10. Cholerne wypadki

123 5 0
                                    

Scott

Czyny ranią owszem, ale to słowa sprawiają że serce przestaje na moment bić, aby z powrotem nadać jemu powolny bieg aby uświadomić, że nadal żyjemy ale to nie jest życie tylko wegetowanie w teraźniejszości której jesteśmy świadkami. Chociaż udawałem że jest wszystko w porządku, wróciłem do swoich dziennych obowiązków, to nie potrafiłem wyrzucić z głowy setki wspomnień związanych z dziewczyną, która z mojej głowy zrobiła jedno wielkie bagno. Nie potrafiłem bez niej funkcjonować to było pewne, ale nie mogłem pozwolić aby ten stan odbijał się na moim życiu. W takim stanie naprawdę długo nie pociągnę, czuję jak to wszystko mnie wymęczą i niszczy od środka. Postawiłem sprawę jasno i choć musiałem użyć naprawdę wielkich pokładów siły i cierpliwości, aby wypowiedzieć słowa patrząc jej prosto w oczy.

Czyny ranią ale to słowa pozbawiają oddechu, to przez słowa mam ochotę krzyczeć do utraty przytomności, to przez słowa tracę grunt pod nogami, bo to co zostało wypowiedziane nigdy nie zmieni biegu i nie zmieni znaczenia. To zawsze pozostanie zapisane w naszych wspomnieniach i tam pozostanie nie ważne jak bardzo byśmy to wypierali.

Od dobrych kilku godzin siedziałem w swoim biurze tępo wpatrując się w widoki za oknem, oglądając szczęśliwych ludzi spacerujących po deptaku, dzieci jedzące lody i biegając w koło z beztroską nie wiedząc czym jest dorosłe życie i że wcale nie jest one łatwe i przyjemne. Zazdrościłem im tej beztroski, tego że wrócą do domu i bez wyrzutów sumienia będą mogli walnąć się na kanapę i do wieczora wcinać słodycze przed telewizorem. Dzieciństwo to coś co przemija zbyt szybko i coś co my zauważamy dopiero kiedy nie możemy do tego wrócić.

Było już dawno po godzinach pracy więc dlatego też zdziwiło mnie kiedy drzwi od gabinetu otworzyły się z impetem a przez nie wszedł Jason wpatrujący się w telefon i intensywnie coś w nim pisząc. Niby przyszedł do mnie, ale chyba bardziej zainteresowany był telefonem, więc również postanowiłem go zignorować i wrócić do obserwacji za oknem.

- Znowu wzdychasz do okna? – po chwili rozległ się kpiący glos przyjaciela, ale jeśli dłużej tak pójdzie to będzie moim byłym przyjacielem i byłym pracownikiem. Oczywiście co do tego drugiego nie byłbym zdolny, bez niego bym umarł, ale nikt nie zabronił mi sobie pomarzyć.

- A ty znowu nie masz życia po za tym miejscem? – odbiłem piłeczkę dodając. – Poszedłbyś na jakąś randkę, znalazł sobie w końcu dziewczynę, niedługo zostaniesz starym kawalerem.

Zaśmiał się na cały głos, po czasie ją również miałem ochotę się zaśmiać, ale tego nie zrobiłem. Byłem kretynem.

- Mówi to facet, który od kilku dni siedzi wieczorami w biurze i obserwuje ludzi, cicho wzdychając do dziewczyny która sama nie wie czego chce.

Spiorunowałem go wzrokiem, sugerując aby nie zaczynał tego tematu, ale musiałem sprostować pewne rzeczy.

- Ta dziewczyna, która nie wie czego chce to nadal twoja przyjaciółka o ile mnie pamięć nie myli.

- Owszem, ale ty też jesteś moim przyjacielem. I w tym przypadku to ty powinieneś się ogarnąć i z niej wyleczyć.

- Wyleczyć? – zaśmiałem się, bo nie bardzo rozumiałem co ma na myśli. Nigdy nie rozmawiałem z nim na temat Madeline i naszych prywatnych spraw zresztą z nikim o tym nie rozmawiałam oprócz z Natem, jako jedyny był chwilowo bezstronny, ale co i tak nie znaczyło że zwierzałem się mu ze wszystkiego jak denne nastolatki piszące do pamiętnika.

Jego słowa i pogarda dały mi wiele do myślenia, przypomniałem sobie wieczór kiedy siedzieliśmy w samochodzie pod domem rodzinnym Torresów w poszukiwaniu jakiś zapisków z pismem Mad. Zachowywał się wtedy dziwnie, inaczej tak jakby nie cierpiał z powodu zdrady i ucieczki przyjaciółki tylko kogoś bliższego. Nigdy nie rozumiałem ich więzi i na czym polegała ta przyjaźń i gdybym mógł to chętnie dowiedziałbym się wszystkiego. Ich relacja była podejrzana przynajmniej z perspektywy Jasona. W szczególności że łączył ich jakiś zakład o którym nikt nie chciał mówić. Też nie pytałem, ale jasno i wyraźnie rzucałem sugestie i także tym razem nie zamierzałam się przymknąć. Może był to jakiś impuls, który sprawił że dłużej nie mogę żyć w niewiedzy.

New hopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz