Rozdział 11

1.5K 67 15
                                    

Sen. To był tylko pierdolony sen. Uświadomiłam to sobie w momencie, kiedy chcąc uciec przed bliskością mężczyzny przetoczyłam się przez materac i wylądowałam z hukiem na podłodze. W głowie odbijało się echo jego szyderczego śmiechu. Upadek pozbawił mnie tchu. Ostry ból promieniował od barku aż do łokcia. Z pewnością nabiłam sobie nie małego siniaka. Zamrugałam kilkukrotnie. Otaczała mnie wszechogarniająca ciemność. Kiedy otrząsnęłam się z początkowego szoku położyłam dłoń na falującej w szaleńczym tempie piersi. Byłam zlana potem i… Naga. 

Zaraz… To niemożliwe.

Mogłabym przysiąc, że przed snem włożyłam swoją ulubioną koszulkę, która kiedyś należała do Theo. Miękki materiał otulał ciało, a delikatny, chociaż już ledwo wyczuwalny zapach jego perfum koił obolałą duszę. Naga skóra momentalnie pokryła się gęsią skórką. Jedna rzecz nie dawała mi spokoju. Skoro wszystko, co się przed chwilą wydarzyło było jedynie snem, dlaczego między udami nadal czułam ciepło oddechu Gabriela? 

Powoli wsunęłam rękę między nogi, aby upewnić się, że wilgoć, którą czułam była jedynie cichym wspomnieniem snu, a nie rzeczywistością. Przejechałam palcem po nagiej cipce. Wyraźnie wyczuwalna wilgoć nie pozostawiała złudzeń. Miałam erotyczny sen, którego skutki odczuwałam nawet w świecie rzeczywistym. 

Próbowałam wyrzucić z głowy obraz przygniającego mnie swoim ciałem zamaskowanego faceta. Pokracznie podniosłam tyłek z zimnej posadzki, wspomagając się przy tym rękoma. Prawy łokieć nadal pulsował z bólu. Zdziwił mnie widok leżącego na podłodze ręcznika. Odrzucając natrętne myśli po prostu podniosłam go z podłogi i szczelnie się nim owinęłam. Ruszyłam w kierunku salonu. Sen był tak rzeczywisty, że musiałam się upewnić, że wszystkie zamki pozostały nienaruszone. Ciepła barwa żarówki odgoniła panujący w pomieszczeniu mrok. Drzwi były zamknięte. Wszystko zdawało się wyglądać normalnie, dopóki nie spojrzałam na drewniane panele. Na widok świeżych śladów błota, do złudzenia przypominających kształtem podeszwy męskich butów zamarłam. 

Jakim cudem…? Przecież to był tylko sen. Nie mogły… Skąd się tutaj wzięły? 

Strużka potu spłynęła powoli wzdłuż kręgosłupa. Ciszę przerywał jedynie mój urywany oddech. Podeszłam do drzwi, omijając plamy z błota. Jeszcze raz sprawdziłam wszystkie zamki. Wszystko było tak, jak być powinno. Żadnych śladów włamania. Nikt nie mógł tutaj wejść, a jednak wyraźnie ślady na podłodze wskazywały na coś zgoła innego. 

Coś jest nie tak. I to bardzo.

Chłodny powiew wiatru omiótł moją skórę. Poczułam rosnący niepokój i… Czyjąś obecność. Mimo chłodu panującego w pokoju byłam rozpalona. Miałam wrażenie, że skóra płonie mi żywym ogniem. Wstrzymałam oddech, kiedy poczułam ciepły oddech na karku. Ten zapach… Nadal nie mogłam odgadnąć jaki owoc krył się pod intensywnymi miętowymi nutami. To połączenie… Tak nietypowe i w pewien sposób uzależniające. Miałam wrażenie, że przenika przez pory mojej skóry. 

– Mówiłem, że stanę się twoim największym koszmarem. – odparł surowym tonem, ocierając się o mnie ukrytym pod szorstkim materiałem kominiarki policzkiem.

Odwróciłam się, chcąc stawić mu czoła. Wtedy ujrzałam błysk stali. Nim zdążyłam zareagować mężczyzna wbił mi nóż w brzuch. Wystarczył jeden płynny i zdecydowany ruch. Ból rozlał się po całym moim ciele. Zamroczyło mnie. Wytrzeszczyłam oczy i rozchyliłam wargi, jednak nie wydobył się spomiędzy nich nawet najcichszy dźwięk. Przyłożyłam dłoń do rany. Czerwona posoka natychmiast splamiła skórę. Krwista plama na śnieżnobiałym ręczniku powiększała się z każdą sekundą. 

Coraz trudniej było mi zachować ostrość widzenia. Nawet intensywne mruganie nie pomogło odgonić tańczących przed oczami czarnych plamek. Obraz mężczyzny stawał się coraz bardziej zamazany. Przypominał bardziej ciemną plamę, niż rzeczywistą postać. 

Tarantula [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz