20. Błędy przeszłości

142 9 0
                                    

Jake

W tym samym czasie

Pomimo tego całego bólu, który roztaczał się w mojej duszy to nie miało znaczenia, zdawałem sobie sprawę z tego że mama umrze prędzej czy później, jej choroba była poważna, wykryto ją w dość zaawansowanym stadium lecz liczyłam, że to będzie trochę później niż prędzej. Bałem się tego co nadejdzie, lecz mimo całego bólu chciałem spełnić jej prośbę i żyć pełnią życia nie zastanawiać się co będzie potem, chciałem to zrobić dla niej, kiedy dowiedziałem się całej prawdy z ust mamy, choć nie popierałem jej zachowania i tego co zrobiła, to rozumiałem ją, była młoda i wystraszona, za bardzo bała się tego co może się wydarzyć gdyby pisnęła o jedno słówko za dużo. Miała prawo mieć swoje obawy i choć byłem w stanie ją zrozumieć, powinna była coś z tym zrobić mimo strachu, przecież to strach czyni nas silniejszymi, to zadane rany czynią nas odważnymi. Zdawałem sobie także sprawę z tego kim był człowiek, który skrzywdził moją matkę nie różnił się niczym od mojego ojca. Był to przebiegły człowiek nie bojący się wyciągnąć najcięższych dział, nigdy nie grał fair w stosunku do ludzi jak i samego siebie. Był komendantem miejscowej policji, miał całe miasto w ryzach, ale mimo tego że posiadał taką władzę to zatargu z wieloma naprawdę wieloma ludźmi mu nie brakowało.

Śmierć była nieodłącznym elementem ludzkiego życia, nadchodzi niespodziewanie i nagle, pobudza w człowieku wszystko to co ukryte i wyciąga na światło dzienne, być może zakańcza spory i pozwala wybaczyć, daje zrozumienie i spokój, ale ze śmiercią nie jest nikt w stanie się pogodzić w szczególności ze śmiercią tak bliskiej osoby. Choć nasza relacja od jakiegoś czasu nie była najlepsza to nie mógłbym się od niej odwrócić słysząc o jej chorobie. To nie była litość to była wizja tego, że nie mogę kierować się honorem i dumą, bo być może stracę ostatnią szansę i cieszyłem się z tego, że Madeline również podjęła tak rozsądna decyzję. Była moja młodsza siostra i byłem z niej naprawdę dumny, byłem jej wiele winny w szczególności za to jak wszyscy ją traktowaliśmy. Nie ma rzeczy, które naprawią rany, ale dobre uczynki płynące prosto z serca mogą go przyćmić. Widząc jej ból i krzyk roznoszący się przez chwilę po korytarzu szpitalnym jednocześnie pełnym cierpienia i nadziei. Był to krzyk, który będę zawsze widział i słyszał w tym miejscu, w miejscu w którym matka z córką być może się pogodziły. Dokładnie to czego chciał Miles.

- Co ty tu robisz? – zapytałem otwierając drzwi od własnego mieszkania ujrzawszy za drzwiami Milesa. Był ostatnim człowiekiem, jakiego zamierzałbym gościć w swoim domu.

- Musimy pogadać.

Miałem ochotę przystanąć w miejscu i zwyczajnie się roześmiać. My i rozmowa, raczej nie chodziły w parze, tak jak jednorożce nie istniały, a zwierzęta nie potrafiły przemawiać ludzkim głosem.

- Wątpię żebyśmy mieli o czym, jedyne czego pragnę to żebyś w końcu dał spokój mojej siostrze.

- Właśnie o niej chcę porozmawiać. – stwierdził pewnie siebie przepychając się do środka mieszkania nie czekając na zaproszenie.

Nigdy nie łączyła nas przyjacielska relacja, nasza znajomość opierała się na relacji szef pracownik, lecz mimo to podczas wspólnej pracy znajdywaliśmy wspólny język póki nie zaczęło mu odwalać, a kiedy alkohol zawitał w jego krwi stawał się nieznośny. Zaatakowanie Amary przelało czarę goryczy. Wtedy już wiedziałam że on nie ma żadnych oporów.

- A więc o co chodzi? – zwróciłem się do niego podążając za nim po moim mieszkaniu, zajął miejsce na kanapie odpiął guziki marynarki i rozsiadł się jak u siebie co tu długo mówić, już nawet tego nie komentowałam i próbowałem trzymać nerwy na wodzy, nadal pamiętając co zrobił mojej siostrze, jak bardzo ją skrzywdził i miał szczęście że nie dostał ode mnie w mordę bo naprawdę zasłużył. Ledwo mogłem nad sobą zapanować, zaciskałem pięści w dłoniach co nie uszło jego uwadze, bo tylko fałszywie się uśmiechnął po czym wzrok skierował centralnie we mnie.

New hopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz