17. Uzależniony.

11 2 2
                                    

***

Poczuł na skórze przedramienia delikatny lecz niemal palący dotyk. Uwielbiał to, jednak był on zbyt subtelny. Potrzebował chaosu, który zawróci mu w głowie. Agresywnie przybliżył do siebie mężczyznę, od razu wpijając się w malinowe wargi. Usłyszał westchnięcie, które szybko zniknęło między ich ustami, a lodowate dłonie ulokował w dole jego pleców, jak i na karku. Prowokująco ocierał się o krocze drugiego, szukając czułych punktów, o które mógłby się zaczepić. Pchnął go nawet na drzwi sypialni, chcąc zaznaczyć swoją dominację. Spojrzenie zielonych oczu wyrażało zaskoczenie, lecz ten się tym nie przejmował. Próbował zdominować osobę, której nigdy nie był pisany, a mimo tego nosił jej nazwisko, nosił srebrną obrączkę, i z którą wychowywał syna. Próbował zdominować Potter'a.

Całował go namiętnie, ale i szybko. Tymczasem palce Potter'a próbowały odnaleźć drogę do guzików koszuli kochanka. Kilka jęków wydobyło się z sinych ust, gdy ciepło dobrze znanych rąk spoczęło, na półnagiej klatce piersiowej. Minęło sporo czasu, odkąd ostatni raz byli tak blisko siebie, a Malfoy był uzależniony od Harry'ego. Harry natomiast uzależniony od chłodu Malfoy'a. Soczyste krwiaki wstępowały na szyję obojga, a coraz mniejsza ilość ubrań na ciałach małżonków wskazywała jedno. Chcieli świętować kolejny słoneczny dzień, który niczym nie wyróżniał się od poprzedniego. Kolejne pchnięcie w stronę łóżka dało jasny sygnał do działania. Potter denerwował się pod wpływem adrenaliny i podniecenia. Chciał działać, dlatego kroczył przed siebie, niechlujnie całując przy tym Malfoy'a, choć ten stawiał wyraźny opór. Droczył się i testował jego granice, nawet jeśli doskonale je znał. Mimo to chciał usłyszeć od bruneta błagalne słowa o łaskę. Oboje byli jednak nieustępliwi.

— Prosisz się o karę. – Głupi uśmieszek na ustach blondyna tylko potwierdził te zdanie.

— Proszę. – Jeden szept jeszcze bardziej sprowokował okularnika. Od zbliżenia dzieliły ich sekundy. I wszystko przebiegłoby pomyślnie, gdyby nie cichy stukot w drzwi sypialni.

— Draco? Harry? – Szybkie przekleństwo wypłynęło z ust blondyna, który od razu podniósł głos.

— Jesteśmy zajęci. Daj nam pół godziny! – Harry od razu zatkał mu usta dłonią, ale było już za późno. Chance musiał domyślić się w jakiej sytuacji właśnie się znajdują. Wybraniec już wiedział, że czeka ich poważna rozmowa, na którą żaden z nich nie był przygotowany.

— Potter idioto – Usłyszał groźny warkot starszego, który moment później przyciągnął go do siebie w celu kontynuacji. – Nie uciekniesz.

Reszta potoczyła się naturalnie.

Soczyste ślady na delikatnej skórze Dracon'a czy zmierzwione włosy Potter'a zdradzały wszystko. Ciche pukanie wybrzmiało tym razem w sypialni nastolatka, który nie wyraził zgody na wejście do środka jego chaosu. Chciał otworzyć się na opiekunów kilkanaście minut wcześniej, szybko jednak zmienił zdanie. Widok ogromnego siniaka na brzuchu utwierdził go w przekonaniu, że powinien zachować milczenie. Inaczej prosił się o śmierć. Wiedział, że jeden nieostrożny krok sprawi, że będzie żałować swojej egzystencji, jak robił to Malfoy przez prawie dwie dekady.

— Chance? Wszystko w porządku?

Niepewny ton Pottera wybrzmiał przez drzwi, a nastolatek zacisnął palce w pieść. Długa chwila milczenia. Zawahanie. Strach. I autodestrukcja.

— Tak. Już rozwiązałem to zadanie. – Kłamstwo wypłynęło z ust chłopaka zbyt łatwo.

Kłamca. Nie powinien kolejny raz wplątywać się w spiralę kłamstw. Nie powinien narażać się na stratę zaufania wobec przybranych rodziców jednak był od tego uzależniony. Pierwszy raz dopuścił się tego haniebnego czynu w wieku 7 lat. Pierwsze razy spowodowały okropne wyrzuty sumienia. Potem samoistnie nauczył się sztuki przekształcania prawdy na swoją stronę. Tego nauczyło go życie. Starsi koledzy z domu dziecka dawali mu przykład, a wyplewienie autoagresywnych zachowań może okazać się niemożliwe. Wybierał drogę na skróty, nawet jeśli ta droga wiązała się z bólem. Dzielił ten sam los z młodocianym Malfoy'em. Godził się na ogromne siniaki, ukrywane pod koszulką, bo był uzależniony od bólu.

Zbył ciemnowłosego kolejnym zapewnieniem, że wszystko gra i mimo niepokoju mężczyzny uzyskał chwilę spokoju. Długo wgapiał się w zdjęcie dziewczyny, która od wielu dni kręciła się po jego głowie. Kim jednak był, żeby mieć prawo na chwilę jej obecności? Był zwykłym ćpunem. Uzależnionym od kłamstw i bólu.

***


Wracam, choć po tym czasie pewnie będzie zupełnie inaczej.

czarna poetka.

III. Chłopiec z przeszłością  | Draco Malfoy/Harry Potter WZNOWIONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz