Kostek
Wylegiwaliśmy się z Zuzią na moim łóżku, powtarzając materiał z chemii. Nie musiałem się zbytnio skupiać, bo wszystko już umiałem, dlatego podziwiałem ukradkiem urodę Zuzi, która zawsze w zamyśleniu robiła słodki dziubek.
Kiedy tak jej się przyglądałem, mimowolnie przypomniał mi się moment, w którym zrozumiałem, że ją kocham.
Było to rok temu na wycieczce szkolnej w góry. W majowym słońcu wspinaliśmy się na szczyt Śnieżki i choć na dole byliśmy jeszcze w krótkich rękawkach, im wyżej się wspinaliśmy, tym robiło się coraz chłodniej. Te ponad półtora tysiąca metrów nad poziomem morza sprawiło, że wszyscy powyjmowali schowane do plecaków czapki i rękawiczki, a ci, którzy nie mieli takich udogodnień, dosłownie szczękali zębami. Pani Wiśniewska, okutana po uszy grubym szalikiem, podpierająca się kijem niczym Gandalf z powieści J. R. R. Tolkiena, patrzyła na tych niemądrych uczniów i kręciła głową.
– A mówiłam! Mówiłam, żeby ciepło się ubrać, albo wziąć ze sobą dodatkowe ubrania. Nie posłuchali!
Ja byłem jednym z tych gamoni.
Szedłem w adidasach na cienkiej podeszwie, dżinsowej kurtce na ramionach, z gołą głową i skostniałymi dłońmi. Zuzia wędrowała za mną, pochłonięta rozmową z koleżankami. W pewnym momencie zrobiła kilka szybkich kroków, aby się ze mną zrównać i przyjrzała mi się z troską.
– O rany, Kostuś, wyglądasz, jakbyś zaraz miał zamarznąć na śmierć.
Wtedy pierwszy raz powiedziała do mnie „Kostuś". Samo zdrobnienie już mnie rozczuliło, ale to, co zrobiła później, sprawiło, że serce prawie wyrwało mi się z piersi.
Zdjęła rękawiczki i czapkę, i podała mi je.
– Załóż – poleciła, tonem nieznoszącym sprzeciwu. – Nie mogę patrzeć, jak się trzęsiesz.
Uśmiechnęła się do mnie, ale ja stanowczo pokręciłem głową.
– Teraz tobie będzie zimno, nie mogę.
– Ja mam na sobie dwie kurtki i ciepły szalik. Przeżyję. A ty zaraz dostaniesz hipotermii i od kogo będę spisywać chemię?
Jej wargi wygięte w delikatnym uśmiechu. To było coś, czego moje serce się nie spodziewało. Nagle pomyślałem sobie, że nie jest dla mnie zwykłą koleżanką. Że oprócz tego, iż jest przepiękną dziewczyną, ma też wspaniały charakter. Nie dała mi wtedy zamarznąć. Potem już zawsze się o mnie troszczyła.
Wróciłem myślami do obecnej chwili, popatrzyłem w ciszy na profil Zuzi i bezgłośnie westchnąłem. Ona jednak musiała poczuć na sobie mój wzrok, bo odwróciła się i spytała:
– Wszystko okej?
– Yyy, tak. – Poprawiłem się z pozycji leżącej na łokciu, do siedzącej.
– Patrzysz się na mnie, jakbyś coś chciał.
– Nic nie chcę, wydaje ci się – odparłem, odkładając na bok notatki. Przeciągnąłem się, a ona popatrzyła na mnie, mrużąc oczy.
– No dobrze, to powiedz mi, który z wymienionych jest tlenkiem obojętnym: Na2O, CO2, czy...
– NO, CO, SiO, N2O i GeO to wszystkie tlenki obojętne, czyli takie, które nie reagują ani z wodą, ani z kwasem, ani z zasadą – odpowiedziałem z dumą.
Zuzia przewróciła oczami.
– Agata na pewno jest z ciebie dumna – rzuciła z przekąsem.
– A jakże.
CZYTASZ
Love me do
Fiksi RemajaCo zrobić, kiedy dziewczyna, w której jesteś zakochany, woli szkolnego bad boy'a? Z tym pytaniem musi zmierzyć się Kostek, uroczy romantyk, darzącym uczuciem swoją najlepszą przyjaciółkę. Ale czy można kogoś zmusić do miłości? A co, jeśli obok poja...