Wiki
Kim był ten uroczy chłopak? Tak jednocześnie nieporadny i męski. Czy takie połączenie było możliwe? Do tej pory wydawało mi się, że nie, jednak gdy poznałam Kostka zrozumiałam, że nie ma rzeczy niemożliwych. Nie chciałam mówić, że zakochałam się od pierwszego wejrzenia, ale...
Kiedy weszłam do kawiarni Słodko-gorzko, w której pracowałam popołudniami i wieczorami, Amelia od razu zauważyła, że coś się wydarzyło.
– Mów mi od razu – zaczęła, groźnie klepiąc ścierką o blat. – Jakiś przystojniak wpadł na ciebie na ulicy? Prawie potrącił cię kontener ze śmieciami, a twój książę z bajki cię uratował? Jak w tym filmie z Jennifer Lopez.
– To był kontener ze śmieciami? – spytałam szeptem, aby nie usłyszeli mnie goście kawiarni. Nie byłam tak głośna jak Amelia, ona była typową przekupą z bazaru.
– Ja się ciebie pytam.
– Chyba z bielizną.
– Może być nawet z twoją babką! Tylko mi w końcu powiedz co się stało, że ci się tak oczy świecą.
Kilka osób spojrzało w naszą stronę, a ja pociągnęłam Amelię za fartuszek na zaplecze.
– Poznałam fajnego chłopaka na siłowni.
Amelia zagwizdała.
– Jakiś mięśniak? Lubię takich.
– A ja nie. – Wywróciłam oczami, ale zaraz się uśmiechnęłam. – Mój typ faceta jest nieco inny niż twój.
– Jak to jest możliwe, że nigdy o tym nie gadałyśmy? – Amelia przyjrzała mi się z niedowierzaniem. Może dlatego tak wyszło, bo nigdy nie byłam w stanie się otworzyć przed dziewczyną w „tych sprawach". Miałam wrażenie, że gadanie o pogodzie i pracy to wszystko, na co nas stać. Że jeśli chodzi o inne tematy, dzieli nas wielka przepaść i raczej nie znajdziemy wspólnego języka. Dlatego nigdy nie gadałyśmy o miłości, wierze i polityce. Wystarczyło spojrzeć na to, jak wyglądałyśmy – ja pulchna z oliwkową cerą niepokrytą nawet wypryskami, a Amelia blada jak ściana, w osiemdziesięciu procentach pokryta tatuażami i kolczykami.
Pracowałyśmy razem dopiero od miesiąca. Byłam przekonana, że się po prostu nie dogadamy.
– Nie wiem. – Wzruszyłam ramionami. – Muszę się przygotować do pracy.
Wyminęłam Amelię i tak jak zapowiedziałam, tak zrobiłam. Skorzystałam z toalety, nałożyłam fartuszek, zamknęłam swoją szafkę na kluczyk i stanęłam przy ladzie.
Po wydaniu trzech kaw i dwóch gorących czekolad, Amelia przysunęła się do mnie i spojrzała podejrzliwie, z szelmowskim uśmiechem na ustach.
– To jak? Opowiesz mi o nim?
Zachichotałam. Rozbawiło mnie to, że dziewczyna była tak ciekawa tematu.
– A co chcesz wiedzieć?
– No, najlepiej by było, gdybyś mi go szczegółowo opisała.
Zastanowiłam się.
– Dobrze, w takim razie ma piękne, oczy w odcieniu gorzkiej czekolady, rzymski nos, wydatne usta, uroczo odstające uszy i przerwę między jedynkami, która jakoś tak podkreśla jego uśmiech.
Kiedy skończyłam, zauważyłam, że Amelia patrzy na mnie z lekko uchylonymi wargami i uniesionymi brwiami. Jej kolczyki lśniły w świetle lamp wiszących nad barem.
– Rany, ale cię wzięło.
– Co?
– Jak o nim mówisz, to gdzieś odpływasz.
Próbowałam się nie uśmiechnąć, ale to było silniejsze ode mnie.
– Pamiętasz ten tekst ze Shreka? – spytałam i odchrząknęłam, żeby przygotować się do cytatu. – On jest boski, twarz to mu chyba sam Michał Anioł dłutem haratał.
Amelia parsknęła śmiechem tak głośno, że wszyscy goście kawiarni spojrzeli w naszą stronę. Nie mogąc się uspokoić, zaczęła aż klepać się w kolano.
– Kocham Shreka.
– Ja też.
– No i tego gościa z siłowni.
Pokręciłam głową i wzięłam się za polerowanie czystych szklanek, żeby czymś zająć ręce i umysł.
– Daj spokój, miłość to nie takie hop siup.
– Ja się zakochuję średnio raz na dwa miesiące – odparła Amelia, wzruszając ramieniem. – To żadna filozofia, po prostu moje serce potrzebuje mieć kogoś, do kogo bije szybciej. A ty? Należysz do kochliwych, czy jesteś raczej z tych, co rzadko lokują w kimś uczucia?
Dobre pytanie. Jeśli miałabym być szczera, nie byłam wcale kochliwa. W zasadzie przed Kostkiem nie podobał mi się żaden chłopak. No, może Jasio w przedszkolu, mój pierwszy mąż. Ale nigdy wcześniej nie czułam do nikogo tego, co poczułam do tego kompletnie obcego chłopaka.
I to mnie totalnie przerażało.
– Jestem bardzo... stała w uczuciach.
– Acha, czyli nie kochliwa.
– Przed chłopakiem z siłowni chyba nikt nigdy mi się nie podobał.
– Nawet zwykły aktor z filmu?
Uśmiechnęłam się do gości, którzy właśnie opuszczali progi Słodko-gorzko.
– Liczy się niezmącona niczym miłość do Ryana Goslinga od czasów Pamiętnika?
– O rany! – wykrzyknęła szeptem Amelia. – A więc ty masz typ!
– Tak? – zdziwiłam się, bo przecież nigdy się nad tym nie zastanawiałam.
– Lubisz słodkich chłopaków z sąsiedztwa. Takich męskich, ale nie nachalnie męskich. Chłopięcych, ale takich którzy, jak trzeba, wykażą się siłą i inicjatywą. Delikatnych romantyków, którzy potrafią przyprzeć cię do muru i pocałować tak, jakby świat się kończył.
Czy to ja byłam tak prosta w rozszyfrowaniu, czy to Amelia miała ukryte zdolności psychoanalityczne? Przypuszczałam, że jednak to pierwsze.
Jak pomyślałam o tym pocałunku... aż zrobiło mi się gorąco w pewnych miejscach.
– Gratuluję, stała się pani szczęśliwym posiadaczem fajerki z pogrzebaczem.
Amelia roześmiała się głośno, nie przejmując się gośćmi kawiarni. Po raz kolejny. Miałam wrażenie, że ta rozmowa w jakiś sposób przełamała między nami lody. Poczułam, że pojawił się nowy, bezpieczny temat do rozmowy. Bardzo mnie to ucieszyło.
CZYTASZ
Love me do
JugendliteraturCo zrobić, kiedy dziewczyna, w której jesteś zakochany, woli szkolnego bad boy'a? Z tym pytaniem musi zmierzyć się Kostek, uroczy romantyk, darzącym uczuciem swoją najlepszą przyjaciółkę. Ale czy można kogoś zmusić do miłości? A co, jeśli obok poja...