♡ 𝐑𝐎𝐙𝐃𝐙𝐈𝐀𝐋 𝐗𝐈𝐈𝐈

151 20 103
                                    


▬ tw: drastyczne, krwawe opisy.

═════ஓ๑♡๑ஓ═════


Janek


Śnieg okrył nagie konary drzew i całe boisko białą, puchową warstewką. Świat wokół pobielał i jednocześnie poszarzał przez chmurne niebo, stając się bardziej monochromatycznym. 

 Siedziałem na ławce przy bramie zaznaczającej teren szkoły, przede mną rozciągało się boisko do gry w piłkę. Właśnie zaczęła się długa przerwa, a jako, że głodny nie byłem, ani nie musiałem niczego powtarzać, bo żadna klasówka nie została zapowiedziana, postanowiłem wyjść na zewnątrz i trochę się przewietrzyć. 
Alek mówił, że pójdzie ze mną, ale na korytarzu spotkał Basię. Wyszło jak wyszło, zostałem sam. 

Już niedługo święta, a wraz z nimi przerwa świąteczna. To będą moje ostatnie chwile beztroski, wszakże w maju, prawie tuż po moich osiemnastych urodzinach, będę zdawał matury... Potem przyjdzie także dorosłość, i jak głosi nazwa egzaminu, który będę zdawać: maturity, dojrzałość. 
Mam mieszane uczucia — cieszę się, że wreszcie w pełni stanę się człowiekiem, który o sobie decyduje, jednak boję się tego, co przyniesie przyszłość — czy wojna będzie nadal trwać, i czy w ogóle ją przeżyję? Jak będzie wyglądała moja praca? I czy w ogóle będę szczęśliwy....? Marzyło mi się, by kiedyś działać, wręcz żyć dla ludzi, pomagać im, być przydatnym i wmurować swoją cegiełkę do odbudowywania Polski. Czy to ma w ogóle szansę się ziścić...?

Ciszę rozdarły czyjeś radosne śmiechy. Odruchowo zwróciłem twarz w stronę, z której dobiegał dźwięk. Ujrzałem Tadeusza, przy którym szła nauczycielka muzyki. Widać było, że wesoło rozmawiali i cieszyli się sobą nawzajem. 
Zawadzki powiedział coś, a kobieta roześmiała się głośno, perliście. 

To nie pierwszy raz, kiedy widzę ich razem.
Parę dni temu, gdy po szkole wyszedłem przejść się po Łazienkach Królewskich, w oddali ujrzałem Tadeusza, panią Bronisławę i dziecko, najpewniej jej własne. 

A może ich?

Niósł wtedy tą małą na barana i cała trójka wyglądała na bardzo radosną. Nie podszedłem do Tadeusza, by go powitać, zupełnie jakbym się bał, że swoją obecnością skażę tą bańkę szczęścia i sprawię, że się rozpryśnie. 

Zawsze wydawało mi się, że Tadeusz nikogo nie ma, a teraz to przeświadczenie wydaje mi się być głupie. W końcu nigdy nie pytałem go o to, czy ma jakąś partnerkę, stąd nie mogłem wiedzieć, jak jest naprawdę.

Tadeusz otworzył bramę i puścił przodem kobietę; oboje weszli do szkoły. Pewnie przyszli od strony boiska, bo stąd jest bliżej do pokoju nauczycielskiego. 
Wszakże zespół szkół gimnazjalnych i licealnych imienia Stefana Batorego ma dość okazałe rozmiary. 

Tadeusz i Bronisława prawie już podeszli do drzwi, ale wtedy on rozejrzał się i rozpoznał mnie. Pożegnał się z kobietą, która po chwili zniknęła w środku, po czym ruszył w moją stronę. 

— Cześć, Janek — przywitał się, gdy już stanął przy mnie. Siedząc na ławce, zadarłem do góry głowę, by spojrzeć mu w oczy, których błękit wśród zimnego krajobrazu jakby uwydatnił się jeszcze bardziej. Tadeusz wyglądał jak zwykle pięknie, to znaczy po prostu wyglądał niezwykle elegancko w tym swoim ciemnym, długim płaszczu.

— Serwus, Tadeuszu — odpowiedziałem na powitanie. 

— Och, czyżby to jest mój szal? — spostrzegł, przyglądając mi się, po czym uniósł brew do góry. Jego wargi wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu.

Moje ręce odruchowo powędrowały do szyi opatulonej ciepłym szalikiem, którym Tadeusz obwiązał mnie jakiś czas temu, na naszym pamiętnym spacerze.

𝐓𝐄𝐋𝐋 𝐘𝐎𝐔 𝐌𝐎𝐑𝐄. rudy x zośka ff.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz