Oliver
- Oliver? Co ty tu robisz? - z nikąd pojawiła się Beatrice.
Niechętnie odrywam wzrok od najpiękniejszej kobiety jaką w życiu widziałem i odwracam się w kierunku osoby, która jak nikt inny działa mi teraz na nerwy. A swoją drogą, z perspektywy osoby trzeciej musiałem wyglądać przekomicznie przyglądając się w butelkom z chemią jak dziecko, które dopiero co dodtało nową zabawkę.
- Co? - udawać głupiego. Zazwyczaj działa.
- Słuchaj, bo trzeci raz nie powtórzę. Co. Ty. Tu. Robisz? - moja siostra ponawia pytanie już lekko zirytowanym głosem. Dzięki temu mogę wykorzystać jedną z moich żelaznych zasad, jaką jest: Kiedy Beatrice się denerwuje, masz obowiązek zdenerwować ją jeszcze bardziej.
A poza tym trzeci raz? Coś jej się w główce kabelki pomieszały.
- Równie dobrze ja mógłbym ciebie o to zapytać. W końcu nie codziennie przychodzisz do części dla personelu. Więc czego poszukujesz?
- Spieprzaj. Pierwsza zadałam pytanie, więc pierwsza usłyszę odpowiedź - Beatrice wykorzysta każdą okazję do pokłócenia się z kimś.
- Kobietom się ustępuje.
- Ach, jakżeś ty miły - i teatralnie wachluje się dłonią. - Jednakowoż poczuwam do odpowiedzialności, aby ci odstąpić tegoż jakże niebywale rzadkiego, drogocennego, wyjątkowego i zaszczytnego zaszczytu, na który zasługuję. A teraz gadaj co tam jest.
Jak jeszcze bardziej się zirytuje to tu przylezie i się wyda. Matko jedyna, gadam jakbym serio ukrywał kochankę w szafie. Ale przecież nie powiem jej o moim odkryciu. Dlaczego? Bo mam taki kaprys. Bo lubię wyzwania. Bo po co ma wiedzieć? Bo chce mieć tajemnicę. Bo ONA będzie moją.
- No teraz to już nic nie ma.
Co?
W odpowiedzi dostaję pytające spojrzenie.
- No tak. No... Bo... Już... wy... leciała.
Oliver, co ty pieprzysz? Ogarnij dupę. I pomyśl.
- Ale że kto?
- No... Ten... Tego... Jak jej tam...? No, bo wiesz... Takie małe latające, takie... Ten... o. - urywam, kiedy widzę krytyczne spojrzenie adresowane do mnie. Zaciskam zęby i wdech i wydech, wdech i wydech, wdech i wydech. Nie śmiej się. Nie śmiej się. Nie śmiej się. Tym ciężej jest mi zrobić, gdy na dodatkowy dowód niewinności tłumaczę jej wszystko na język migowy. Wolę sobie nie wyobrażać jak bardzo idiotycznie wyglądałem machając dłońmi na wysokości ramion z łokciami przy żebrach mówiąc o 'takim małym latającym' czymś. Ok. Jest dobrze. Nie śmieje się.
- Hę?
- ĆMA! - nie wiem po kiego grzyba, ale zrobiłem coś na wzór przysiadu celując wyprostowanymi rękoma w siostrę - Tak. To była ćma. Definitywnie. Na sto procent. Ale już wyleciała. Więc jej nie ma. Poleciała i odleciała - kątem oka widzę zdziwioną twarz nieznajomej. Kurwa, sam nie myślałem że mogę być aż takim kreatywnym debilem.
- A gdzie? - parska śmiechem brunetka przede mną.
- Jak to gdzie? - posyłam jej najbardziej zdziwione spojrzenie jakie mam w zanadrzu - Do światła. To chyba oczywiste.
- Ta rozmowa średnio ma sens - po czym zwijając się ze śmiechu odeszła. Matko jedyna, zawał przeszedłem. Nie mam bladego pojęcia jakim cudem udało mi się nie zaśmiać.
Ale wracając do znalezionej piękności... Mogę jej się teraz lepiej przyjrzeć. Bogini. Afrodyta nie dorasta jej do pięt. Pomimo tego, że jest jedną z najchudszych kobiet jakie widziałem, wiem że jest również najpiękniejszą. Włosy kilku kolorowe: ciemny blond, jasny brąz i złoto. Trochę przetłuszczone jakby ich dwa miesiące nie myła, podobnie jak u Olivi, ale w jej przypadku to nawet w takich wygląda olśniewająco (dosłownie). Chuda. W miarę w szerokie biodra i bardzo wąska talia. Zapewne mógłbym ją objąć dłońmi w tym miejscu. Czarny T-shirt i szare dresy wisiały na niej jak na worku. Była boso. Kościste dłonie i sucha skóra nie wyglądały zbyt... zdrowo, ale na to możemy zaradzić. I oczy. Te oczy. Jej oczy. Dwie zielone otchłanie mórz z wszystkimi odcieniami swojego koloru. Kryła się za nimi tajemnica. I to nie jedna. Sekrety, których się nie dowiem dopóki one same mi się nie ujawnią. Blado malinowe usta . Perfekcyjny kształt, idealny kolor i doskonała struktura. Jestem praktycznie pewien, że w dotyku są równie dobre co z wyglądu. Chciałbym się o tym przekonać osobiście, ale trochę głupio tak obmacywać dopiero co poznaną kobietę po ustach. Co nie?
Chwila, ile ja jej się przyglądam? Gapiłem się? No super. Wprost wyśmienicie. Teraz cię będzie miała za jakiegoś zboczeńca. Bo to nie tak, że przed momentem marzyłeś o tym, żeby pomacać jej ciało. Zapadła między nami niezręczna cisza i niezapowiało się, aby miała ją przerwać. Czyli z tego wynika, że to ja się muszę pierwszy odezwać. Ale co ja mam powiedzieć?
- Em... No, więc... Jak masz na imię?
Nie odpowiedziała.
- Halo? Zadałem pytanie. Fajnie by było gdybyś na nie odpowiedziała.
Spuściła wzrok.
- Ej, co się dzieje? Dlaczego nic się mówisz? Boisz się? - spytałem nieco troskliwszym głosem. - Nic ci nie zrobię. Obiecuję.
Podniosła wzrok. Patrzyła na mnie tymi swoimi zielonymi oczami. Pustymi, matowymi i nieczułymi oczami. Jednym słowem to po prostu nicość. Pusta przestrzeń. Jednak po za tą pustynią głęboko na dnie kryło się coś więcej. Wiadomość? Ważna informacja? Za tym czymś było... Zmęczenie. Rozdarcie. Zniszczenie. Poddanie się. A może źle to interpretuje? To trochę przerażające w jak szybkim czasie jej wyraz twarzy się zmienia. Przez chwilą morza i oceany, a teraz pustynie. Zapytam się o to. Czy wszystko jest dobrze i czy nie potrzebuje pomocy. Za moment odwróciła głowę i utkwiła spojrzenie gdzieś nad moim ramieniem.
- Tylko imię. Nic wielkiego. Nie potrzeba nazwiska. Chociaż nie powiem, że gdybym także je poznał to byłbym smutny. To jak będzie? Będziemy współpracować? - dla rozluźnienia atmosfery lekko się zaśmiałem. Nie wiem czym i jak i dlaczego, ale chyba powiedziałem coś co jej się nie spodobało. Świadczy o tym szczere przerażenie malujące się na jej twarzy. Co zrobiłem źle? Jeżeli woli żebym o czymś nie mówił, to niech to powie. Kobiety są dziwne. Nigdy ich nie zrozumiem. Zwłaszcza te over think. A ta na taką wygląda.
- Nie mówisz?
Pokiwała delikatnie głową.
Kurwa, jest niemową. Nigdy nie usłyszę jej głosu. Nigdy z nią nie porozmawiam. Nigdy nie usłuszę jej śmiechu. Nie zdążyłem go nawet poznać a już się w nim zakochałem. Czuję się jakby odebrano mi coś czego nigdy nie miałem. Głupie uczucie. Nie powinienem tak się czuć. A poza tym, zakochałeś się w jej głosie? Czy ty potrafisz kogoś prawdziwie kochać, oprócz rodziny? Odpowiedź brzmi nie. Kilka razy próbowałem i gówno z tego wyszło.
Ale... Mam dziwne przeczucie, że ona nie jest taka jak reszta. Ona jest inna. Spotkało ją coś przez co już na zawsze będzie się od wszystkich różnić. Ale nie wiem co to takiego. Może to ta tajemnica kryjąca się w oczach? Może to że nie mówi? A może to, że na pierwszy rzut oka jest ideałem pod każdym względem, ale po dokładnym przyjrzeniu się widać suchą skórę, przetłuszczone włosy, zbyt małą wagę (myślę, że około 37 kilogramów dla jej wieku to ,, trochę" za mało) i mnóstwo blizn na całej długości ramion, po bokach szyi i stopach? Nie wiem. Ale wiem, że zrobię wszystko, aby się tego dowiedzieć.
Nie spocznę dopóki nie dowiem się o niej wszystkiego. Jak tu weszła? Kto ją tu wpuścił? Jak się nazywa? Ile ma lat? Jakie jest jej ulubiony kolor, potrawa? Co jadła jako ostatnie i co jadła na drugie śniadanie jedenaście lat temu? Wszystko, kurwa, wszystko.
Nie pozbędziesz się mnie już.
CZYTASZ
Porwana Do Kwadratu
Romance17-letnia Livia, mieszkająca z rodziną, zostaje porwana. Budzi się w aucie, ale nie udaje jej się wyciągnąć z kierowcy żadnych informacji prócz tego, że może się bać. Spodziewała się, że jej porywacz to istota nienormalna, nadludzka i wyrodna. Po wy...