Rozdział 3

33 3 0
                                    

Budzę się w jakiejś szopie nie wiem czy to jest noc czy dzień, bo nie ma okien. Tylko z niskiego sufitu zwisa mała żaróweczka. Ściany są z szarej blachy. Na środku jednej z nich widać stare drewniane czarne drzwi, a po ich prawej stronie stój, na którym jest jakaś srebrna walizka.

Próbuję podejsc i zobaczyć co w niej jest lecz uniemożliwiają mi to sznury krępujące mnie. Zapowiadają się dłuuuugie męczące godziny...

*Kilka godzin później

Po przeanalizowaniu większości możliwych scenariuszy dotyczących mojego "odpoczynku od codzienności" zaczyna mi się poważnie nudzić. Wtedy przez drewniane wrota wchodzi nasz kochany inaczej pedofil. Podchodzi do mnie, a ja brzydzę się każdego jedno ruchu po tym co mi zrobił w aucie.

A na domiar złego, brzuch mnie boli. Chyba dlatego że nie jadłam nic od wczorajszego szkolnego obiadu.

-Spokojnie, nie zamierzam cię głodzić.- co on? W myślach mi czyta? Jak na zawołanie (nie zauważyłam skąd) wyciągnął talerz z czymś co ma robić za jedzenie lecz wygląda jakby pies uznał że ten smak nie trafia do jego kubków smakowych i to... em, zwrócił.- Smacznego.

Patrzę na to i staram się domyślić co to jest. Trochę jak schabowe, a może pire z ziemniaków.
Ostatecznie obstawiam trochę przypaloną jajecznicę.

-Nie chcesz? Trudno. Nie dostaniesz nic innego dopóki nie zjesz tego.- ja gapię się na niego a staruszek się denerwuje. Ojojoj, grabie sobie. Dupa z tym. -Doigrałaś się.

Odchodzi ode mnie. Zbliża się do walizki i ją otwiera. Nie mogę zobaczyć co w niej jest bo leżę płasko na betonie. Jest to lekko ujmując niewygodne, gdyż ręce mam związane z tyłu.
Coś wyciągnął z walizy i to jest chyba nóż. Łapie za liny które oplatają moje nogi. Pociągnął za nie ostrzem w skutek czego dolne kończyny są wolne. Co on, chce mnie wypuścić? To bez sensu. Chwyta mnie za kostki i rozpycha je na boki. Nie powiem. Nie jest to komfortowe. Wspomniałam już że nie jestem baletnicą? Rozstawianie nóg nie jest dla mnie. Bierze narzędzie ostrą stroną do dołu i podnosi gumkę od moich spodni. Rozcina ją i resztę materiału. Następne zajął się majtkami. Patrzę na to z przerażeniem. Czy w taki sposób stracę dziewictwo?! No bez jaj! Jestem przed nim w połowie naga. Cały czas posuwa się do coraz większych grzechów. Po chwili on także rozbiera się od pasa w dół. Nie muszę chyba mówić co było potem.

*Godzina po tym jak pedofil zgwałcił Livię

Nie wiem ile czasu minęło i minie od i do podobnych koszmarów. Po tym jak zrobił mi krzywdę od razu, bez słowa, wyszedł z pomieszczenia. Nadal zalewam się łzami. Czy on mi będzie jeszcze robił tak, jak dzisiaj? Jeśli tak, to ja tego nie przeżyję. Co jeśli będzie coraz gorzej? Mi się już odechciewa życia. A jestem pewna że nie założył prezerwatywy. Ja nie mogę być w ciąży. Nawet pełnoletnia nie jestem.

Doskonale zdaję sobie sprawę z tego że płacz nic tu nie pomoże. Ale ja i tak nie potrafię przestać ryczeć jak opętana. Nic nie potrafię. Czuję się taka słaba, zmęczona, bezbronna. To głupie, lecz... to tak jakbym wstydziła się siebie. Nie powinnam się tak czuć, bo to nie moja wina. Prawda? Teraz to już sama nie wiem. A mogłam się nie gapić. Czy jeżeli nie patrzyła bym to tego można było uniknąć?

PRZESTAŃ RYCZEĆ!

Nic nie pomogło. Dławie się teraz łzami jeszcze bardziej. Moje ubrania od pasa w dół są rozcięte, więc nadal jestem w połowie naga.

Ponownie mnie związał. Szansa na zobaczenie zawartości walizki są praktycznie zerowe.

Nadal jestem potwornie głodna. Ostatni posiłek jak pamiętam, że spożywałam to... W sumie to nie pamiętam. Ten talerz z wymiocinami psa postawił w drugim kącie pomieszczenia. Szczerze mówiąc to nie wiem po co. Mogę się tam przecież doczołgać.

A co mi szkodzi? Właśnie tak zrobię. Zaczęłam się wić, jednak w tamtej chwili coś mi przeszkodziło. Mój wzrok poleciał niżej i dostrzegłam kolejną linę, która oplatała mnie w pasie. To chyba jakieś jaja...

Zabijcie mnie...

***

Minął jeden dzień od największego koszmaru mojego życia, a ja wciąż nie mogę i nie chce wierzyć, że to wydarzyło się naprawdę. Posiłek "jajecznica" nadal stoi nietknięty więc z każda minutą robi się coraz bardziej kuszący, a ja natomiast coraz bardziej głodna.

Nie mam bladego pojęcia jakim cudem usnęłam. Naga. Głodna. Spragniona. Zgwałcona. Pełna wstydu i okryta hańbą.

Czy tak będzie wyglądać moja codzienność? Kim on jest? Skąd mnie zna? Czy Ami, Lukas i Nash już wiedzą? Jak zareagują na cenę wyznaczoną jako okup?

I najważniejsze: Dlaczego ja?

Od zawsze starałam się być posłuszna, grzeczna i nie robić wstydu rodzinie jako przyrodnia siostra rodzeństwa Clarkson. Tak , przyrodnia. Nawet mi samej jest to ciężko zrozumieć.
Z tego co słyszałam to na początku ojciec poślubił Sophie i miał z nia dwóch synów, czyli moich braci. Potem rozwód, bo się pokłócili o klapki. Ojczulek następnie znowu wziął i się hajtnął, tym razem z właściwą kobietą, moją mamą. Urodziłam się ja. (Po wczorajszej sytuacji widzę , że nie potrzebnie.) Kiedy była że mną w ciąży, Sophie spotkała się z moim tatą i... tak powstała Ami. Gdy miałam 10 lat mama umarła na raka serca.

Cóż ja mam coś podobnego. Trochę jak rak, ale nie do końca i też serca. Tydzień temu dostałam informację o tym. Na operację usunięcia tego świństwa że mnie doli mi około 5 miesięcy. Niby całkiem dużo, prawda? Jednak w naszej sytuacji, gdzie nie mamy przy sobie grosza przy duszy, może być ciężko, zwłaszcza, że leczenie kosztowałoby 3 miliony dolarów. A nie wiem jak długo jeszcze tutaj będę, jak Nash i reszta zdobędą kasę i czy to nie pójdzie na marne, bo skoro to nowotwór złośliwy to może zrobić nam na złość i uznać że jednak podoba mu się moje umieranie po czym zostać w moim sercu na zawsze... Dosłownie.

Ciekawe. Kiedy ludzie są w jakichś kłopotach, dopiero wtedy zaczynają zastanawiać się nad sensem istnienia, życia... wszystkiego. Po co nam rodzina? Oni też mają uczucia, więc przez więzi które nas łączą razem z nami cierpią. Dla niektórych to może być pocieszające, że ktoś im współczuje i jest z nimi w tych trudnych chwilach. Dla mnie natomiast to jest jeszcze bardziej przytłaczające, że ktoś musi męczyć się zatem że mną. Jeden problem, jedna osoba to jedno cierpienie , a przecież jeden problem dwie osoby to więcej cierpienia.

Mi już na poważnie odwala. To całe porwanie i gwałcenie ewidentnie złe na mnie działa.

Porwana Do Kwadratu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz