Rozdział 2

1.9K 68 11
                                    

TARANTULA

Kiedy pierwszy raz ją ujrzałem, nie mogłem uwierzyć, że to ona będzie moim kolejnym celem. Spodziewałem się kogoś... Innego. Nie wyglądała na kogoś, kto byłby w stanie zabić. Drobna postura, długie, rude włosy, które chciałoby się opleść wokół nadgarstka, a do tego śliczna buźka i przenikliwe spojrzenie. Wydawała się być taka słaba. Krucha. Wyglądała na osobę, którą łatwo złamać. Wystarczyłoby, żebym chwycił dłonią jej delikatną szyję i zamknął w szczelnym uścisku. Nie dałaby rady się wyrwać, a ja mógłbym obserwować, jak uchodzi z niej życie.

Ale to byłoby zbyt proste.

Nie w moim stylu.

Uwielbiałem bawić się w kotka i myszkę. Uwielbiałem, kiedy moje ofiary się bały. Kiedy jedyne, co można było dostrzec w ich oczach to strach. Tak dotkliwy, że gdybym miał chociażby skrawki duszy, zapewne mógłbym im współczuć. Ale ja nie współczułem. Nie miałem litości. Napawałem cię każdym jękiem, krzykiem, łzą spływającą po policzkach tych, których ostatnim, co ujrzą miała być moja pozbawiona emocji twarz.

Długo odwlekałem nasze pierwsze spotkanie. Chciałem zaplanować dla niej coś specjalnego. Pragnąłem wniknąć w jej krwiobieg, zatruć płynącą w jej żyłach krew. Sprawić, że wyryję się w jej myślach i zawładnę umysł. A to wymagało ode mnie ogromu cierpliwości i dobrego planu. Dlatego pozwoliłem mojej ofierze się zadomowić. Poczuć bezpiecznie i pewnie.

Myślałem, żeby zaczepić ją w klubie, do którego poszła ubrana w czarny, skórzany komplet, który zdecydowanie zbyt mocno przyciągał uwagę. Spodnie z szerokimi nogawkami i top, który odkrywał brzuch i podkreślał biust. Z zaciekawieniem obserwowałem, jak spławiała każdego frajera, który napatoczył się na jej drodze. Nie kręciła jej adoracja ze strony mężczyzn? A może uważała się za kogoś lepszego? Może była rozpieszczoną dziewczynką z dobrego domu, której nikt nie dostawał do pięt.

Cudownie było przyglądać się jej każdemu ruchowi. Zwłaszcza, że kompletnie nie zdawała sobie sprawy z mojej obecności. Śledziłem ją przez całą drogę do domu. Miała szczęście, że zamówiła taksówkę. Nie wiem, czy w innym wypadku byłbym w stanie powstrzymać się przez zaciągnięciem jej w ciemną uliczkę.

Zaparkowałem auto niedaleko jej mieszkania i obserwowałem. Otworzyła okno w sypialni i po kilkunastu minutach zapewne położyła się spać. Ciekawe, czy o czymś śniła.

Spędziłem kilka godzin wlepiając wzrok w kamienicę. Kiedy zerwała się ulewa, poczułem pod skórą, że to mój moment. Moment, aby po raz pierwszy poinformować ją o mojej obecności. Włożyłem kominiarkę i nałożyłem na głowę kaptur. Stanąłem pod latarnią znajdującą się centralnie naprzeciw jej mieszkania. Nie musiałem długo czekać, aż pojawi się w oknie. Przechyliłem lekko głowę.

No dalej. Popatrz w moją stronę, rudzielcu. – pomyślałem, a wtedy ona... Odwzajemniła moje spojrzenie. Zupełnie tak, jakby się nie bała. Uniosłem lekko kącik ust. Patrzyła na mnie w sposób, który tylko rozbudził moje żądze. Walczyłem, aby nie zerwać się do biegu i nie wejść do jej mieszkania. Powstrzymało mnie tylko to, że za to, co zrobiła nie zasługiwała na szybką śmierć.

W końcu sylwetka dziewczyny zniknęła za zasłoną, a ja wróciłem do auta. W mojej głowie pojawiła się tylko jedna myśl:

Zniszczę cię. W każdy możliwy sposób. Sprawię, że będziesz bała się swojego własnego cienia. Od teraz należysz do mnie i nie spocznę, póki nie wrzucę twojego wiotkiego ciała do wykopanego specjalnie dla ciebie grobu.

Nie uciekniesz przede mną.

Zabawa dopiero się zaczyna.

CASSANDRA

Tarantula [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz