♡ 𝐑𝐎𝐙𝐃𝐙𝐈𝐀𝐋 𝐗𝐈𝐗

145 14 79
                                    


═════ஓ๑♡๑ஓ═════


Tadeusz


Był piątek, w dodatku popołudnie, toteż skończyłem już wszystkie lekcje, a raczej ich prowadzenie, i mogłem przywitać weekend. Zostałem zaproszony na obiad u Bronki i jej przyjaciółki Ewy. Na samą myśl o cieplutkim, pysznym jedzeniu (bo Ewka jest znakomitą kucharką!) ciekła mi ślina i aż przyspieszałem kroku, by opuścić wreszcie szatnię i budynek szkoły. Na dziedzińcu miałem poczekać na Bronię, z którą pójdę do jej domu. 

Kiedy przechodziłem obok jednego z opustoszałych już boksów na odzież wierzchnią, czyjaś dłoń wysunęła się nagle z niego, złapała moją i pociągnęła ku sobie, do środka. 

— Co... — zdołałem ledwo wykrztusić, kiedy czyjś palec spoczął na moich wargach, skutecznie mnie uciszając. To Janek stał przede mną we własnej osobie, patrząc na mnie rozmigotanymi oczyma. 

— Cześć — szepnął, wpatrując się we mnie z utęsknieniem. — Stęskniłem się.

Moje spojrzenie momentalnie mięknieje, a serce rozpływa się, gdy widzę ten słodki wyraz jego twarzy. Mojej ukochanej twarzy. 

— Ja za tobą też, Janeczku. Najmocniej cię przepraszam, ale sam wiesz, że albo nie mamy czasu, bo musisz uczyć się do matur, a ja przygotowywać do nich uczniów, albo coś wiecznie nam przeszkadza — wzdycham, a on krzywi się na wspomnienie naszych przerywanych schadzek. 

Raz, będąc sam na sam w sali chemicznej, już mieliśmy się czule objąć, kiedy do środka wpadł jakiś uczeń. Szybko musieliśmy udać, że Janek przyszedł do mnie tylko na najzwyklejsze w świecie konsultacje. 
Innym zaś razem woźna przyłapała nas na trzymaniu się za ręce w męskiej toalecie. Znaleźliśmy się tam, bo często widziano nas razem w sali chemicznej i nie chcieliśmy wzbudzać podejrzeń. 
Ponownie uruchomiliśmy wtedy swoje aktorskie umiejętności, przekształcając tą sytuację tak, by wyszło na to, że po prostu przypadkowo spotkaliśmy się w ubikacji i na powitanie serdecznie podaliśmy sobie dłonie.  Wydało nam się, że kobieta nie wyczuła przekrętu, ale przecież nigdy nic nie wiadomo... Niestety, wcale nie jest tak łatwo kryć się z naszą relacją, jak mogłoby się wydawać. 

— Wiem, wiem — mruknął, niepocieszony. 

— Obiecuję, że wkrótce znajdę dla nas trochę czasu, choćby nie wiem co — zapewniam i ściskam lekko jego dłoń. Rozpogadza się lekko.

— A teraz? Masz jakieś plany? — pyta.

— Tak, spieszę się na obiad u Broni. Jeśli chciałeś spędzić czas ze mną, to naprawdę cię przepraszam, ale niegrzecznie byłoby z mojej strony odwoływać spotkanie na ostatnią chwilę. Zresztą, obiecałem jej, że przyjdę — zmieszałem się.

— Spokojnie, nie tłumacz mi się tak, ja rozumiem — uśmiecha się, rozbawiony moim zmartwieniem. — Niczego nie planowałem. Ja też muszę zaraz iść. Fizyka się sama nie powtórzy — wzdycha ciężko i przewraca oczami, ale chwilę później spogląda mi w oczy. 

— Wyciągnąłem cię tu, bo od tej studniówki strasznie mi ciebie brakuje. Chciałem tylko na choćby parę minut ujrzeć cię, usłyszeć twój głos... przytulić się do ciebie... — szepcze, nie odrywając ode mnie wzroku. Na jego twarz wstępuje rumieniec, oczy płoną jasnym blaskiem. Jego wyznanie rozczula mnie, rozbraja w zupełności. Nie próbuję powstrzymać uśmiechu cisnącego mi się na usta, ani rąk obejmujących Janka i przyciskających go do mojej piersi. 
Chłopak wtula się we mnie; jego policzek zdaje się idealnie pasować do mojego torsu. Pachnie słodko, miło. 

𝐓𝐄𝐋𝐋 𝐘𝐎𝐔 𝐌𝐎𝐑𝐄. rudy x zośka ff.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz