18. Priorytet.

16 2 0
                                    

***

Martwym spojrzeniem srebrnych oczu obserwował z oddali grupkę przyjaciół. Byli różnorodni, kolorowi, uśmiechnięci. Wśród nich stała ona. Jasna cera idealnie współgrała z jasnobrązowymi włosami do pasa, tego dnia zaplecione w grubego warkocza. Obok niej on, przystojny sportowiec, do którego było mu daleko. Codziennie widywał, jak ten trzymał ją za rękę, jak obejmował i był bliżej niż ktokolwiek inny. I doskonale wiedział, że nigdy nie będzie dane mu tego zasmakować. Był mniejszą kopią Malfoy'a, dlatego trzymał się na uboczu. Unikał spojrzeń innych, chyba że swoją twarz ukrywał za obiektywem aparatu. Wtedy na kilka sekund czuł się anonimowy, bezkarny. Zmieniało się to wyłącznie w towarzystwie opiekunów, którzy całą swoją energię wkładali w jego wykształcenie. Odbywali długie filozoficzne rozmowy, uczyli się algebry czy nadzorowali jego pisarskie prace. Tylko Harry i Draco mieli dostęp do niewielkiej części życia nastolatka, jaką było pisarstwo. Opowieści, wiersze, eseje, reportaże, scenariusze. Ucieczka w słowa dawała ukojenie od znienawidzonego czasu spędzanego w szkole, samotnością i jego mroczną przeszłością. Najstarszy i zarazem najdłuższy wychowanego tego konkretnego domu dziecka, opiekun i buntownik. Jakie więc miał szanse zaistnieć w oczach szkolnej przewodniczącej? Widok tych oczu o czekoladowej barwie skierowanych prosto w jego stronę spowodował nagłe odwrócenie spojrzenia. Czuł, jak bardzo czerwony robi się na twarzy. Nerwowo sięgnął po swój plecak i ruszył w stronę łazienki. Uciekał, bo to było najłatwiejsze rozwiązanie. Uciekał od kłopotów, jednak te znajdowały go szybciej niż mógł się spodziewać. Wspomniana łazienka stała się jego azylem wyłącznie na kilka sekund. Opłukał twarz lodowatą wodą, ale sekundę później poczuł na swych atramentowych włosach mocny ścisk i ostre szarpnięcie. Wydawało mu się, że kilka włosów zostało mu wyrwane. 

- Tutaj jesteś. - Lodowaty głos zmieszany z cynicznym śmiechem uświadomił mu wszystko. Wiedział, że szybko nie wydostanie się z tego pomieszczenia. - Masz coś dla mnie? 

Oprawca codziennie czegoś od niego oczekiwał. Czy to wypracowania, czy to pieniędzy. Czasem nawet źle zawiązana sznurówka w bucie Malfoy'a była pretekstem do rzucenia w niego obelgami. Tym razem humor chłopaka wskazywał jedno. Ból. 

***

Potężny ból głowy pojawił się znienacka i towarzyszył mu od kilku godzin. Zmęczone ciało domagało się dalszej regeneracji, jednak obowiązki domowe oraz zawodowe wymagały od niego gotowości do działania. Kręciło mu się w głowie, a kłujący ból w okolicy czoła irytował go jeszcze bardziej. Leki, których potrzebował jak powietrza mogły okazać się w tej sytuacji zbawienne, jednak pusta fiolka spowodowała ciche przekleństwo z bladych ust.

- Cholera jasna. - Rzucił pod nosem, a widząc numer szkolnej wychowawczyni Chance'a zmarszczył brwi. Chłopak powinien być w szkole, tego ranka osobiście odwiózł go pod sam budynek. Zła ocena? Chyba taka wiadomość nie wymagała telefonu do opiekuna. Jaki więc był cel tego telefonu? Niechętnie przesunął zieloną słuchawkę, a słowa skierowane wprost do niego spowodowały, że leżące papiery na biurku znalazły swoje miejsce na podłodze. 

Miał ważne spotkanie, ale wybiegł z biura niczym oparzony. Myślami dawno był w szkole, choć od tego miejsca dzieliło go 6 mil (ok. 10 km). Nienawidził szybkiej jazdy samochodem, a mimo to pędził przez miasto. W międzyczasie próbował dobić się do Potter'a, jednak jego numer nieustannie był nieosiągalny. Ręce trzęsły mu się jak nigdy dotąd, a przyspieszony oddech wcale nie pomagał Dracon'owi. Po upływie kilkunastu długich minut dotarł do budynku szkoły, gdzie już znajdowała się karetka. 

- Chance! - Krzyknął z przerażeniem, widząc otwierające się drzwi, a zaraz potem ratowników medycznych. 

Mokre włosy lepiły mu się do zakrwawionej twarzy, a jasna skóra pokryła się siniakami. Jego oczy były przymknięte, spał z powodu doświadczonego bólu, ale  i podanych leków. Ilość informacji, jaka nagle zalała Malfoy'a przerosła go. Starszy uczeń, prawdopodobieństwo złamanych żeber, policja, protokół, możliwy wstrząs mózgu, pobicie, powikłania, łazienka, krew, telefon od Harry'ego. CHANCE. 

Stanowczo wyraził swoje zdanie, w rozmowie z dyrektorem placówki. Priorytetem był w tamtej chwili Chance. 

 ***

czarna poetka.

III. Chłopiec z przeszłością  | Draco Malfoy/Harry Potter - wolno pisaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz