Rozdział 11

12 0 0
                                    

Przerwałam czytanie i zamknęłam dziennik. Czysto teoretycznie, co by się stało, gdyby nałożyć znak na dziecko? I co w praktyce oznaczało oddanie się Czarnemu Panu?

Miałam wrażenie, że nie dociera do mnie, co właśnie przeczytałam. Jak miało, skoro nie wiedziałam, co to znaczy w praktyce?

Zaczęłam rozważać wersję życia, w której moja matka nie uciekła. Zostałabym z ojcem, po urodzeniu zostałby mi nałożony mroczny znak. Ciekawe, czy zostało to kiedyś wykonane? Od dziecka wpajaliby mi ideologię Volemorta. Od dziecka widziałabym śmierć, od dziecka musiałabym zabijać.

Wyobraziłam sobie małą dziewczynkę, rzucającą zaklęcia Avada Kedavra na Merlina ducha winnych mugoli lub mugolaków. Wzdrygnęłam się.

A może oznaczałoby to dosłowne oddanie mnie Voldemortowi? Może zostałabym jego wychowanką. Z jednaj strony zostałabym najpotężniejszym dzieckiem na świecie, z drugiej, jaką cenę musiałabym za to zapłacić. Musiałabym sprzedać własną duszę.

Usłyszałam czyjeś kroki.

-Boot, wolałabym teraz zostać sama.

-Auć, najpierw do ciebie mnie porównują, teraz mylisz mnie z tą pizdą, Bootem.

-Kurwa, naprawdę, Malfoy? Jesteś jakiś dwubiegunowy?

-Zarzucano mi to wielokrotnie, okresy remisji, hipomanie, okresy mieszane. Ja jednak uważam, że inna budowa mózgu jest oznaką ponadprzeciętnej inteligencji, a nie choroby zwanej przez mugoli cyklofrenią.

Westchnęłam, zdając sobie sprawę, że nie pozbędę się chłopka. Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Nadal opierając się o skalną ścianę, patrzył na mnie pytająco.

-Będziesz tak stał?

-Tak, obecnie nie mam ochoty siadać.

-Nie o to mi chodziło, panie ponadprzeciętnie inteligentny.

-I jak?

-Co jak?

-Jak przyswoiłaś zawartą w tym wiedzę?- wskazał ruchem głowy na dziennik matki.

-Wiesz co to jest, któż by się tego spodziewał.

-Wiem, więcej niż myślisz- prychnął pod nosem.

-Dlaczego miałoby cię obchodzić, jak zareagowałam?- wstałam z ziemi zakładając ręce na piersi.

Spojrzałam mu w oczy, próbowałam wyczytać z nich cokolwiek. Dlaczego miałby tu przychodzić i pytać... o co właściwie? O moje samopoczucie?

-Ciekawość.

Odwzajemnił intensywne spojrzenie.

-Jasne, bo jeszcze ci uwierzę. Gadaj, czego chcesz.

-Dowiesz się w swoim czasie. Czyli co, nie powiesz?

-Na razie, Malfoy.

Skierowałam się w stronę wyjścia. Gdy mijałam chłopaka, mocno chwycił mnie za nadgarstek. Spojrzał mi prosto w oczy przenikającym, chłodnym spojrzeniem. Na chwilę utraciłam rezon zahipnotyzowana jego spojrzeniem, lecz wyrwałam rękę.

-Jeszcze będziesz czegoś chciała i do mnie przyjdziesz.

-Uważaj, bo twoje ego się nam w Anglii nie zmieści.

Zeszłam na dół i skierowałam się ku Hogwartowi. Spostrzegłam, jak za mną schodzi i kieruje się ku cieplarni. Najpierw praktycznie pyta się o moje samopoczucie, a potem losowo idzie wysłać sobie list. Ciekawe tylko do kogo. 

***

Tamten weekend spędziłam praktycznie izolując się od moich przyjaciół. Uczyłam się i nadrobiłam czytanie.

Niedzielny wieczór spędziłam w bibliotece. Również się ucząc, ale przede wszystkim myśląc. Co ciekawe, nie byłam zraniona zachowaniem Corbana (bo nie potrafiłam myśleć o nim, jako o moim ojcu), ale zaitrygowana.

Nie chciałabym, aby spotkał mnie los, jaki dla mnie planował, jednakże zastanawiało mnie co nim kierowało. Myślałam o tym, co zrobić z tą informacją. Z jednej strony kurwa, typ chciał mnie oddać jebanemu socjopacie, z drugiej ciekawił mnie człowiek, który był moim ojcem.

Myślałam o tym wracając późnym wieczorem do dormitorium. Na kanapie, w pokoju wspólnym zastałam Terrego z książką.

Spojrzał na mnie pytająco.

-Jak tam? Izolujesz się, zawsze to robisz, kiedy coś cię trapi, ale nie chcesz wyjść na słabą.

Westchnęłam, usiadłam koło chłopaka, oparłam głowę na jego ramieniu i zapatrzyłam się w ogień. Opowiedziałam mu o wszystkim co wyczytałam w dzienniku mojej matki. Dobrze było się komuś wygadać. Jemu mogłam, bo wiedziałam, że widzi we mnie jakiegoś nadczłowieka i nigdy nie pomyśli o mnie złego słowa, nie uzna mnie za słabą. Lubiłam to jak czułam się w jego obecności. Albo moje ego lubiło, nie lubię tak o tym myśleć.

-Ale chcesz poznać swoje korzenie?

-Malfoy mówi o tym tak jakby było co poznać.

-Z drugiej strony to Malfoy, zachowuje się jakby był jakimś tajemniczym książkowym antagonistą.

Parskęłam.

-Sama bym go lepiej nie opisała. Czyli co, myślisz, że ściemnia?

-Myślę, że Malfoy lubi dramatyzować. Fakt, nie znam go, ale ten człowiek jest płytki jak espresso i nie ma co tu poznawać.

-Nie obrażaj mi mojego espresso.

-Metafory wymagają niezbędnych środków.

-Szanuję dobre metafory.

-Nie idziemy spać? Jutro rano lekcje.

-Jasne, umyję się i przyjdę do ciebie.

-Przyjdziesz?- spytał z dwuznacznym uśmiechem.

-Spać.

-Wiem, o tym właśnie pomyślałem.


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 17, 2024 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Heart attack~ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz