Dwójka już spacerowała po mieście pogrążonym w nocnym spokoju zgodnie z wolą Hana. Minho faktycznie nie miał ochoty się szwędać i był zmęczony, przez co chciał tylko wrócić do domu, umyć się i iść spać, ale licealista się uparł, więc w końcu poszli na układ, że młodszy może odprowadzić starszego do domu. Co prawda tak być nie powinno, a Lee poniekąd był teraz odpowiedzialny za Jisunga, ale jakoś nie czuł potrzeby, aby specjalnie się o niego troszczyć... W końcu wiadomo, że Han potrafił wrócić do domu nawet po trzeciej, a miał gadane i umiał się jakkolwiek obronić, choć może był bardziej sprytny... W każdym razie Minho nie zgodził się bezpośrednio na "randkę", bo o taką przecież chodziło Hanowi, a Lee się domyślił, choć żaden nie chciał przyznać tego głośno...

Gdzieś po drodze zajrzeli do sklepu całodobowego, bo brunetowi zachciało się pić, a nie miał nic ze sobą. Najpierw przeszli przez parę kolorowych alejek, w których gubił się Jisung z apetytem na coś słodkiego, po czym w końcu doszli do działu z wodą. Minho bez większego dylematu sięgnął po swoją ulubioną butelkę, po czym był już gotowy podejść do kasy, gdyby nie to że zerknął na Hana, a to dało mu do myślenia... Otóż szatyn znowu buszował w słodyczach, ale co gorsze nie mógł znaleźć nic odpowiedniego dla siebie, taki wybredny dzisiaj był, ale przez to musieli siedzieć w sklepie jeszcze dłużej... Minho mimowolnie pomyślał, że chłopak jest nawet uroczy, ale zaraz pokręcił głową odzyskując trzeźwość umysłu. Po chwili namyslu podszedł do lodówki przy kasie i wyciągnął z niej swoje ulubione piwo. Co prawda nie pił często, prawie w ogóle, ale jeśli już to właśnie ten napój, który już trzymał w ręce. Następnie stanął w kolejce.

- Nie upijesz się tym... - nagle usłyszał rozbawiony głos Hana przy uchu.

- Nie chcę się upijać - stwierdził w miarę spokojnie brunet.

- To po co w ogóle pić?

- Bo mogę - posłał mu zaskakująco bezczelny wzrok zmęczony głupimi pytaniami młodszego.

- Bo mogę... - przedrzeźniał go z przerysowaną miną. - To ja też chcę...

- To sobie kup - prychnął pewnie.

- Minho...

- Co, nie możesz? - spytał sarkastycznie - O, jaki biedny...

- To jest mega wredne... - zmarszczył brwi, ale w jego wykonaniu było to bardziej rozkoszne niż groźne.

- Przez ciebie mam same problemy... - westchnął kręcąc głową z politowaniem.

Han jednak nie przejmował się słowami starszego, a zamiast tego dręczył go swoim spojrzeniem na smutnego pieska czy też inną bardziej pasującą do niego wiewiórkę, a Minho długo nie ulegał... Ostatecznie jednak się zgodził, dlatego zadowolony Jisung na szybko pobiegł po napój dla siebie, a przy okazji jeszcze wziął jednak jakieś ciastka. Co prawda chciał zapłacić sam, ale Lee zgodnie z tradycją wziął jego rachunek na siebie.

Potem dwójka ruszyła dalej przed siebie, a każdy myślał o innej stronie. Minho był pewny, że wraca do domu, ale Jisung znał sposoby, aby starszy się pogubił i był zmuszony iść tam, gdzie chciał Han. Głównie jego plan polegał na zagadywaniu, a zirytowany Lee mimowolnie odpowiadał, w tym czasie szatyn delikatnie zmieniał drogę. Udawało mu się to przez dłuższy czas dopóki brunet nie zaczął się rozglądać...

- Coś mi tu nie pasuje... - rzekł student sam do siebie.

- Wydaje ci się - odpowiedział przekonująco Han - W końcu jest ciemno...

- Nie, nie... Ty mnie zaciągnąłeś gdzieś...

- Wcale nie... - zawołał niewinnie spoglądając gdzieś w górę.

[MINSUNG] Do zakochania parę kroków...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz