Inna ja

5 0 0
                                    


Odkąd pierwszy raz w życiu zobaczyłam tęcze na niebie, nawiedza mnie pewien nieznośny byt. Pamiętam oderwało się z mieszaniny różnych kolorów. Powiedziało mi pewną rzecz, która mnie przeraziła.

-- Dlaczego masz moje ciało? Przecież to była moja rodzina i moje dawne wspomnienie. – twarz była zamazana, ale można było dostrzec pewien grymas. Unosiło się parę metrów nad ziemią.

-- Nie rozumiem cię. Przecież ja, to ja na zawsze będę sobą.

-- Nie możesz sobie tego jeszcze wyobrazić jak ten świat działa, ale kiedyś po ciebie przyjdę i zabiorę co moje. – Po tych słowach, zaczęłam wrzeszczeć, rzucając obuwiem w powietrze.

Od tej pory co noc miałam koszmary, codziennie mi się śniła. Rodzice zabrali mnie do szamanki, która dała mi bransoletkę chroniącą mnie przed istotami z drugiej strony i zniknęło. Przez tyle lat codziennie ją nosiłam, a jak się zużywała wymieniałam na nową. Niestety pewnego razu mi się zdarła z ręki. Nie, musisz sobie poradzić bez niej. Przecież jesteś na tyle silną osobą psychicznie, naprawdę boisz się jakiegoś ducha bazującego na twoim strachu? Powiedziałam do siebie.

Kolory nieba przecinały się wzajemnie, mieszając pod wpływem pory dnia. Siedziałam nad jeziorem dobre kilka godzin. Kiedy nikogo nie ma, zdajesz sobie sprawę jak bardzo ten świat, jest otoczony przez nie żywe istoty, czekające na swoją kolej, by się odrodzić. Siedząc bezruchu na zimnym kamieniu, słyszysz niezliczoną ilość szumów, naprzemiennie wołające twoje imię, aby ciebie rozproszyć. Ty jednak siedzisz nieugięty. Te wołania o pomoc panoszą się z każdej strony. Przy zamkniętych oczach widzisz przemykające ich kontury. Kiedy nie widzę świata przez zmysł wzroku, mogę go poczuć. Jak bardzo intensywnie zielona jest trawa, w pamięci jej istnienia odkąd pierwszy raz jako dziecko ją zobaczyłeś. Mam wrażenie, że ciało wtapia się w promienie słońca. Nie ważne ile tragedii w życiu, by mnie nie spotkało, skoro mam samotność na regenerację jakoś dam sobie radę. Wspomnienia tego, co było w życiu różnych istot, nie przeszkodzi mi w cieszeniu się. To nie moja sprawa, ile bólu i cierpienia przeżywały, próbują mnie teraz tym obarczyć. Może gdybym mogła wcześniej im pomóc, ale mnie wtedy nie było, dlatego słyszę ich płacz z powodu widzenia mnie, która przypomina im o wcześniejszym życiu. Nie chce ich słuchać, bo nic to nie zmieni, a mnie sprawia to w rozpacz. Podchodzę blisko ruchomej tafli wody, zniekształconej od ich szlochów. Słyszę cichutki głosik, za mną stoi poświata mieniąca się w kolory rozbryzgującej tęczy.

-- Wiesz? Bardzo dawno temu byłam tobą, w twoim życiu, doświadczałam je. Teraz przejęłaś je ty.

-- Jak się zakończyło to życie? – tylko tyle zdołałam wypowiedzieć

-- Nie wiem, jakie decyzję zostały podjęte. A to od tego zależy, jak się życie potoczy.

-- Czy zamierzasz mnie straszyć, swoją tragiczną historią?

-- Nie, bo nikomu tego nie życzę. Widzenia swojego dotychczasowego życia jako szmer pośród nieskończonych możliwości. W zasadzie nawet teraz nie jestem w stanie sobie pojąć, czym jestem. Po prostu zatrzymałam się na moment w miejsce, które tak kocham, a jest nim ciało z poprzedniego życia

-- Przecież to ciało jest szklanym więzieniem. Widzisz, co znajduje się poza tym na chwilę w zadumie, ale codziennie musisz w nim tkwić, w tej wiążącej codzienności na całe życie.

-- Czy to niezabawne? Myślimy, dopóki nie spotka nas śmierć, że jesteśmy nieskończeni. Przez codzienność zapominamy jak bardzo życie jest krótkie. Natomiast po śmierci nie ma czasu, brakuje ci pewnej struktury utrzymującej cię w ryzach. Zadawalasz się tylko ciszą. Nie masz nic więcej do

Powiedzenia, bo wszystko będzie jeszcze niezliczoną ilość razy wypowiadane w życiach. Ciesz się tą chwilą. Zaakceptuj to, że prawie na nic nie mamy wpływu, oprócz nas samych. - - po czym postać sklepiła się z moimi kolejnymi myślami i odeszła.

Zdałam sobie sprawę, że to, co uważamy za nasze, było już kiedyś kogoś innego. Gdybym umarła, to byłabym tą postacią? A może byłabym kimś zupełnie innym. Pobudzenie spowodowane lodowatą wodą nie powstrzymało mojego zastanawiania się. Zamknęłam oczy i zanurzyłam się, dotknęłam dłonią dna. Wyciągnęłam swoją zgubioną bransoletkę, ale czy nadal jej potrzebuje? Czego tak naprawdę się obawiałam przez te wszystkie lata? Może wystarczyło tylko wysłuchać osoby, która tak dobrze cię znała, bo była kiedyś tobą? Teraz nie uważam, aby perspektywa martwych ludzi była czymś złym. Każdy ma swoją własną unikalną perspektywę. W zasadzie czym jest prawda? Doświadczeniem, które ukazuje, że coś jest takie, a nie inne. Oni doświadczyli swojego życia w taki, a nie inny sposób, można się od nich uczyć. Postanowiłam, iż zostawię ją w tym miejscu. Zaraz, dlaczego nie mogę się wynurzyć?

-- Skoro nie mogę odzyskać swojego dawnego życia, to nikt nie będzie go mieć.

Przez dziesięć minut nie pozwoliłam jej się wynurzyć. Zaraz, czy jakaś inna moja wersja wcześniej mnie nie podkusiła do zakończenia życia? Ciągle w kółko siebie mordujemy, bo nie możemy zdzierżyć, że jakaś inna wersja nas samych może od nas mieć lepsze życie? Zawsze nam mało, tonąc w fałszywej idei naszej idealnej wersji. Dlaczego ja to zrobiłam? Po prostu kiedy byłam w tamtym ciele, czułam się lepsza od innych ludzi. Naprawdę siebie kochałam, ale to dlatego zraniłam drugą osobę?

-- Naprawdę nie zasługiwałaś na te ciało, dlatego siebie zabiłaś. Kiedy jednak ktoś prowadzi szczęśliwe życie, ty musiałaś zakończyć je ponownie? Czy nie chciałaś być szczęśliwa? Jedynym elementem zakłócającym samorealizacje jesteś ty sama. Dlatego pozbyliśmy się ciebie z twojego ciała.

-- Czy ty mnie zabiłaś wcześniej?

-- Sama to zrobiłaś, bo jesteśmy jedną i tą samą osobą. 

Utrzymać się na powierzchniWhere stories live. Discover now