ੈ✩‧₊˚Rozdział 25 ੈ✩‧₊˚

18 2 1
                                    

trzy tygodnie później

Nastał dzień pogrzebu Rowena. Była tu jego daleka rodzina, znajomi z mafii oraz jego przyjaciele wraz ze mną. Wszyscy tu zebrani byli ubrani na czarno pochłonięci żalem lub rozmowami wspominając sobie różne historie z Rowenem w roli głównej.

Czas tutaj wydawał się płynąć zupełnie inaczej jakby miał się zaraz zatrzymać, to wszystko wydaje się takie nierealne każdy rozmawia o nim jakby odszedł, a ja wiem, że chłopak na pewno jest gdzieś wśród nas. W dzisiejszym dniu nie pozwoliłam sobie na łzy, wiem, że Rowen by tego nie chciał. Pogrzeb przekładał się ze względu na rodzinę Rowena, która musiała skądś przylecieć i kapłana, który miał wszystkie terminy zajęte.

Ksiądz wraz z ministrantami u boku byli zatopieni w modlitwie, mogło by się wydawać, że przysłuchiwały się jej drzewa, różne zwierzęta tu żyjące, a nawet dusze, które spoczywają już tu wiele lat, dni czy nawet miesięcy. Pogrzeb zawsze był albo jednym wielkim teatrzykiem, gdzie ludzie dopiero po śmierci przypominali sobie o osobie, ale również jest tego drugi koniec ten piękniejszy, gdzie jest ukazana silna ludzka więź.

Ceremonia strasznie się dłużyła, każdy czekał na moment kiedy można było się pożegnać z zmarłym, ale ja się wyróżniałam z tego tłumu ludzi, bo nie chciałam się żegnać, a na pewno nie z nim. Nadal nie mogłam w to uwierzyć, że nasza historia dobiegła końca. Podobno czas leczył rany, ale to powiedzenie chyba nie działało w moim przypadku. Gdy można było już żegnać się z osobą zmarłą i wtedy przyszła moja kolej uśmiechnęłam się delikatnie i podeszłam bliżej pochowanego.

- Może i nasza historia się zakończyła, ale wierzę, że ma w sobie drugi początek - starłam pojedynczą łzę - Obiecałam, że nie będę dziś płakać, ale jak widać złamałam obietnice, ale jest teraz jeden do jednego, bo ty przecież też złamałeś swoją - uśmiechnęłam się pokrzepiająco dodając sama sobie otuchy, wsadziłam do trumny kopie naszyjniku, który mi wręczył, nie wybaczyłabym sobie gdybym oddała swój chciałam zachować chociaż to po nim, bo za wiele to dla mnie znaczyło - Może nie jest oryginalne ale prawie, chciałam tym symbolizować znak naszej wiecznej miłości, która nigdy nie wygaśnie, co by się nie działo - odeszłam krok w tył jeszcze dodając szeptem - Kocham cię Rowen i nigdy nie przestanę - pożegnałam się z nim tym samym dając innym możliwość, pożegnania się.

Dobiegał już koniec ceremonii, trumna zaczęła zjeżdżać do wykopanego już wcześniej dołka po czym zaczęto ją zasypywać. Ludzie zaczęli się już rozchodzić posyłając sobie nawzajem smutne spojrzenia wraz z kondolencjami.

Minęło pol godziny, a ja zostałam już sama z cieknącymi błyszczącymi łzami, mieszały się one z kroplami deszczu, które zaczęły niedawno co spadać. Czułam wenwtrzna potrzebne zostania tu jeszcze chwilę. Może miałam jeszcze nadzieje w głębi duszy, że Rowen powróci i faktycznie był to tylko głupi żart w jego stylu.

Warto pamiętać aby spędzać z ukochanymi osobami jak najlepiej czas i poświęcać im jak najwięcej uwagi, bo nigdy nie wiemy kiedy w nieoczekiwanym momencie może ich zabraknąć. Wtedy już nic nie będziecie mogli zrobić, więc jeżeli jest jeszcze możliwość odbudowania z kimś relacji to róbmy to jak najprędzej i nie przekładajmy tego, bo nigdy nie wiadomo kiedy piasek w klepsydrze do końca się przesypie.

Wpatrywałam się tępo w miejsce gdzie został pochowany chłopak, włączyłam w telefonie piosenkę the night we met. Opowiadał mi jednej z naszych wspólnych nocy pod gwiazdami, że była to ulubiona piosenka jego mamy po czym stała się również jego. Z głośników telefonu wybrzmiały już pierwsze słowa.

Find my lost soul Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz