3.3 Siedź i patrz, elfie małej wiary

93 8 73
                                    

Bern, Berni'uk, Wyuzdanie, Rok 4069, Noc z 24 na 25 dzień Pory Upału.


Tymczasem, odurzony solidną dawką cykurii, bladolicy Alkadarr wchłaniał atakujące jego uszy dzikie rytmy bębnów. Leżał w niedbałej pozie pośrodku baldachimowego łoża, z przymkniętymi powiekami i niedopitym kielichem wina w dłoniach. Znajdował się w jednej z sekretnych lóż, górujących nad główną sceną klubu, oddzielonych od reszty gości pół-prześwitującą kotarą. W dole, swoją dziką muzyką rozgrzewało gorącą atmosferę szalonego tańca, sześciu półnagich arrów. Pod sceną, w radosnych konwulsjach pląsał rozbawiony tłum wszystkich ras imperium. Oto arrski klub nazwany prozaicznie Wyuzdaniem, kultowe miejsce nocnego miasta, gdzie karnawał ukazywał swoją mroczną twarz zagubienia.

W loży, prócz gigantycznego łoża, mieścił się doskonale zaopatrzony barek, stolik z fajką wodną oraz gigantyczny fresk naścienny przedstawiający lesbijski seks dwóch arrek. Smoczy elf musiał przyznać, że tradycyjnie spoczywający po drugiej stronie łoża Ilia potrafił znaleźć miejsce o swoistym dekadenckim charakterze.

Towarzysząca im niezwykła obstawa również została dobrana, niewątpliwie pod znane także w imperium, upodobania kreatora. Panie, po dwie na przemian, dyskretnie pilnowały bezpieczeństwa obu elfów, bądź też szalały na parkiecie u dołu. Ilość specyfików, które każda z nich zaaplikowała sobie, wzbudzał szacunek nawet u takiego utracjusza jak Alka.

- Jak za dawnych lat. – Uśmiechnął się El'daMann, otwierając jedno ze swoich srebrnych oczu.

- Nonsens, Ilia – odrzekł Pan Zachodniego Nieba. – Nawet nie ruszyłem jeszcze palcem...

- Czyżbyś był gotów mi naprawdę zaufać i pójść dzisiaj na całość? - zaśmiał się srebrnooki elf.

- Sądzisz, że nie jestem zdolny zaufać uchodźcy z MorthAr, który, znanym tylko sobie sposobem, umieścił w swoim otoczeniu, pod nosem Opiekunki Kultu, czystej krwi orrkę? Posyp tylko czystej cykurii, bez tego zamulającego szajsu, a przypomnę ci, staruszku, co znaczy pójść na całość!

Areas Ilia El'daMann momentalnie zerwał się z łoża. Poszedł do stolika i wysypał na jego blacie żółtawy proszek. Sprawnym ruchem nabił fajkę.

- Monique! Zawołaj dziewczyny, proszę – zwrócił się do stojącej przy drzwiach strażniczki, kreator. "Kolczasta maskotka", jak przezwał ją w myślach władca, bez słowa wybiegła z loży. W środku pozostała jedynie druga z ludzkich opiekunek, Sara.

- Obawiam się, że lepszej szansy już nie będzie – uśmiechnął się do swojego klienta kreator.

- Lepszej na co, Ilia? - spytał Alkadarr, podnosząc się powoli z łoża. Mrugnął w kierunku kobiety. - Zatem, jeśli czekamy na pozostałe panie, bądź tak miła i opowiedz mi swoją historię, droga Saro.

Kobieta zjeżyła się do skoku, ale pozostała w miejscu.

- Dziwi cię moja przenikliwość? Osobiście odbijałem SilVAr, a choć wszyscy tutaj nie chcą tego zauważać, wśród Nowowierców jest sporo ludzkich plemion. Zdradziły cię twoje złote tęczówki, lśniące niczym słońce w twoim piwnym spojrzeniu – wyjaśnił smoczy władca, swobodnym krokiem podchodząc do El'daManna.

- Prowokujesz? - spytał kreator.

- Chcę się wreszcie zacząć bawić, a wbrew temu, co sądzą niektórzy, nie bawi mnie atmosfera strachu. Zatem, by dodać wam otuchy, poczekamy cierpliwie na resztę...

Kobieta przyjęła pozycję do walki, ale zdecydowany gest śnieżnego elfa rozbroił ją. Pod jego wpływem karnie usiadła na łożu. Po chwili prawie wbiegły pozostałe strażniczki. Kreator władczym gestem usadził je obok Sary.

Dyskretny Urok SmokówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz