rozdział 8

112 0 0
                                    

Po kolacji zostałam na dole na kanapie podobnie Konrad. Siedziona przeciwległym końcu po brzękując ze spuszczoną głową na gitarze.

Słyszałam że masz dziewczynę – odezwałam się. – I że to coś poważnego.

– Mój brat nie umie trzymać języka za zębami.

Jakiś miesiąc przed wyjazdem do cousins jeremiach zadzwonił do Stevena. Rozmawiali dość długo A ja przyczaiłem się za drzwiami pokrył Stefana i podsłuchiwałam. Stefan się nie odzywał za wiele ale rozmowa sprawiała wrażenie poważnie. Wpadłam do jego pokoju i spytałam o czym rozmawiali on nazwał mnie wścibskim małym szpiegiem a potem wreszcie wyjaśnił że Konrad ma dziewczynę.

– jak ona jest?

Zadając to pytanie nie patrzyłam na niego krótka obawiałam się że Wyczytaj mi to interesuje.

Condrat odchrząknął.

– Zerwaliśmy – odparł.

Omal nie krzyknęłam. Serce mi podskoczyło.

– twoja mama ma rację umiesz łamać serca.

To miał być żart ale słaba wybrzmiały w mojej głowie i zawisły w powietrzu niczym swoista deklaracja. Zdrygnął się.

-To ona rzuciła mnie – powiedział bez emocji.

Nie potrafiłam sobie wyobrazić żeby ktoś mógł zerwać z Konradem. Zastanawiałam się jak ona była. Nagle nabrała w mojego wykształtu fascynującej prawdziwej postaci.

– Jak miała na imię?

– A jakie to ma znaczenie na znak zapytania – powiedział szorstko po czym dodał: – aubrey Miała na imię aubrey.

– To czemu z tobą zerwała?

Nie mogłam się opanować. Zżeżarła mnie ciekawość. Kim była ta dziewczyna znak zapytania wyobraziłam sobie kogoś o platynowych blond włosach i turkusowych oczach kogoś z owalnymi paznokciami i zadbanymi skórkami. Ja swoje paznokcie miałam krótko obcinać ze względu na fortepian A kiedy zrezygnowałam z lekcji nadal obcinałam je krótko bo do takich się przyzwyczaiłam.

Konrad odstawił gitarę i wbił wzrok ponuro w przestrzeń.

– powiedziała że się zmieniłem.

– a zmieniłeś się?

– nie wiem. Wszyscy się zmieniają. Ty też.

– w jakim sensie?

Wzruszył ramionami i znów wziął gitarę.

– jak mówiłam wszyscy się zmieniają.





Konrad zaczął grać na gitarze w gimnazjum. Nie znosiłam kiedy co robił. Siedział po brzękując słuchał jednym ruchem częściowo nieobecny. Nudził sobie pod nosem i był w swoim świecie. Oglądaliśmy telewizję albo graliśmy w karty a on brzdąkał. Albo siedział u siebie i ćwiczył. Po co Nie mam pojęcia. Wiedziałam tylko że spędza przez to czas z dala od nas.

– Posłuchaj tego – powiedział kiedyś rozplątując słuchawki tak żeby mi je wzięła jedną a on drugą. Stykaliśmy się głowami. – niesamowite prawda?

To był Pearl Jam. Konrad wyglądał na tak szczęśliwego i zafascynowanego jakby osobiście ich odkrył. Nigdy o nich nie słyszałam Ale w tamtej chwili to była najlepsza piosenka i jakie w życiu słucham. Poszłam kupiłam album ten i w kółko go słuchałam. Kiedy leciał kawałek numer 5 blask miałam wrażenie że przeżywam tę chwilę od nowa.

Po wakacjach i po powrocie do domu zajrzałam do sklepu muzycznego kupiłam nuty nauczyłam się grać w ten kawałek na fortepianie. Pomyślałam że któregoś dnia mogłabym akompaniować Konradowi i stworzylibyśmy coś na kształt zespołu. To było głupie bo w letnim domu nie było Nawet pianina. Susanna chciała sprowadzić instrument żeby mogła ćwiczyć ale mama jej na to nie pozwoliła.

Tego lata stałam się piękna. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz