Rozdział 3

4.2K 136 11
                                    

CASSANDRA

– Wychodzisz? – zapytałam, odwracając głowę do ubierającego buty brata. – Nie przyjechałam do ciebie, żebyś znowu zostawiał mnie samą na pół nocy.

Theo powoli wypuścił powietrze i zaczął iść w moją stronę.

– Nie dramatyzuj, Cass. Przecież i tak w tym czasie słodko śpisz i chrapiesz, więc w czym problem? – stanął za mną i pochylił się, obejmując mnie swoimi szerokimi ramionami.

– Po pierwsze nie chrapię, a po drugie, problem tkwi w tym, że w ogóle nie mogę spać, bo się o ciebie martwię. – przechyliłam głowę, aby móc na niego spojrzeć. Mam ci przypomnieć w jakim stanie wróciłeś do domu tydzień temu?

Poczułam, jak jego mięśnie się napięły.

– Rozmawialiśmy już na ten temat. – odparł zirytowany.

– Ale jak widać nie dotarło. – zrzuciłam z siebie jego ręce i wstałam z kanapy. – Kiedy z tym skończysz?

– Nie zadawaj pytań, na które znasz odpowiedź. – odpowiedział i ruszył w stronę wyjścia.

– Nie uciekaj ode mnie. – chwyciłam go za nadgarstek. – Jeśli z tym nie skończysz, powiem o wszystkim rodzicom.

Prychnął i pokiwał z niedowierzaniem głową.

– Czy ty siebie słyszysz? – ściągnął brwi, uwidaczniając niewielką zmarszczkę. – Doskonale wiesz, że mają w nas wyjebane i gówno ich obchodzi, co i gdzie robimy.

– To nie znaczy, że nie zainteresują się tym, że ich syn bierze udział w nielegalnych walkach i naraża się na śmierć!

– Od kiedy stałaś się taka naiwna? Nie zrobiliby kompletnie nic, posiadając tę wiedzę. Wiesz, kiedy ostatni raz do mnie dzwonili? Zainteresowali się tym, jak ich synowi idzie na jednej z najlepszych uczelni na świecie?

Spojrzałam na niego, zaciskając przy tym wargi. Domyślałam się, jaka była odpowiedź na to pytanie.

– Ani, kurwa, jednego razu. Wysłali mnie tutaj, żebym został najlepszym prawnikiem w Stanach, a potem mógł wybraniać ich z każdego szajsu, w który się wplątają. Cała reszta nie ma dla nich znaczenia. Zainteresują się mną dopiero wtedy, kiedy będę przydatny.

– Nie mów tak.

– Ale taka jest prawda. Przecież ich znasz. Mieszkasz z nimi w jednym domu. Powiedz, kiedy ostatnio rozmawialiście?

Spuściłam wzrok.

– No właśnie. – skomentował. – W ten sposób nic nie zdziałasz.

– To było głupie, wiem. Po prostu... Nie wiem, w jaki sposób mam do ciebie dotrzeć. – wyznałam, z rezygnacją opuszczając ramiona.

Nie wiedziałam, jakim cudem mój brat z wzorowego ucznia i osoby o raczej spokojnym usposobieniu zamienił się w kogoś, komu największą radość dawały walki na gołe pięści, organizowane w jakiś szemranych klubach na obrzeżach miasta. Theo od zawsze stronił od jakichkolwiek konfliktów. Zawsze idealistycznie uważał, że to inteligencją jest w stanie pokonać przeciwnika. Aż nagle, po osiemnastych urodzinach coś się w nim zmieniło.

– Jeśli cię to uspokoi to dzisiaj nie będę walczył. – dodał. – Po ostatnim jeszcze nie doszedłem do siebie. Znam swoje możliwości i potrafię ocenić, kiedy powinienem przystopować. Przecież mnie znasz, siostrzyczko.

Tarantula [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz