Rozdział 19

3.8K 177 24
                                    

Z trudem uniosłam ociężałe powieki. Otaczająca mnie zewsząd czerń nie zwiastowała niczego dobrego. Byłam skołowana. Nie miałam pojęcia, jak długo byłam nieprzytomna, gdzie tak właściwie się znajdowałam, ani kto mnie tutaj przywiózł. Ostatnią rzeczą, którą pamiętałam był widok ciężkich, ubłoconych butów, które dostrzegłam kiedy na dosłownie kilka sekund udało mi się odzyskać świadomość. Wszystko, co wydarzyło się potem było jedynie mglistym wspomnieniem, pozbawionym jakiegokolwiek kształtu.

Niemal każda część mojego ciała pulsowała tępym, przenikliwym bólem. Jednak najbardziej doskwierający był ból żeber, który wzbierał na sile przy każdym kolejnym wdechu powodując, że mój oddech stawał się coraz płytszy. Obolała, z trudem zdołałam podnieść się do pozycji półleżącej. Oparłam się na łokciach i rozejrzałam po pomieszczeniu. Mimo, że starałam się wytężyć wzrok i ocenić, gdzie jestem, dostrzeżenie czegokolwiek w pokoju, do którego nie docierała nawet niewielka łuna światła było niemożliwe. Jedyną wskazówką mógł być unoszący się w powietrzu zapach stęchlizny, który wskazywał na to, że najprawdopodobniej zostałam zamknięta w jakiejś piwnicy w dawno opuszczonym budynku.

Obejmując jedną ręką żebra podniosłam się z zawilgoconego materaca. Drugą rękę wyciągnęłam przed siebie, próbując po omacku odnaleźć wyjście. Zrobiłam kilka kroków w prawą stronę, aż wreszcie udało mi się natrafić na ścianę. Sunąc dłonią po chropowatej powierzchni dotarłam do drzwi, zaraz potem odnajdując klamkę. Pociągnęłam za nią, jednak okazało się, że drzwi były zamknięte. Sfrustrowana oparłam głowę o zimny metal. Dotarły do mnie stłumione odgłosy rozmowy. Jednak początkowo trudno było było mi rozszyfrować, na jaki temat była prowadzona. Udało mi się cokolwiek usłyszeć, dopiero w momencie, kiedy rozmówcy zatrzymali się tuż przy drzwiach.

– Mam nadzieję, że już doszła do siebie i będzie w stanie gadać. Nie wyglądała najlepiej, kiedy wyciągałem ją z auta – usłyszałam niski, lekko zachrypnięty męski głos.

– A niby jak miała wyglądać, jak wjechałeś w nią jak jebany czołg? Powtarzałem ci tysiąc razy, że to miała być tylko niegroźna stłuczka. A ty jak zwykle musiałeś coś odjebać – dodał wyraźnie wkurzony drugi mężczyzna. – Ciesz się kurwa, że przeżyła i ogarnij się wreszcie. Ćpanie to jedno, ale narażanie całej akcji dla wciągnięcia krechy…

– Skończ już – przerwał mu pierwszy mężczyzna, który wnioskując po rozmowie był sprawcą całego wypadku. – Nie jesteś moim ojcem, więc się odpierdol. Zamiast tyle gadać otwieraj w końcu te drzwi. Nie będę tutaj stał do usranej śmierci – ponaglił go, uderzając o metal.

Chociaż każda zmiana pozycji wiązała się z dodatkowym bólem, słysząc brzęk kluczy zebrałam w sobie resztki sił i popędziłam w kierunku materaca. Udało mi się położyć dosłownie na moment przed tym, jak drzwi do pokoju się otworzyły. Zacisnęłam zęby na dolnej wardze, powstrzymując jęk. Ból po prawej stronie klatki piersiowej z każdą sekundą stawał się coraz bardziej dokuczliwy. Mimo to, starałam się uspokoić i zapanować nad oddechem. Miałam nadzieję, że mężczyźni uznają, że nadal śpię i zostawią mnie w spokoju.

– Śpi? – zapytał mężczyzna, który był sprawcą wypadku.

– Zaraz się przekonamy – usłyszałam odpowiedź drugiego z nich, po czym poczułam na plecach lekkie kopnięcie. – Hej! Śpiąca królewno. Pora wstawać – odezwał się, nachylając nade mną.

Ostry zapach wody kolońskiej dotarł do moich nozdrzy, drażniąc je. Mimo, że starałam się zwalczyć chęć kichnięcia, okazało się to być trudniejsze niż myślałam. Cichy dźwięk opuścił moje usta, zwracając uwagę mężczyzny.

– Czyli jednak nie śpisz – zauważył. – To dobrze. Szef zaczął się już niecierpliwić. No dalej, nie ociągaj się. – Szturchnął mnie, nie siląc się chociażby na odrobinę delikatności.

Tarantula [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz