Czyżbym się zakochał?

70 8 5
                                    

                            Aaron

Dziś mam wolne, więc postanowiłem zrobić przegląd własnego auta, bo gdy mam otwarty warsztat nie mam na to totalnie czasu, co jest oczywiste. Kiedy już sie zwlekłem z łóżka było po 12:00 więc postanowiłem, że udam sie na szybki prysznic bo wczoraj byłem taki zmeczony, że nie miałem już na nic siły. Zresztą co sie dziwić przecież wróciłem prawie o 5:00 nad ranem. Gdy poczułem ten strumień wody moje ciało odetchnęło z ulgą. Ta woda to był relaks dla mojego ostatnio spiętego ciała. Na śniadanie zrobiłem sobie tosty i posmrowałem majonezem. O jacie jak ja to kochałem. Takie tosty zawsze u mnie oznaczały dobry początek dnia, i tak właśnie było. Mój dzień zaczął sie naprawde spokojnie i bez żadnego stresu. Pomijając fakt, że właśnie dochodziła 15:00.
No to co kochany zrobimy Ci przegląd bo dawno tego nie robiłem
Powiedziałem w myślach niby do siebie niby do auta. Gdy skończyłem sprawdzać swój samochód postanowiłem pojechać na stacje i zatankować swój wóz, a potem podjechałem jeszcze na myjnie. Co prawda mustang nie był jakoś bardzo brudny, ale skoro już sie nim dziś zająłem to czemu by go nie przemyć. Jak wracałem do domu koło kwiaciarni zauważyłem Lily, więc podjechałem na podjazd kwiaciarni i wyszedłem z auta podchodząc do dziewczyny.
-Siemka!-powiedziałem a ona chyba sie wystraszyła bo aż podskoczyła.
-Boże to tylko ty-odetchneła z ulgą-Cześć, nie strasz mnie tak.-powiedziała i sie uśmiechnęła, zmierzając mnie jednocześnie morderczym wzrokiem za wystraszenie.
-Co tam u Ciebie?-spytała-I co Cię sprowadza tu o takiej porze?-zdziwiła sie patrząc na godzinę w telefonie. Faktycznie nie było wcześnie bo dochodziła 20:00.
-Dziś nie otwierałem warsztatu i przeglądnąłem swoje auto. Właśnie wracam z myjni i zauważyłem Cie więc sie zatrzymałem. A odpowiadajac na Twoje pytanie co u mnie, to myślę że dobrze nie narzekam.-odpowiedziałem z uśmiechem na twarzy-A u Ciebie?-spytałem, a ona popatrzyła na mnie wyraźnie zdziwiona, tak jakbym zadał pytanie z kosmosu.
-D..dobrze.-odpowiedziała z lekkim zawahaniem i się uśmiechnęła, na co zmarszczyłem brwi. Nie wiem czemu, ale nie do końca jej wierzyłem. Od momentu dostania wczoraj SMS-a była jakaś nieswoja, a jak do niej podszedłem to nie zauważyła mnie bo była zamyślona.
-Co teraz bedziesz robić?Jakieś plany po pracy?-spytałem.
-Nie mam pojecia pewnie pójdę do domu.-powiedziała z lekkim zawahaniem po czym dodała.-Miałam sie z Rosą spotkać, ale ona idzie z chłopakiem.-dodała-Z moją przyjaciółką. - wytłumaczyła zauważając moje zmieszanie na twarzy.
-Sorki zapomniałam, że nie mówiłam Ci jak ma na imię.- zaśmiała sie nieśmiało.
-Luzik.-odwzajemniłem jej uśmiech puszczając jej oczko.
Dajesz Aaron to Twoja szansa by ją zaprosić i poznać
Odezwał się głos w mojej głowie a ja odrazu przejąłem pałeczke.
-Może chcesz sie gdzieś przejechać albo przejść?-spytałem a ona spojrzała na mnie zaciekawiona- Też nie mam żadnych planów na wieczór.- odparłem.
Znaczy teraz już mam
Znów odezwał się głos w mojej głowie a ja popatrzyłem na Lily wyczekująco.
-Jeśli pytasz to z miłą chęcią spędzę ten czas z Tobą, bo w domu nie miałabym co robić.-odparła a ja w myślach krzyknąłem sobie ciche "Victoria!" czyli zwyciestwo. No co przecież to zwykła propozycja, niezobowiązujące spotkanie.
- Muszę sie tylko przebrać i zamknąć kwiaciarnie.-powiedziała.
-Okey, będę czekał w aucie.-odparłem i wróciłem do auta, na co skineła głową i ruszyła do środka kwiaciarni.
Pięć minut później wyszła z niej ubrana w przewiewną błękitną sukienke z odkrytymi ramionami i materiałową torebką na ramieniu. Wyglądała bosko, a gdy otworzyła drzwi i usiadła na miejscu pasażera moje serce lekko przyspieszyło, sam nie wiem czemu. Czy to normalne? Przecież znałem ją zaledwie 1 dzień. Wiem tyle przy nikim nigdy nie zaznałem takiego czegoś.
- To gdzie zamierzamy pojechać?-spytała.
-Chyba mam pomysł, ale niech to bedzie nasza tajemnica okey?-odpowiedziałem szatynce na co zaciekawiona skinęła głową. Postanowiłem ją wziąć na plaże, na którą często jeżdżę by oglądać gwiazdy z klifu. Udaje się tam zazwyczaj gdy wszystko mnie przytłacza i chce poprostu odpocząć od rzeczywistości. Mam wrażenie, że tam emocje są mniej przytłaczające. Myślę, że jej też pomoże się to odprężyć.
-Jesteśmy.-odparłem gdy dojechaliśmy.
-Plaża?-spytała zdziwiona.
-Tak, chodź pokaże Ci coś.-odpowiedziałem, ale zanim poszliśmy to wróciłem sie po bluze bo, na klifie od morza będzie chłodno. Pozatym jest już po 20:00.
-Zamknij oczy.-poprosiłem a ona niepewnie wykonała polecenie.
- Tylko weź mnie nie podtop w wodzie.-zaśmiała się.
-Spokojnie nie mam tego w planach.-też się zaśmiałem.
-Nie przyspieszaj, daj się prowadzić bo zaraz oboje będziemy leżeć.-skarciłem ją
-Dobra, dobra już spokojnie nie denerwuj się.-powiedziała tym swoim słodkim głosem.
-Nie denerwuję się, stwierdzam tylko fakt. Nie wiem czy chcielibyśmy leżeć twarzami w piasku.
-No raczej nie.-odparła.
-Czy my idziemy pod górę?Chcesz mnie zrzucić z klifu?-spytała żartując
-Tak z pewnością zrzucę cię z klifu.-roześmiałem się-Oczywiście, że nie.-zapewniłem.
-Uff, już sie bałam.- zaśmiała sie.
Resztę drogi spędziliśmy w milczeniu, bo musiałem patrzeć sobie i jej pod nogi byśmy sie nie wywrócili.
-Dobra jesteśmy, możesz otworzyć.
-O jacie!-pisnęła-Ale tu pięknie!-westchnęła podekscytowana.
Było już ciemno a na niebie tliły się gwiazdy, mnóstwo gwiazd. Usiedliśmy na klifie przy plaży.
- To jest ta tajemnica, której mam dochować?-spytała nawiązując do mojej wcześniejszej prośby.
-Tak, to właśnie tu przyjeżdżam jak mam wszystkiego dość. Co prawda to nie ten klif co w Malibu, ale równie piękny jest z niego widok.-powiedziałem i popatrzyłem przed siebie.
Kto wie może kiedyś Cie tam zabiorę
przemknęło mi przez myśl i popatrzyłem na Lily, która była zapatrzona w gwiazdy i ocierała dłońmi swoje nagie ramiona.
-Zimno Ci?-spytałem widząc jej gesty, a ona słysząc pytanie przerwała oglądanie nieba i spojrzała na mnie speszona.
-Troszeczkę.-odpowiedziała nieśmiało się uśmiechając.-Nie sądziłam, że nie wrócę odrazu do domu po pracy, więc nie wziełam nic cieplejszego na siebie.-dodała, tłumacząc się.
