CASSANDRA
Wybór mieszkania w jednej z kalifornijskich kamienic był strzałem w dziesiątkę. Owszem, mogłam zdecydować się na wynajęcie najlepszego penthouse'u w mieście, ale wolałam coś... Mniej przytłaczającego. Zdecydowanie mniej przytłaczającego. Od dziecka żyłam w luksusie, otoczona pełnymi przepychu wnętrzami i drogimi przedmiotami, które miały zrekompensować mnie i mojemu bratu brak obecności rodziców.
Kiedy pierwszy raz przekroczyłam próg swojego nowego lokum coś ścisnęło mnie w piersi. Loftowe wnętrze do złudzenia przypominało klimat, w jakim zachowane było mieszkanie Theo. Kiedy tylko zobaczyłam ogłoszenie na jednej ze stron internetowych poczułam, że czekało właśnie na mnie. Przez pierwsze dni nie mogłam zasnąć. Każdy, nawet najcichszy dźwięk powodował, że wybudzałam się z bijącym w szaleńczym tempie sercem. Nie do końca potrafiłam zrozumieć, czy był to strach przed pozostawioną za sobą przeszłością, czy może obawa przed tym, co czeka mnie w przyszłości?
Dzisiejszej nocy także nie mogłam spać. Od mojej przeprowadzki minął tydzień. Przewracałam się z boku na bok, szukając dogodnej pozycji. W końcu, sfrustrowana wyszłam z łóżka, na piżamę nałożyłam bluzę z kapturem, która niegdyś należała do Theo i wyszłam z mieszkania, zatrzaskując za sobą drzwi. Krętymi, drewnianymi i zdecydowanie zbyt skrzypiącymi schodami udałam się do miejsca, które upodobałam sobie już pierwszego dnia. Właściciel mieszkania przekazał, że żaden z lokatorów nie wychodzi na dach. Nie było tam żadnych zabezpieczeń, a i same schody były już spróchniałe i można było zrobić sobie na nich niemałą krzywdę. Gdy tylko to usłyszałam wiedziałam, że będzie to idealne miejsce na moją samotnię.
Z dachu budynku rozpościerał się widok na panoramę miasta, ale nie potrafiłam się nim zachwycać. Zdecydowanie bardziej wolałam zrobić coś, co kiedyś sprawiało mi i Theo najwięcej frajdy. Podeszłam do krawędzi dachu i położyłam się na plecach w ten sposób, aby głowa swobodnie zwisała mi poza krawędź. Wystawiłam ręce do tyłu i przymknęłam powieki, chłonąc ulotność tej chwili. Chłodny powiew wiatru mierzwił mi włosy i smagał policzki, które z pewnością zdążyły nabrać już różowej barwy. Płynąca w żyłach adrenalina była czymś upajającym. Cień strachu przed tym, że mogłam wychylić się zbyt mocno i wylądować na obskurnym chodniku, na którym walała się sterta śmieci i petów nie była w stanie wygrać z przyjemnym dreszczem podniecenia.
Od kiedy skończyłam piętnaście lat czułam, że jestem inna niż moi rówieśnicy. Kiedy inni uciekali przed zagrożeniem, ja byłam pierwszą, która stawiała mu czoła. Za każdym razem jakiś cichutki głosik w głowie szeptał mi, że muszę być nieźle popaprana. Może rzeczywiście tak było.
Czy mogłam być normalna, skoro od dzieciaka spędzaliśmy z moim bratem bliźniakiem godziny na znajdującej się na terenie domu prywatnej strzelnicy lub biegaliśmy po wypełnionych po brzegi magazynach z bronią? Nie byliśmy stereotypową rodzinką. Ba! Dużo nam do niej brakowało. Kiedy większość dzieci na swoje dziesiąte urodziny dostawało rower, wymarzoną grę, klocki lub inne tego typu przedmioty dostosowane do wieku, my dostaliśmy swój pierwszy rewolwer. Rodzice zdecydowanie nie zdawali sobie sprawy z tego, jak niebezpieczne może być to narzędzie w rękach niedoświadczonego, młodego człowieka. Zresztą z wielu rzeczy nie zdawali sobie sprawy. Odkąd pamiętam byli w stu procentach pochłonięci pracą. Nie spędzali z nami zbyt wiele czasu. Naszym wychowaniem zajmowały się zmieniające się przynajmniej raz do roku opiekunki.
Jedyną stałą była nasza nierozerwalna więź.
Theo i ja byliśmy podobni, niczym dwie krople wody. Zwłaszcza, jeżeli chodziło o wygląd. Zadarty, smukły nos, zarysowana linia szczęki, pełne usta i oczy w kolorze onyksu. Tak ciemne, że niemal zlewające się ze źrenicami. Często żartowaliśmy, że mają taki kolor z powodu płynącego w naszych żyłach metalu, z którego wykonywane były naboje do broni, której handlem parali się nasi rodzice. Wiedzieliśmy o sobie wszystko. Zwierzaliśmy się sobie z każdej drobnostki, która w jakikolwiek sposób wpływała na nasze życie. Pierwsze zauroczenia, zawody miłosne, problemy w szkole i z rówieśnikami, wybór studiów... Mieliśmy wielkie plany, które zostały przekreślone jednego wieczoru, którego obrazu już nigdy nie wymarzę ze swojej pamięci. Jego zmasakrowanego, zakrwawionego ciała i nieuchronnie zanikającej iskry życia w jego oczach, kiedy nie mogłam zrobić nic, oprócz patrzenia na to jak umiera.
CZYTASZ
Tarantula [18+]
RomanceKiedy Cassandra znajduje na ulicy zmasakrowane ciało swojego brata bliźniaka, postanawia wymierzyć sprawiedliwość na własną rękę. Wychowana w rodzinie handlarzy bronią potrafi posługiwać się nią nawet z zamkniętymi oczami. Kiedy udaje się jej ustali...