Rozdział 23

390 9 9
                                    

NASTĘPNEGO DNIA.

Po miło spędzonej nocy z Draco, miałam sporo wyrzutów sumienia, a to tylko dlatego, że nie pisnęłam ani słowem, że widziałam się z Noah, o którego blondyn był strasznie zazdrosny. Sama nie wiem do czego moje czyny mnie prowadzą i co może mnie czekać. Chciałam jednak, by całe moje życie nie wymagało żadnej poprawki czy konsekwencji. Ale czy dało się tak? Nie wiem. Od małego nie byłam uczona prostych rzeczy z czasem sama musiałam się ich nauczyć i to sprawiło, że nie widzę w sobie błędów, które popełniam. Jestem ślepo przekonana, że czego się nauczyłam sama, jest dla mnie dobre, ale czy na pewno? Kiedy pożądanie nas rozpierało, nie daliśmy sobie za wygraną. Mogłam rzec, że nie pamiętam kiedy Draco był aż tak cholernie delikatny w łóżku, ale i też chłodny co do swoich czynów. Wszystko robił z dokładnością i precyzją. Chłopak niczym marzenie.

Siedziałam wygodnie w wysokim krześle barowym, które znajdowało się przy kuchennej wyspie, gdzie właśnie przebywałam. Kuchnie zajmował pół mrok, ale przyznaję lubiłam jak jest ciemno, a kochane słońce nie bije po oczach swoimi promieniami. Z czystego zamysłu, wyrwał mnie cichy stukot saszetki, która wypadła spomiędzy moich palców. Granatowy plastik, a w środku cholernie dobrze mi znana tabletka awaryjna. W całym domu cisza, która biła po uszach. Mijały sekundy, minuty, a ja wpatrywałam się w martwy obiekt, widniejący między moimi palcami, które co chwile obracały rzecz wokół własnej osi. Pieprzone życie. Wzdechnęłam głośno, wypuszczając świst powietrza spomiędzy swoich ust. Obok lewej ręki, znajdowała się przeźroczysta szklanka wraz z butelką wody, za którą chwyciłam nalewając ciecz do szklanej pokrywy lodowej. Następnie chwyciłam plastik niemal od razu go rozrywając co ujawniło białą niewielką pastylkę. 

Draco mnie zabiję.

Zmrużyłam oczy. Czy dobrze robiłam? Sama nie wiem. Przełknęłam wielką gulę śliny mentalnie, przybijając sobie pięścią w twarz niczym w automat bokserski. Czy czułam, że popełniam gigantyczny błąd? Tak i to był praktycznie jeden z wyjątku, kiedy wiedziałam, że coś robię źle. Draco o tym nie wiedział. Ukrywałam to przed nim, sama w sumie nie chciałam być w ciąży bądź nie wiedziałam czy tego chce, a więc pewnego dnia postanowiłam, że zacznę brać antykoncepcję bez jego wiedzy. Nawet się nie upewniłam jego wyboru.

Jego wybór jest waszym wspólnym.

Po dłuższym namyśle bez żadnego dylematu, skierowałam swoją dłoń bliżej swojej twarzy, gdzie między palcami widniała biała tabletka. Ostatni raz rzuciłam spojrzenie na ustrojstwo i w mgnieniu oka, wsadziłam tabletkę między usta, następnie ją połykając. Chwyciłam za szklankę, w której widniała przeźroczysta ciecz i łyknęłam tym samym, zabijając smak pastylki. Okrucieństwo. Moje oczy rozszerzyły się do maksimum, kiedy usłyszałam trzask otwierających się drzwi. Granatowy plastik zagarnęłam w swoją dłoń, zaciskając ją z całej siły. Moje serce biło jakby przed chwilą przebiegło w maratonie i zajęło w dodatku pierwsze miejsce. Strach osiągnął zenit.

— Noah?! — przysięgam, że moje zdziwienie dostało zdziwienia. Co do kurwy. — Może następnym razem uważaj jak otwierasz drzwi, bo jakbyś nie zauważył prawie je wyłamałeś! — słowo po słowie, zaczęłam mówić głośno, aż całe zdanie zakończyłam uniesionym głosem, jednak totalnie nie pomyślałam.

Granatową folię, którą miałam w dłoni, zdecydowałam się odłożyć na blat wyspy kuchennej. I tak gorzej ten dzień zacząć się nie mógł. Raczej. Byłam wkurwiona na maksa, ale co się dziwić. Po ostatnim razie, gdy chłopak kazał mi wyjść z jego własnego domu poprzysiągł jednak, że pokocham go na nowo. Świetnie, jeśli taki był jego plan to gratuluję, nie uda mu się ani trochę. Podeszłam z prędkością światła w stronę chłopaka, który był roztrzęsiony. Szok, który malował mi się na twarzy był nie do powstrzymania. 

𝐋𝐎𝐕𝐄𝐑𝐒 • Draco Malfoy 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz