Rozdział 4

145 9 0
                                    

Kilka dni później

Kiedy otworzyłam oczy, jaskrawe światło nieco mnie oślepiło. Pomrugałam kilkukrotnie powiekami, aby przyzwyczaić swój wzrok do jasnego pomieszczenia. Usiadłam ospale na łóżku, przeciągnęłam się i ziewnęłam. Potarłam twarz dłońmi i spojrzałam na zegarek na swoim lewym nadgarstku. Wytrzeszczyłam oczy kiedy zobaczyłam godzinę 13:23.

- Cholera - przeklnęłam pod nosem i zerwałam się z łóżka.

Chwyciłam z szafy czarne jasny, bordowy sweter z golfem i czystą bieliznę po czym wbiegłam do łazienki. W szybkim tępie umyłam zęby, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się. Uczesałam włosy i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.

Wyglądałam już nieco lepiej, mniej blado, a raczej trupio, ale to zasługa tego, że w końcu mogłam się wyspać i odpocząć. Schowałam telefon do tylniej kieszeni spodni, założyłam swoje botki na niewielkim obcasie i wyszłam z pokoju. Korytarz był pusty więc mogło to świadczyć o trwających zajęciach, na których zapewne powinnam była się stawić. Zeszłam do kuchni by móc zjeść coś na szybko i napić się ciepłej herbaty. Ku mojemu zaskoczeniu przy wyspie kuchennej siedział Logan czytając gazetę.

- Wyspana? - zapytał, nie podnosząc na mnie wzroku.

- O dziwo tak - odpowiedziałam.

- W dzbanku masz zaparzoną herbatę, a na blacie leży świeże pieczywo.

Rozejrzałam się po kuchni i faktycznie tak było. Nalałam sobie do kubka ciepłego napoju, a dwie kromki chleba posmarowałam masłem orzechowym. Usiadłam na przeciwko przyjaciela i zaczęłam jeść. Odłożył gazetę na bok i napił się swojej kawy. Założył ręce na torsie i patrzył na mnie w nieodgadniony dla mnie sposób.

- Smacznego.

- Dzięki - odpowiedziałam po chwili, kiedy już przełknęłam kęs kanapki.

Upiłam nieco herbaty i wciąż czułam na sobie jego wzrok.

- No co? Czemu tak patrzysz? Mam coś na twarzy? - zapytałam, a on się uśmiechnął i pokiwał głową.

- Postarzałaś się, już nie jesteś taka młoda.- stwierdził.

- Powiedział to facet mający na karku prawie dwieście lat - dogryzłam mu, a on znowu upił nieco kawy.

- Ale za to w jakiej formie - wskazał obiema dłońmi na swój tors, a ja parsknęłam.

- Nie schlebiaj sobie dziadku. Mam dopiero dwadzieścia siedem lat. - Kiedy to powiedziałam zabrał mi jedną kanapkę z talerza i ugryzł ją.

- Ej! To moje! Oddawaj! - krzyknęłam, próbując zabrać mu swoje śniadanie, ale odchylił się do tyłu na taką odległość, że nie byłam w stanie wyrwać mu chleba z rąk. - A z resztą, udław się tym.

- Jakaś ty milutka. Widzę, że temperament ci się zaostrzył. - burknął.

- Uczę się od ciebie.

- Logan! - usłyszałam Storm biegnącą w stronę kuchni.Wpadła do niej i spojrzała na Wolverine'a z lekkim przerażeniem. - Musimy lecieć. Jakiś dzieciak rozwala szkołe, jest w wiadomościach.

Logan chwycił pilota i włączył telewizor wiszący na ścianie tuż za mną na pierwszym lepszym kanale. Odwróciłam się i zobaczyłam transmisję na żywo z Albany, gdzie około dziesięcioletni chłopiec siał postrach pod jedną ze szkół. Używał telekinezy, rzucał autami, ludźmi i niszczył wszystko co znajdowało się w pobliżu. Do okoła otaczała go horda policji, która nie wiedziała jak sobie z nim poradzić. Patrzyłam w ekran i przypominałam sobie stare czasy kiedy wspólnie ratowaliśmy dzieciaki w potrzebie. To była dla nich szansa na nowy, lepszy początek i życie wśród swoich.

Wolverine: Come Back HomeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz