby go"zuchem",
Jednak z Bogiem kontakt trudny.

Bóg nie lubił słuchać jego kiedy prosił go o pomoc,
Gdy przed ojcem bronił matkę samemu dostając łomot,

Kiedy łkał i wył w pokoju, wiedząc, że już jest skończony,
Bo rodzina wprost mu rzekła, że pozbawia ją renomy,
Żeby nie przyjeżdżał wcale i że widzieć już go nie chcą,
Że jest największym zawodem, agresorem, czarną wstęga,

Że nie tak go wychowali, więc rodzinna więź jest niczym dla nich.

Kretyn został sam jak palec poród smogu tego miasta,
Tak musiało być widocznie, żal już coraz mniej nim szasta.

Szaro, buro i ponuro - zbiór wierszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz