Strach jest uczuciem, które towarzyszy nam od najmłodszych lat. Jako dzieci boimy się praktycznie wszystkiego. Kiedy ja byłam mała strasznie bałam się ciemności, burzy i wszystkim znanego potwora spod łóżka.
Ciemność sama w sobie nie była przerażająca. Nie bałam się jej, a tego, co mogłam w niej spotkać. Kiedy znajdujemy się w pomieszczeniu bez światła, nasza głowa wytwarza sobie różne obrazy i scenariusze. To one prowadzą do tego, że po czasie zaczynamy panikować i chcemy jak najszybciej znaleźć się w bezpiecznym miejscu.
Tak działał strach. W naszej głowie pojawiały myśli, które go napędzały. Żywił się naszym cierpieniem, nasza panika była dla niego paliwem.
Kiedy atakuje nas strach, desperacko szukamy czegoś, co nas uratuje. Jakiejś gałązki, której możemy się złapać, aby nie znaleźć się na dnie.
Podczas burzy moją gałązką był mój brat, Aaron. To do niego biegłam, kiedy się czegoś bałam. Wiedziałam, że zawsze mnie uratuje i znajdzie sposób, abym przestała się bać.
Jako dziesięcioletnia dziewczynka, podczas burzy biegłam do jego pokoju, aby schować się pod kołdrą w jego objęciach. Chłopak ratował mnie też przed potworami, które goniły mnie w ciemności.
Pomógł mi przezwyciężyć lek, pokazując mi piękne strony tego, czego się bałam. Pokazał mi, jak piękna potrafi być burza i nie trzeba jej się wcale bać. Od tamtego czasu za każdym razem siedziałam przy oknie i oglądałam szalejące na zewnątrz drzewa. Uważnie wsłuchiwałam się w odbijające się od szyb krople deszczu i pioruny.
Kiedy zaczynało się postrzegać to zjawisko, jako coś pięknego, wtedy te dźwięki stawały się uspokajające.
Jednak tak było kiedyś. Teraz musiałam pogodzić się z okropną rzeczywistością.
Budząc się błagałam, aby wszystkie wydarzenia były snem. Jednak, kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam Alexa, który chodził nerwowo po pokoju i próbował się do kogoś dodzwonić
Przeniosłam wzrok na otwarte drzwi łazienki, a moim oczom ukazał się rozbity wazon. Kawałki szkła walały się po posadzce. Niektóre z nich wleciały nawet do pokoju. Nie wiedziałam nawet, w którym momencie chłopak pojawił się obok mojego łóżka.
-Jak się czujesz? - zapytał. Nie wiedziałam, o co chodzi, przecież to wszystko było snem. Te kwiaty z liścikiem i lustro.
Zignorowałam pytanie bruneta i ruszyłam w stronę łazienki.
Nie było mi dane postawić nawet nogi w jej progu, ponieważ chłopak teleportował się przede mnie i całym swoim ciałem zasłonił mi wejście.
-Alex odsuń się – powiedziałam łamiącym się głosem. Błagam, aby to był tylko jebany sen. Przecież takie rzeczy się nie dzieją, nie w moim życiu.
Wykorzystałam nieuwagę chłopaka, który skupił się na tym, abym się nie rozpłakała i wtargnęłam do łazienki. Nie… to nie może być prawda. Moje życie właśnie przerodziło się w horror.
Odkąd tylko pamiętam nienawidziłam horrorów. Bałam się ich od małego i tego strachu nikt nie wyeliminował. Przerażały mnie te wszystkie paranormalne sytuacje, włamania i morderstwa. Teraz moje życie stało się jednym z nic. Ta sytuacja sprawiła, że zaczęłam żyć w ciągłym strachu.
Tępo wpatrywałam się w napis na lustrze. Napis, który zmienił wszystko. Zmienił całe moje życie, zaburzył rutynę, którą starannie budowałam przez siedemnaście lat swojego marnego życia.
-Chodź, Valerie. Wszyscy już czekają na dole. Chcą tylko zobaczyć, czy nic ci się nie stało, bo nie wierzą mi na słowo. Później będziesz mogła iść spać, a jutro opracujemy plan działania.
CZYTASZ
Dancing with death
Roman pour AdolescentsBREVITAS VITAE#1 Pierwsza część dylogii brevitas vitae Siedemnastoletnia Valerie Foster prowadzi spokojne życie w New Jersey, w Atlantic City. Nie różni się ono niczym, od życia przeciętnej nastolatki. Ma cudowną przyjaciółkę, wspierającego brata i...