-Ubierz moją bluzę.-powiedziałem i podałem jej ubranie leżące na moich nogach, a ona niepewnie ją ode mnie wzięła i ubrała.
Podziekowała i się uśmiechnęła nieśmiało a w jej oczach błysnęło światło. Wyglądała w niej uroczo, dopiero teraz zauważyłem jakie ma piękne oczy, mógłbym je porównać do oceanu. Ich oceaniczny kolor, intensywny błękit mieszający się z morską zielenią, a na tle tych wszystkich gwiazd na mocno granatowym niebie ona sama wygląda jak jedna z gwiazd.
Nigdy tak o żadnej dziewczynie nie myślałem. W okresie gdy tak często imprezowałem i tak dużo piłem, patrzyłem w oczy nie jednej i całowałem się z niejedną dziewczyną, ale nie przywiazywałem do tego większej uwagi, a one nie mogły oczekiwać nic w zamian. Na każdej imprezie całowałem się z inną dziewczyną i było to niezobowiązujące. Od czasu gdy skończyłem z takim życiem poznałem pare dziewczyn, ale spotkania były również niezobowiązujące i zaznaczałem każdej to za każdym razem. A tu? Właśnie zaprosiłem nowo poznaną dziewczynę w miejsce, o którym nawet moi przyjaciele nie wiedzieli. To było nielogiczne i niezgodne z moim dotychczasowym życiem, a ja miałem mętlik w głowie i nie wiedziałem czy dobrze robię czy będę potem cierpiał. Zastanawiałem się jak ona to robi, że to serce które tak bardzo boi sie kochać, przy niej bije szybciej. Jak ona to robi, że tak często sie uśmiecham przy niej.
-Coś mam na twarzy?-zapytała wybijając mnie z rytmu a ja sie speszyłem bo zorientowałem się, że przecież sie na nią gapiłem.
-Nie nie, nic nie masz na twarzy.-odpowiedziałem zdezorientowany i podrapałem sie po głowie zmieszany, a ona sie zaśmiała cicho.
Kurde chłopie prawie wpadłeś
skarcilem sie w myślach.
Popatrzyła przed siebie z uśmiechem, a ja zrobiłem to samo.
-Jak sie czujesz?-spytałem tak poprostu.
-Dobrze chyba.-odpowiedziała.
-Czemu chyba?-po tym pytaniu wyraźnie posmutniała.
-Em...tak jakoś mi sie powiedziało.-zawahała się i spuściła głowę a mi coś podpowiedziało, że powinienem ją przytulić. Tak też zrobiłem, a gdy poczuła mój dotyk objeła mnie w pasie wtulając się w moją klatkę piersiową. Czyli jednak mój instynkt dobrze mi podpowiedział, rzeczywiście potrzebowała tego. Poraz pierwszy od 10 lat poczułem ciepło, które po odejściu matki zapewniała mi tylko babcia przytulając mnie. Jednak to uczucie było inne, bo poczułem jakby ktoś właśnie wlał ciepło w moje serce i rozproszył mrok, w którym ono żyło przez te 10 lat. Przytuliłem pare razy dziewczyne gdy było jakiejś smutno, ale nigdy nie poczułem tego ciepła, w żadnej nigdy nawet się nie zauroczyłem. Nie potrafiłem pokochać, bo gdy to zrobiłem brutalnie mnie złamano. Miłość od tamtego czasu stała się dla mnie oznakiem słabości, na którą nie mogłem sobie pozwolić. Wiedziałem jednak, że jeśli obdarze jakąś kobiete kiedyś miłością to oddam się jej w całości, będę cały jej. Ona zawładnie moim umysłem i sercem, mną całym. Póki co jednak sie przed tym wzbraniałem, mimo że zaproszenie Lily na wspólne spędzenie czasu, pokazanie jej miejsca o którym nie wiedzą nawet moi kumple i powiedzenie jej tego jak bardzo kocham gwiazdy i co mi one dają sprawiło, że mur do mojego serca zaczyna się kruszyć. I chociaż się tego boje to brnę w to, bo coś mi podpowiada, że ona szuka tego samego czego szukam ja. Miłości bezwarunkowej bez zdrad.Wspólnych chwil i tych dobrych i tych złych, rozwiązywania problemów razem. Bezpiecznej przystani, w której się schowamy oboje i będziemy tam tylko my. Ona w moich a ja w jej ramionach na zawsze przez wszystkie przeciwności losu. Takiego uczucia pragnę i na pewnym etapie mojego życia może to ona okaże się osobą o tych samych pragnieniach. Moje rozmyślania przerwał jej cichy szloch, przez który natychmiastowo przycisnąłem ją mocniej do klatki piersiowej a ona zacisneła swoje dłonie na mojej bluzce cicho płacząc.
-Lily...-odezwałem sie niepewnie-spójrz na mnie prosze.-poprosiłem, a ona spojrzała na mnie spod czarnych od rozmazanego tuszu powiek.
-Co sie stało?-spyłem zmartwiony jej wyglądem, w tym momencie nie miało znaczenia, że ubrudziła mi tuszem koszulkę. Patrzyła na mnie zbolałym wzrokiem, a mnie bolało serce na widok tego, że ona cierpi.
-P..przepraszam.-wydusiła z siebie po czym skuliła nogi i ukryła twarz miedzy nimi.
-Przepraszam, że musisz patrzeć na mnie w takiej sytuacji, wygladam okropnie.-dukała- Zawsze udawało mi sie powstrzymać łzy, nie wiem jak to się stało.- rozpłakała się mimo, że próbowała się powstrzymać. Nie prawda. Wygladała ślicznie, bez znaczenia na to czy w rozmazanym od płaczu makijażu, czy z uśmiechem na twarzy.
-Nie prawda, wyglądasz ślicznie.-powiedziałem a ona się na mnie spojrzała.
-Ja?-spytała zdziwiona, jakbym powiedział coś nieprawdziwego.
-Tak ty i nie musisz udawać przede mną, że jest dobrze gdy tak nie jest. Nie przepraszaj mnie za płacz. To naturalna rzecz, której nie musisz sie wstydzić. Nie musisz się wstydzić tego, że masz uczucia. Wiem, że znamy się dopiero jeden dzień i nie masz żadnego powodu by mówić mi jak się czujesz, ale jeśli chcesz to możesz. Wysłucham cie zawsze gdy będziesz tego potrzebowała.-dodałem i sam byłem w szoku co powiedziałem.
-No właśnie znamy się jeden dzień, a ty mi zaufałeś. Pokazałeś mi to miejsce i wierzysz, że utrzymam je w tajemnicy.-stwierdziła, a ja zdałem sobie sprawę z tego, że miała rację.
-Masz racje, sam jestem tym zaskoczony. Czy zaufałem? Nie wiem, nie umiem tego określić, ale myślę że można to nazwać w pewnym stopniu lekkim zaufanie, bo tak jak zauważyliśmy oboje znamy sie dopiero jeden dzień.-opowiedziałem.
-Dziękuję.-powiedziała a ja ją przytuliłem.
-Nie masz za co.- uśmiechnąłem sie lekko i postanowiłem zrobić to co dręczyło mnie od samego początku, a bardziej od momentu gdy przeczytała sms-a podczas naszej rozmowy na imprezie.
-Moge cie o coś spytać?-na to pytanie popatrzyła na mnie speszona.
-Tak...możesz.-zawahała sie.
-Czy twój płacz ma związek z wczorajszym sms-em, którego dostałaś?-spytałem na co skinęła głową i westchnęła.
-To zaczęło sie kilka lat temu-zaczeła niepewnie-gdy miałam 15 lat moi rodzice zaczeli się coraz częściej kłócić, a wszystko odbijało się na mnie. Bardzo często nocowałam u mojej przyjaciółki, bo gdy wydzierali sie na cały dom to nie mogłam spać, przez co byłam ledwo żywa na lekcjach. Trwało to 2 lata dopóki mama nie dowiedziała się, że tata ją zdradza. Nie mogłam w to poprostu uwierzyć bo nigdy nie przypuszczałam, że on byłby w stanie zrobić coś takiego mojej mamie. Zdradzał ją przez prawie 2 lata, a my nic nie zauważyłyśmy gdy wracał później niż zwykle mówiąc, że miał ważne spotkania lub gdy wyjeżdzał na tydzień twierdząc, że to wyjazdy służbowe.-opowiadała a ja słyszałem jak z każdym kolejnym zdaniem łamał sie jej głos. Było mi jej tak szkoda, bo czułem, że nie zasłużyła sobie na takie coś.-Mama odrazu wniosła o rozwód do sądu, a gdy sie rozwiedli on wyprowadził się do swojej kochanki, bo dom należał do rodziców mamy, którzy zmarli gdy byłam mała. Po rozwodzie mama przepisała na mnie dom w razie gdyby się coś wydarzyło. Niestety jej przewidywania sie sprawdziły bo tuż po tym jak zakończyłam szkołę moja mama zginęła w wypadku samochodowym, a ja zostałam sama. A mężczyzna, którego kiedyś nazywałam ojcem a teraz go nienawidzę, wypisuje do mnie nie dając mi żyć. Oto cała moja historia.-skończyła, a po ostatnim zdaniu zakryła twarz w dłoniach i ponownie się rozpłakała, a ja ją mocno przytuliłem. Wiedziałem jak to jest gdy osoba, którą kochasz cię zrani, ale nie chciałem jej mówić mojej historii, ponieważ uważałem że to nie jest jeszcze czas na to bym zburzył cały mur miedzy mną a jakąkolwiek dziewczyną. Moją historię pozna tylko jedna kobieta i bedzie to ta, która zostanie moją kobietą. Z Lily znam sie tylko dzień i byłoby to dla mojego serca niebezpieczne, a póki co nie chciałem sie narażać na kolejne złamanie mnie. Dochodziła 1:00 w nocy, więc kiedy Lily sie uspokoiła postanowiliśmy wracać. Tym razem zgodziła się odwieźć ją pod dom i odprowadzić pod same drzwi.
-Dziękuję Aaron.-powiedzieła patrząc sie na mnie wdzięcznym wzrokiem.
-Nie ma sprawy, jeśli potrzebujesz to pisz dzwoń o każdej porze.-odpowiedziałem a ona uśmiechnęła się lekko.
-Dobranoc-powiedziała.
-Dobranoc Lily.-puściłem jej oczko i przytuliłem na pożegnanie, a ona pocałowała mnie w policzek. Gdy weszła do domu wróciłem do auta zszokowany wciąż czując ciepło jej warg na moim policzku i pojechałem do domu. Szybko zjadłem kolacje i położyłem się spać, przed snem myśląc o historii Lily, którą mi opowiedziała i wciaż myśląc o jej ustach na moim policzku.
Pozwoliłem się jej wypłakać w moje ramiona, opowiedzieć swoją historię i pocałować w policzek nie odpychając jej. To jest coś niesamowitego i nie podobnego do niedostępnego Aarona, którego zgrywałem przez całe moje życie od kąd matka odeszła. Znałem ją jeden dzień, a ona zawładła moim umysłem. Przy Lily? Ja stałem sie inny. Mur wybudowany nad moim sercem, pozwalam wykruszać kobiecie, która cierpi w podobny sposób jak ja. Gdy usłyszałem jej historie poczułem, że może jednak ja w swojej nie jestem sam. Czyżby Aaron Davis się zakochał? Ja? Przecież to niemożliwe. A jednak myślę cały czas o tej jednej dziewczynie, którą poznałem na imprezie gdy niewinnie podeszła poprosić o papierosa. Więc czy w takim razie się zakochałem? Nie umiałem tego stwierdzić więc chwyciłem za telefon i napisałem wiadomość do mojego najlepszego przyjaciela.

Aaron:Spotkamy sie jutro,żeby pogadać?

Xavier był zdecydowanie lepszy w sprawach miłosnych niż ja, który nigdy nie miałem z tym do czynienia. Odłożyłem telefon ustawiając wcześniej budzik na 7 i układając sie wygodnie w łóżku zasnąłem.

I Found Stars In Your EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz