Rozdział 2

35 3 0
                                    

Dobrze... Uspokuj się. Już dobrze... Livia zwariowałaś! Nic nie jest dobrze. Porwali się, a ty właśnie marnujesz swoją szansę na ucieczkę. Spoko. Tak, ucieczka. Drzwi? Absolutnie odpadają. Chociaż..? Może gdyby udało mi się wyjść i pobiec w stronę kasjera to zadzwoniłby po policję. Albo jednak nie. Ten gnój na pewno jest uzbrojony. Zastrzeli kasjera i po sprawie, A mi się jeszcze oberwie za to że próbowałam zwiać. Droga przez drzwi - szanse 2/10. Zostaje okno. Za wysoko czyli staramy się wspiąć na... cokolwiek i wychodzimy. Tylko czym mogłoby być to nasze ,, cokolwiek"? Klamka się złamie. Dwa kilo nie waże. Uchwyt na papier jest słabszy to nie. Sedes chyba się nie załamie pod ziemię i .. .

- Otwieraj to natychmiast! - usłyszałam wrzask zza drzwi. Typol zaczyna się denerwować czyli pora działać.

Weszłam na kibel staram się dosięgnąć klamki i jest! Otworzyłam. Nie wierzę w moje szczęście. Teraz tylko (a może aż?) się wspiąć. Jeśli ledwo dotknęłam klamki to jak mam tam wleźć? Coś wykombinuje. Jak byłam mała to pamiętam sytuację, że kiedy mieszkaliśmy w normalnym domu to nasz garaż był takim jakby skośnym bloczkiem pokrytym dachówkami. Wystarczyło wspiąc się na jakieś auto a potem na rynnę, na dach i 10 metrów dalej było okno. Raz próbowałam zrealizować ten plan. Po drabinie weszłam na auto (dość wysokie) i na dachu samochodu zorientowałam się że jest za daleko, ale ja głupia znudzona życiem małolala, musiała wymyśleć jak by to kontynuować. Na niektórych samochodach są takie coś ala uchwyty co na tym można przewozić łódki albo rowery. Wcisnełam w to stopę a drugą położyłam na to czarne ,,coś", rękami złapałam się za rynnę i moje marzenia legły w gruzach. Rynna była plastikowa i poleciałam w dół na 2 metry. Myślałam że mi stopę urwie. Wolną nogą zejchałam po oknie a dłońmi złapałam się za ,,coś" i wysunęłam nogę. Matko jedyna, jak ja się wtedy zesrarłam. Tyle zejęło mi opisanie tego a w realu to się wydarzyło w 10 sekund. Myśle czy by teraz nie zrobić podobnie z tą różnicą że to ma się udać.

Wchodzę na muszlę i próbuję się podciągnąć. Nie daje rady. Ok. To inaczej, ale trzeba być cicho. Noga na klamkę i drugą się odbić. JEST! Prawie krzykęłam z radości. Ale jeszcze to nie koniec. Pochylam się w oknie. Zwisam na brzuchu a powinnam na tyłku jeśli nie chcę się wyglebać na beton. Obkręcam się i słuszę trzask. To ja? No baletnicą to nie jestem ale chyba nie jest aż tak źle. Drugi trzask. Tym razem to na pewno nie ja. Kurrrrrrcaki. To drzwi. Ten pedał za chwilę je wyważy. Trzeba działać. Prawą nogę przekładam na moją stronę czyli na zewnątrz. Ręce kładę na dolną część ramy i teraz zwisam na jednej nodze. BUM! Wyważone... I po drzwiach. A takie ładne były, białe. Skup się! Puściłam się prawą ręką i  przekładam. Jeszcze ręka i wolność na betonie. I gleba. Ałłła... Przez następny tydzień nie będę mogła siedzieć. Trudno!

Uciekłam. Sądziłam, że to będzie trudniejsze. Teraz dupa w troki i nogi za pas! Biegnę ile sił i słyszę krzyki a za chwilę wystrzał z pistoletu. I po kasjerze... Jeszcze 30 metrów i będzie jakiś Tir. Kolejny strzał, a potem nie czułam już nic oprócz przeszywającego bólu w lewej nodze trochę pod kolanem. Krzyknęłam. Łzy same leciały. Ten gnój mnie postrzelił z 40 metrów. Ale ma cela. Pewnie zawodowiec czy coś. Nie myśl o tym. Idzie powoli a ja wrzeszczę, że za chwilę sobie płuca wypluję. Przez łzy widzę jak się zbliża. Teraz mogę dostrzec jego posturę. Zdecydowanie powinien przystopować z kebabami. Bebol jak u cygana. Na co nie spojrzeć to wszystko się trzęsie. Na oko 50/60 lat. Jednym słowem zapaśnik sumo na emeryturze.

Kiedy już podszedł do mnie na 10 metrów głupawo się uśmiechnął i powiedział:
 
- A mogłaś posłusznie robić co kazałem. Teraz potrzebna jest kara... - i wciąż się uśmiechając przeniósł wzrok na moje cycki. - Leż spokojnie. - i (nie wiem skąd) wyciągnął sznur i knebel czy jak to się tam inaczej nazywa. Po chwili byłam już związana. Nasz cudowny pedofil był tak uprzejmy, że raczył zatamować krwawienie w nodze. I znowu mając w czterech literach kamery złapał mnie za nadgarstki i pociągnął do samochodu. Cały czas płakałam, a przez knebel nie mogłam krzyczeć więc jęczałam.

Wpakował mnie na tylne siedzenia i sam też wsiadł. Wyjął spod siedzenia jakiś nóż. Co on!? Zadźgać mnie chce?! Łapie moją bluzkę i ją tnie. Nosz kurczaki! Moja ulubiona. Dobra Ani ma podobną, pożyczy mi... Skup się! Zostałam w samym staniku, a wygląda jakby i ten chciał zmasakrować. Nnie. Odkłada narzędzię. Kładzie ręce na moim brzuchu i jedzie w górę. Cała się wierce lecz to nic nie daje a typol bardziej się wścieka. Ten kreryński idiota z rodzaju debilowatych mnie maca! Zaczynam jeszcze bardziej płakać.

- Zamknij się, bo na cyckach się nie skończy - warknął, a mnie przeszedł dreszcz. Ten głos będzie mi się śnić po nocach.

Rozkneblował mnie i zasłonił usta dłonią mówiąc, że jak się odezwę to mi poderżnie gardło. Wzięłam tę groźbę na poważnie. Od razu wyszedł i zajął miejsce kierowcy. Łzy wciąż leciały mi po policzkach, z cichym łkaniem wpatrzyłam się w sufit.

Zastanawiałam się ile tak jeszcze będzie i czy jak nic nie będę broić to czy nie przestanie mnie dotykać. Odważyłam się zapytać:

- Podejrzewam że chcesz okupu, tak?

- A jak myślisz? - słuchać było że nie ma ochoty na rozmowę. Mimo to dalej pytałam.

- Ile za mnie chcesz? - byłam ciekawa jak duży kolejny problem spadł na głowę Nasha. Matko, jak oni się będą martwić gdy już się dowiedzą że zaszło porwanie. No... W sumie to tylko Ami bo reszta mojego przyrodniego rodzeństwa się za bardzo nie przejmą albo tym skąd wytrzasnąć więcej zielonych.

- Pół miliona - CO!? Czy ja się przypadkiem nie przesłyszałam? To prawie dwa razy więcej niż mamy do zapłaty teraz. Prawie zachłysnęłam się powietrzem.

Co do...? Znów ten słodki zapach i tym razem ledwo widzialny błękitnawy dym. Potem tylko ciemność.

~~~~~~~~~~~
Jeśli ktoś się zainteresował to bardzo proszę głosujcie na tę opowieść, to naprawdę bardzo motywuje.
To moja pierwsza historia więc piszcie w komentarzach co myślicie o danym fragmencie.
:)

Porwana Do Kwadratu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz