Ten rozdział dedykuję alta67 która była że mną od początku i dawała mi wiarę w moje ff. Dziękuję ci kochana!
Roxy
Czarna bluzka, białe spodnie. Nie. Biała bluzka, czarne spodenki. Nie. W końcu zdecydowałam się na czarną bluzkę Nirvany i czarne, krótkie spodenki z dziurami. Czemu tak mi zależy żeby dobrze wyglądać? Nie wiem. Może chcę im pokazać co tracą. Zrobiłam jeszcze lekki makijaż i ubrałam białe, wysokie Converse. Zabrałam z komody kluczyki i bilet, razem z wejściówką na backstage. Ma się te znajomości (a/n wydaje mi się, że normalnie nie można kupić takiej wejściówki).
Po piętnastu minutach, dotarłam pod arenę. Serce zaczęło mi szybciej bić. Udałam się do tylnego wejścia, pokazując wejściówkę, ochroniarzowi, który po chwili otworzył mi drzwi. Do koncertu zostało kilkanaście minut które postanowiłam przeczekać w łazience. Nie chcę żeby zawalili koncert myślą, że wiem, czaję się za sceną i czekam na wyjaśnienia. W połowie drogi do mojej kryjówki ktoś mnie zaczepił.
- Co tu robisz śliczna? - serce podeszło mi do gardła - Jakoś nie kojarzę, żebyś była z obsługi. - odwróciłam się powoli do mojego "rozmówcy", modląc się w duchu żeby to nie był Luke, albo Calum. Ashton. To tylko Ashton. Odetchnęłam z ulgą, a z moich ust wydobył się wbrew woli, cichy, histeryczny chichot.
- Emmm, no bo ja... jestem nowa. - wyjąkałam podchodząc do niego i przytknęłam mu tuż przed oczy wejściówkę. Delikatnym ale jednocześnie pewnym ruchem ręki odepchnął moją sprzed swojej twarzy i ucałował jej wierzch.
- Miło mi... dziewczyno? - powiedział. Parsknęłam i zabrałam dłoń z jego ciepłego uścisku.
- Nie, chłopcze. Jestem Roxy. - palnęłam. Sprzedałam sobie mentalnego kopniaka w dupę. Idiotka!
- Roxy... Roxy. Brzmi znajomo - zaczęłam panikować, a co jak on mnie rozpozna i wsypie? To i tak cud, że nie wydałam mu się znajoma.
- Ashton! Pięć minut! Zbieraj dupę i pod wejście!
- Przepraszam dziewczyno, ale obowiązki wzywają. - mruknął przepraszająco, a ja zdobyłam się tylko na kiwnięcie głową. - Do zobaczenia!
Już bez żadnych epizodów dotarłam pod drzwi z złotym kółkiem i napisem "WC" . Po dziesięciu minutach i jednej piosence (przynajmniej tyle udało mi się wywnioskować z zniekształconych dźwięków, przenikających przez drzwi od toalety), postanowiłam wyjść. Ręce trzęsły mi się niemiłosiernie, a serce boleśnie obijało o żebra. Stanęłam przy wejściu na scenę i zaczęłam obserwować chłopaków. Widać, że byli w swoim żywiole. Biegali po scenie jakby mieli w dupach motorki. Co chwilę któryś z nich przebiegał koło przejścia doprowadzając mnie tym samym do mini zawałów serca i poprawy kondycji moich mięśni łydek, które były zmuszane do ciągłego skakania w tył i chowania się za filarem.
Luke
Kątem oka wychwyciłem jakiś ruch przy wyjściu ze sceny. Błysnęło mi coś jasnego. Włosy? Chyba tak. Grając kolejne akordy "Reject", zastanawiałem się kto z obsługi ma blond włosy. Mary - brunetka. Ellie - kruczoczarna. Elizabeth - szatynka. No nikt. Chyba, że któryś z ochroniarzy dorobił sobie włosy i zafarbował na miodowy blond. Przebiegłem po raz kolejny obok wejścia, próbując coś dostrzec. W jednym momencie nogi zaplątały mi się w wszechobecne kabelki i runąłem jak długi na podłogę. Na domiar złego pękła mi struna. Wbiegłem szybko na backstage po nową gitarę.
Roxy
Luke' owi pękła struna. Biegnie tu. ON TU BIEGNIE! Zaczęłam panicznie się rozglądać, za jakąkolwiek kryjówką.
- Roxy?! - za późno. Zobaczył mnie.
- Emmm... Luke?
- Co ty tu robisz?! - krzyknął, a ja zrobiłam malutki kroczek w tył. Tchórz.
- Stoję? - wywrócił oczami. Podbiegł do stojaka z gitarami i chwycił jedną.
- Masz, tu zostać rozumiesz? Jeszcze dwie piosenki. Potem pogadamy. - powiedział i zniknął w wejściu. Zobaczyłam jak blondyn podchodzi do Caluma i mówi coś do niego jednocześnie kiwając głową w moją stronę . Wyraz twarzy bruneta z każdą sekundą zmieniał się co raz bardziej. Z obojętności na zaskoczenie, strach, potem radość i zamyślenie. Wiwat tłumu zmusił ich do zakończenia jakże interesującej konwersacji, której tematem byłam ja. Zagrali "Mrs. All American". Calum podszedł do mikrofonu.
- Teraz zapraszam na scenę kogoś wyjątkowego. - fanki zaczęły piszczeć i krzyczeć, a ja myślałam, że ogłuchnę. - Roxy, wiem, że tam jesteś. Chodź do nas. - moje oczy w tamtej chwili musiały być wielkości spodków. Zaczęłam się zbierać do wejścia na scenę, gdy jakaś dziewczyna z widowni zaczęła się drzeć, że to ona i ochroniarze mają ją przepuścić. Zaśmiałam się cicho i póki starczyło mi odwagi zmusiłam nogi do ruchu.
_______________
Następny za chwilkę! I pod nextem ogłoszenia parafialne!
![](https://img.wattpad.com/cover/39732618-288-k797362.jpg)
CZYTASZ
emoticons//l.hemmings
Fanfic"witaj skarbie" "ogłoszę chyba święto narodowe" nie zgadzam się na kopiowanie, zapożyczanie pomysłu i/lub kopiowanie okładki