IV

109 10 2
                                    

Jisung błąkał się gdzieś po parku, gdy powoli zapadał mrok, i rozmyślał nad sytuacją sprzed chwili, gdy miał po prostu pomagać Minho w sprzątaniu. Co prawda powinien już wracać do domu, ale to było ostatnie, co chciał zrobić w tym momencie, przecież miał ważniejsze sprawy na głowie, a konkretnie uczucia powstałe po incydencie w restauracji... Sam do tej pory nie rozumiał jak do tego doszło i co mu dało taką śmiałość, żeby zaczynać do starszych... Prowokować tak, ale całować to już inna sprawa, a jemu nie powinno w ogóle coś takiego przyjść do głowy. Przecież jak on teraz tam wróci, a co lepsze jak będzie odwiedzał Chana wiedząc, że ci razem mają zajęcia... Aż było mu nieswojo i dziwnie, od czego sam nie wiedział czy chce się śmiać, czy płakać, bo miał w głowie i sercu kompletny chaos...

Po dłuższej chwili chwycił za telefon i zadzwonił do jedynej słusznej osoby w tym momencie.

- Halo...? - odezwał się lekko zaspany głos Chrisa.

- Śpisz? - zapytał Han.

- Nie no, co ty... - aż ziewnął.

- Sory, nie chciałem cię budzić...

- Co się stało, Jisung? - jakby zupełnie odwrócił od siebie uwagę.

- Mogę przyjść? Muszę pogadać...

- Jasne. Akurat mam wolną chatę, bo reszta wyjechała na weekend.

- Super. Będę zaraz.

- Dobra.

- To pa.

- No, cześć.

Han natychmiast ruszył w kierunku domu przyjaciela, chociaż najchętniej to by teraz zasnął na ławce, żeby tylko uwolnić się od gonitwy myśli i tego dziwnego uczucia zimna gdzieś w żołądku...

Niedługo potem szatyn dotarł pod właściwy adres, a był to całkiem spory dom w nowoczesnym stylu, choć zachowany w klasycznych kształtach. Han szybko podbiegł do drzwi i zaczął dzwonić, a po chwili otworzył mu brunet w samych szarych spodenkach na sobie, a widząc Hana od razu zrobił mu miejsce, na co ten posłusznie wszedł.

- Gdzie ty masz bluzę, dziecko? - zapytał Chan przyglądając się młodszemu.

- Kurwa, zapomniałem z restauracji jej zabrać! - warknął. - A ty nie lepszy!

- Szczerze mówiąc - uśmiechnął się delikatnie - Mam na sobie dosłownie tylko to... Wiesz, że śpię nago...

- To po co w ogóle się ubierałeś? - westchnął.

- Głupio było ci otwierać nie mając na sobie czegokolwiek...

Dwójka przeszła do salonu, gdzie szybko zajęli miejsce na szerokiej kanapie w ciemnym kolorze, a gdy tylko starszy usiadł zaraz podbiegł do niego mały rudo-biały piesek proszący o pieszczoty, na co chłopak odruchowo zaczął odpowiadać, a przy tym spoglądał na nieco zmieszanego przyjaciela. Han Jisung nie często był w takim stanie...

- Chan, wiesz co... - zaczął niepewnie szatyn - Ja chyba zrobiłem coś strasznie głupiego...

- Znowu? - zaśmiał się mimowolnie.

- To nie jest śmieszne... - rzucił mu wzrok pełen wyrzutu.

- Okej - spoważniał. - Więc co takiego?

- Masz kocyk? - spytał nagle zupełnie nie na temat.

- Mam... - westchnął, po czym wstał trzymając psa na rękach i podszedł do szafki, z której wyjął różowy kocyk, a później wręczył go Hanowi, który natychmiast się okrył.

[MINSUNG] Do zakochania parę kroków...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz