Rozdział XI: Wsparcie

205 4 5
                                    

Pov: Bartek
Ostatniej nocy kompletnie nie mogłem spać. Cały czas miałem z tyłu głowy, że kilkanaście godzin wcześniej moja dziewczyna przeżywała jebane piekło. Nie potrafiłem tego zaakceptować. Jeżeli bym mógł to sam osobiście znalazłbym tego gnoja i ręcznie odciął mu jaja.
Mijały sekundy, minuty, godziny a ja nadal nie spałem. Była 3 nocy. Dopiero gdy wziąłem leki na bezsenność i wsłuchałem się w miarowy oddech Meli jakoś udało mi się zasnąć. Jednak ta przyjemność nie trwała za długo. Poczułem jak materac unosi się, co oznaczało, że dziewczyna wstała. Jednak była 5 nad ranem, więc nie wiedziałem o co chodzi. Mela która odzyskała już trochę sił, poszła do toalety. Pomyślałem, że po prostu musiała się załatwić, ale nie wracała już od wielu minut. Postanowiłem pójść to sprawdzić. Kiedy podszedłem do drzwi łazienki usłyszałem cichy szloch mojej ukochanej. Wszedłem bez dłuższego zastanowienia, a to, co tam zobaczyłem sprawiło że momentalnie wybuchłem głośnym płaczem. Mela siedziała na ziemi oparta o ścianę, w prawej dłoni trzymała żyletkę, a z lewego przedramienia kapała krew. Moja kobieta właśnie okaleczała się przez tego śmiecia. W jednej chwili znalazłem się na podłodze tuż obok dziewczyny. Cały zapłakany wytrąciłem żyletkę z jej dłoni i objąłem ją najmocniej jak potrafiłem.
-Skarbie... Nie rób sobie tego błagam.- wyszlochałem. Dziewczyna była w zbyt złym stanie, żeby cokolwiek mi odpowiedzieć. Chciałem kontynuować, ale ktoś mi przerwał.
-Bartek czy ty możesz nie drżeć mordy? Próbuję spać- usłyszałem głos Hani za drzwiami.
-Hania wejdź tutaj, błagam.-wyszeptałem, jednak na tyle głośno, że blondynka to usłyszała i weszła do łazienki.
-O mój kurwa boże... Bartek odsuń się trochę. To trzeba opatrzeć.- powiedziała Hania zachowując zimną krew. Całe szczęście, bo ja już nie potrafiłem.
-Mela, hej, słuchaj mnie.- zaczęła mówić.- Nie wiem, jaki jest twój powód, ale zupełnie cię rozumiem, spójrz.- dziewczyna odsłoniła rękawy i pokazała Meli swoje stare blizny.- Ja też przez to przeszłam. Nie jesteś sama. Masz mnie, Bartka, Natalę i całe mnóstwo innych osób. Nie musisz radzić sobie z tym sama. Ze wszystkim ci pomożemy Mela, ale teraz musimy opatrzeć te rany.- blondynka w dalszym ciągu była skupiona i zachowywała spokój.
-Bartek podaj mi bandaż i wodę utlenioną z apteczki.- zwróciła się do mnie. Zrobiłem to, o co poprosiła.
-Dobrze kochana, teraz uważaj, może trochę zaszczypać. Jeśli będzie ci lepiej to przytul się do Bartka.- Hania próbowała opanować sytuację. Mela usiadła mi na kolanach, a blondynka zaczęła opatrywać ranę.
-Okej, trzy, dwa, jeden... I po bólu, już nic nie boli. Jeszcze tylko zawiniemy rączkę w bandaż i będzie dobrze.- byłem cholernie wdzięczny, że blondynka przyszła, bo sam nie poradziłbym sobie w tej sytuacji.

Pov: Mela
Mało pamiętam z tego co się działo kiedy byłam sama w toalecie. Wiem, że piekło. I to bardzo, ale czułam w tym jakąś ulgę. Hania i Bartek bardzo podnieśli mnie na duchu.
-Czy możemy nie iść spać? Nie chcę teraz zostawać sam na sam z myślami. Proszę obejrzyjmy jakiś film- powiedziałam pociągając nosem.
-Dobrze skarbie, nie idziemy spać. Pogadamy sobie, obejrzymy film. Nie zostawię cię samej, nigdy.- odpowiedział mój chłopak.
-Ej ej ej, ja też oglądam z wami, nie ma opcji że teraz pójdę spać.- wtrąciła Hania.

No więc poszliśmy na dół aby obejrzeć film. Leżeliśmy w trójkę na kanapie i oglądaliśmy jakąś słabą komedię. Chociaż właściwie to więcej gadaliśmy. Gadaliśmy o życiu, dzięki czemu zajęłam swój umysł choć na chwilę.
-Myślicie, że miłość od pierwszego wejrzenia istnieje?- zapytałam.
-Totalnie tak. Miałam tak ze Świeżym, i dzięki temu wiem, że to ten jedyny. Po tylu latach nadal patrzę na niego tak samo jak wtedy gdy go poznałam.- odpowiedziała Haniula.
-Ja też myślę, że istnieje. A nawet sam jej doświadczyłem. Od pierwszego dnia kiedy cię zobaczyłem, pokochałem cię. I tak aż do teraz.- zwrócił się do mnie Bartek.
I tak mijały godziny rozmów o wszystkim i o niczym, aż w końcu nadszedł ranek i zasnęliśmy. Przespaliśmy później pół dnia, ale całe szczęście mieliśmy wolne więc nikt nie miał do nas problemu.

Kiedy się obudziłam na kanapie i wstałam, od razu podeszła do mnie Natalka i mnie przytuliła. Wyglądało na to, że zauważyła bandaż na mojej ręce.
-Wszystko będzie dobrze buba, pamiętaj, jesteśmy z tobą.- szeptała mi na ucho.
-Wiem, że będzie dobrze. Po prostu potrzebuje czasu Nati.- odpowiedziałam i dałam jej szybkiego, przyjacielskiego buziaka

Kochałam tych ludzi. Nie sądziłam, że ktokolwiek będzie się tak o mnie troszczył. Czułam, że oni są moją rodziną i naprawdę zostaną ze mną na zawsze.

Hejka wszystkim!
Dziś troszkę krótszy rozdział i też odrobinkę spokojniejszy. Mela zaczyna dochodzić do siebie, całe szczęście 🥰
Miłego dnia/nocy! XOXO, autorka💋

Home in your eyes | Bartek KubickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz