Straciłem wiarę w siebie,
I wszystko dookoła,
Każda głupia durnota rozbudza we mnie doła,Bo wszyscy są żałośni,
I wszyscy ciągle kłamią,
Że: "możesz być kim zechcesz, poczekaj tylko na to"Minęło już tyle czasu,
No i tyle wytrzymałem,
Niewidoczny wciąż dla Boga pod stolikiem się schowałem,Od maluśkich moich lat,
Siedzę tam tak po cichutku,
Mając nadzieję, że Bóg,
Powie w końcu: "Powstań durniu"Problem jednak leży w tym,
Że ja i ja to dwie osoby,Chłopiec wierzy w to, że Bóg podniesie go i ułoży,
Starszy dobrze wie, że Bóg,
Nie widzi go wciąż na oczy,Starszy zdaje sobie sprawę, że z tym Bogiem jest coś marnie,
No bo w końcu co za ojciec krzywdził by tak dziecko własne?
CZYTASZ
Szaro, buro i ponuro - zbiór wierszy
PoetryWiersze - o ile wierszami można je nazwać. Bardzo monotematyczne