Wróg

88 26 139
                                    

Kochani, mam dla Was niespodziankę! Od tego rozdziału w komentarzach przy wybranych akapitach znajdziecie wyjaśninia co trudniejszych słów, które się w nim pojawiają :) Mam nadzieję, że się przydadzą!

Rzucenie się z gołymi rękami na wendigo zapewniło mi w szkole coś nowego: szacunek. Może większość uczniów wciąż nie pałała do mnie sympatią, co mi całkowicie odpowiadało, ponieważ nie byłam zbyt towarzyskim typem, ale przez chwilę mogłam przestać stresować się, że podczas przerwy ktoś będzie chciał walczyć ze mną na śmierć i życie albo co najmniej wypad przez okno.

Najbardziej zaskoczyła mnie sytuacja, gdy jednak ktoś – jakiś chłopak z młodszej klasy – postanowił zaatakować mnie, dopóki byłam posiniaczona i obolała. Nie zdążyłam nawet zareagować, zanim on nie wylądował na ziemi, przygnieciony potężnym ciałem nieznanej mi dziewczyny. Posłałam jej zdumione, pytające spojrzenie.

— To za akcję nad jeziorem, za uratowanie tej młodej — wyjaśniła.

Kiwnęłam tylko głową w niemym podziękowaniu i poszłam z Dalią i Wiktorem w swoją drogę, by uniknąć udziału w tworzącym się zbiorowisku zaciekawionych uczniów. Wciąż nie przepadałam za naruszaniem mojej strefy osobistej.

— Zostałaś szkolną gwiazdą! — pisnęła moja przyjaciółka, gdy wyszliśmy na inny korytarz. — Wszyscy plotkują o tym, że dałaś Cyrylowi kosza, że ocaliłaś Marę, a po wszystkim tajemniczo znikłaś...

Urwała nagle. Zamrugała szybko, jakby coś zrozumiała. Potem stanęła tuż przede mną, położyła mi ręce na ramionach i spytała, ignorując ciekawskie spojrzenia naszego inkuba:

— To był ten smok, prawda? — zapytała. Magia w jej zielonych niczym leśne paprocie oczach zamigotała. — Uratował cię i rozpłynął się w powietrzu, ciebie wtedy też nie znalazłam, więc... byliście razem! — Wzięła głęboki oddech. — Musisz mi wszystko opowiedzieć!

— Też chcę wiedzieć — wtrącił się Wiktor, popatrując na nas obie. — Ktoś w szkole jest smokiem? Ekstra!

Byłam bliska zadławienia się własną śliną. Czy to możliwe, że zostałam przejrzana?

— To dlatego po tym ataku miałaś taką rozmarzoną minę — kontynuowała Dalia. — To nie wendigo wpadł ci w oko, tylko złoty smok! Kim on jest? Jesteście parą? Pewnie leci na twój tatuaż, co nie? Nie mogę w to uwierzyć — dodała, obserwując, jak się rumienię. — Masz pierwszego krasza!

— Co mam? — zapytałam słabym głosem.

— Krasza! — wyjaśniła. — No wiesz, kogoś, z kim chciałabyś być, kto ci się podoba, kogo chciałabyś po...

— Dobra, zrozumiałam! — przerwałam jej szybko, czując, że moja skóra nabiera koloru letnich maków.

Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, nie, żebym chciała dzielić się z kimkolwiek odpowiedziami na pytania Dalii, Wiktor jęknął głucho i szturchnął nas obie.

— Panno Dracca — odezwał się ktoś.

Dalia zbladła, kiedy jej wzrok padł na nauczycielkę stojącą za mną. Obróciłam się.

— Pani Paprocka, panie Kuszyński — powiedziała Żmijewska. — Proszę iść już na obiad. Ja muszę uciąć sobie pogawędkę z waszą koleżanką.

Dalia spojrzała na mnie w taki sposób, jakby spodziewała się, że więcej mnie nie zobaczy. Wiktor odciągnął ją ode mnie i poprowadził w kierunku stołówki. Przez chwilę odprowadzałam ich wzrokiem.

— Proszę za mną.

Posłusznie udałam się za nauczycielką. Była wysoka, co najmniej piętnaście centymetrów wyższa ode mnie. Miała jasne włosy nieodmiennie związane w kok, od którego pochodziła jej ksywa nadana przez uczniów – Kokówa. Jej ciemna karnacja kontrastowała z białą koszulą, na którą założyła czarną sukienkę. Szła szybko, a że miała dłuższe nogi niż ja, niemal za nią truchtałam. Wreszcie weszłyśmy do jej gabinetu.

Akademia CiemnogrodzkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz