Adrenalina «hormon rdzenia nadnerczy, w zwiększonej ilości wydzielany w sytuacjach stresowych»
Skrzywiłam się, gdy próbowałam wyprostować obolałe ciało. Zasnęłam na dywanie otoczona setkami kartek. Wstałam w zwolnionym tempie, aby pozbyć się czarnych kropek sprzed oczu. Wydarzenia z ostatnich dni dotarły do mojej głowy jak pocisk.
Spojrzałam na rysunek miasta, który Colton zostawił na moim biurku. Na początku nie zwróciłam na niego uwagi pośród całego stosu papierów. Ale, gdy uniosłam pudełko z baklawą, zauważyłam coś jeszcze.
Dopiero wtedy wzięłam go w dłonie i zaczęłam przypatrywać się każdej doskonałej linii, jaka widniała na obrazku. Nie wydawało mi się, że mężczyzna był artystą. Obróciłam obrazek i zauważyłam delikatne ślady ołówka z jakimiś napisami. Po chwili zrozumiałam, że to numer lotu. Ponownie obróciłam kartkę i zorientowałam się, że to nie było przypadkowe miasto.
Na rysunku widniał Nowy Orlean. Colton miał wylecieć do Nowego Orleanu. Zostawił mi wskazówkę, gdybym chciała mu towarzyszyć.
Usiadłam na łóżku, sprawdzając godzinę lotu. Ale tylko z ciekawości. Nie zamierzałam oczywiście nigdzie wsiadać, tylko... musiałam sprawdzić. Z typowej ciekawości historyka i archeologa.
Do odlotu miałam jeszcze ponad trzy godziny. Znaczy Colton miał. Nie zamierzałam sama nigdzie jechać.
Odłożyłam kartkę i telefon na biurko i zaczęłam zbierać rozbiegane kartki. Cały czas czułam, jakby rzeczy wywierały na mnie nacisk, żebym znowu je wzięła.
Nie zabił mnie, choć miał do tego wiele okazji. To oczywiste, że cieszyłam się, że nie byłam mumią, ale... gdyby po prostu chciał mnie zabić moja relacja z nim, byłaby o wiele prostsza.
Pociągaliśmy się fizycznie i umysłowo. Nic więcej. Przecież nie mogłam pozwolić sobie na nic więcej. Colton był bardzo atrakcyjnym mężczyzną, który świecił intelektem i miał łatwość w mówieniu żartami, ale nic więcej.
Nie mogłam...
Ułożyłam kartki z wykładów na biurku, a potem książki. Wszystko w idealnych i równych odstępach, jakby od tego miało zależeć moje życie. Bardzo rzadko tak robiłam. Preferowałam naukę w chaosie, bo dopiero wtedy, potrafiłam całkowicie skupić się na tym, co było najważniejsze. Nieład był dla mnie sferą bezpieczeństwa. Choć wielu ludzi uważało taką formę pracy oraz życia za coś abstrakcyjnego, to moja osobowość, w nadzwyczajny sposób, posiadała swoje fundamenty właśnie w takim miejscu.
Chciałam wziąć do ręki laptopa. Naprawdę tego chciałam. Całą duszą pragnęłam skupić się na kolejnych studiach, które miałam możliwość dokończyć i... skupić się na tym, co było sensem mojego życia. Ale jaki właściwie był sens mojego życia? Przez jego całość szukałam przygód, adrenaliny i nowych odkryć związanych z jedną z dziedzin nauki. To było sensem mojego życia. To dawało mi największą radość.
Ponownie wzięłam obrazek do ręki, wpatrując się w szkice budowli. Przygryzłam dolną wargę. To wydawało mi się szalone, ale jednoczenie, nie było błędem. Czułam w klatce piersiowej charakterystyczny pęd bicia serca. Epinefryna rozpoczęła uskutecznianie przez euforię, którą zacząłam odczuwać.
Zamknęłam oczy. Zawsze zastanawiałam się, jak trudną decyzję podjęłaby mama, tata czy dziadek. Ich odpowiedzi zawsze się od siebie różniły, ale finalnie wybierałam to, co zrobiłaby mama i dziadek.
Byłam Carterem, a my nie uciekaliśmy przed wyzwaniami. My je tworzyliśmy. A każde następne, musiało być jeszcze bardziej znakomite od poprzedniego.
![](https://img.wattpad.com/cover/361682506-288-k483310.jpg)
CZYTASZ
Krwawa przysięga
RomanceEfekt motyla to teoria, która głosi pogląd o tym jak drobne decyzje, które często nie są zaplanowane potrafią zmienić cały bieg życia jednostki w zaledwie chwilę. Trzepot skrzydeł motyla w jednym miejscu po pewnym czasie może wywołać burzę piaskową...