Rozdział 22

464 12 5
                                    

mam nadzieję że nie wyszłam z wprawy:)

Ten sam dzień, ten sam czas, życie tlące się w każdym z nas. Cisza niezręczna, bijąca po uszach trafia wprost do mózgu i robi wielki mętlik. Niechęć. Ale czemu niechęć skoro tak bardzo kochałam kiedyś tego chłopaka? Tego kochanego bruneta co niemal mógł dla mnie skraść gwiazdkę z nieba. Poświęcić wszystko dla mnie, ale jednak coś w nim było takiego co sam diabeł ma w sobie. I nigdy nie liczyłam na jego zmianę, ponieważ nigdy nie umiał się zmienić. Nawet nie próbował, ale i tak kochaliśmy siebie  bezgranicznie. Nigdy nie mogłam uwierzyć i nie wierzyłam, że uczucie takie jak miłość może się skończyć i to przy osobie, która sprawiała uśmiech na czyiś ustach, jednak doświadczyłam tego. Ba! To ja to zapoczątkowałam. Coraz więcej krzywd doświadczałam, bólu, niechęci, smutku. Wszystko przez Noah Carter. Pieprzony egoista.

Po tym jak ja Maddie Evans, upokorzyłam go w jego własnym domu, nie czułam już nic. Nie wiedziałam jak sytuacja może się rozwinąć, ale w tamtej chwili czas stanął w miejscu. Może na coś czekał? Może dokładnie tak samo jak ja, czekałam na coś. Brak cholernego słowa, brak ruchu, kompletna cisza. Brunet oparty o drewnianą płytę nadal miał założone ręce na klatce piersiowej. Zaś z drugiej strony moja ciotka niczym diablica, ale... Czy ja coś zauważyłam? Czułam jakby ogromny zegar znajdował się tuż za moją głową i sekunda po sekundzie wielkie wahadło zaczęło się ruszać. Wszystko opadło, tak samo jak i atmosfera. Już wtedy zobaczyłam wszystko. Joelle była zdziwiona tym co powiedziałam.

Nie dziwię się.

- Przepraszam, co? - zapytała, ale jej otwarte usta pomalowane na czerwono nawet nie drgnęły, aby wypowiedzieć poprzednie słowa. Oczy wyłupiaste, usta szeroko rozchylone.

- Tak, ciociu. - odpowiedziałam. - Bezgraniczna miłość ewidentnie skończyła się z mojej strony do tego człowieka. - po sekundzie moja ręka jak strzała powędrowała w stronę Noah, a palec nie drgnął, kiedy wskazałam na chłopaka. Ten jedynie odchrząknął.

Ponieważ zdradził?

Kochaj go, tak jak kiedyś.

Zmrużyłam gwałtownie oczy na cholernie głupie myśli na sekundę nawet nie spuszczając ręki w dół. Dwie kobiety jeden facet. Na to właśnie było stać Noah. Na zdradę, mimo że oświadczył się i zapewniał, że krzywdy jakie mi wyrządził zostaną naprawione już na stałe to dwa miesiące później zdradził mnie w jego własnym mieszkaniu, naszej byłej sypialny, naszym łóżku. Serce krajało się do tej pory jak o tym myślałam, ponieważ to był mój najdłuższy związek i również przyznam, że kochałam tego stukniętego egoistę, jednak każdy ma swoje granice. Ja przez to ile musiałam znosić, nie wytrzymałam. Zaręczyny zostały przerwane w ten sam dzień, kiedy zobaczyłam go w tej cholernej sypialni. Ten podczas rozmowy nawet nie zaprzeczył, aby przerwać je tylko zdjął pierścionek z mojego palca i wsadził go w kieszeń. Bez żadnego słowa, odszedł. Na tym się zakończyła nasza relacja.

Tak jakby.

Mamy nadal ze sobą kontakt, relacja jest...wystarczająca. Tak. Może ktoś uznać, że to jest chore, ale czego się nie robi dla człowieka, u którego mieszka moja ciotka. Po kilkunastu minutach nie odzywania się, padły słowa chłopaka, o dziwo nie były pozytywne, a oczekiwałam czegoś innego.

- Możecie już wyjść z mojego mieszkania. Najlepiej teraz. - jego mina, wyrażała tylko tyle, że był oburzony tą całą sytuacją. Halo! To on był i jest winny i jeszcze się za to focha? Chory człowiek.

- Wyjdę. - odparła Joelle. - Zdala od ciebie się wyprowadzę. Przez tyle lat, myślałam... - starsza kobieta, w mgnieniu oka, wstała w barowego krzesła, które stało tuż obok kuchennej wyspy i zbliżyła swoje kroki w moja stronę, jednak ja nie miałam zbytnio odwagi, by spojrzeć się na chłopaka. Ona za to miała. - Myślałam, że Maddie jest szczęśliwą osobą wraz z tobą Noah. Już teraz wiem jak bardzo można się mylić.

𝐋𝐎𝐕𝐄𝐑𝐒 • Draco Malfoy 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz