Niespodzianka

21 3 4
                                    

                                  Lily

Miałam ochotę skakać z radości gdy do moich drzwi ktoś zapukał. Dziś miałam  iść do kina z Aaronem, które wynajął tylko dla nas. Zastawiałam czy tak się wogóle da, ale stwierdziłam, że skoro załatwił takie wyjście, to pewnie się da. Nie powiedział jednak na co mnie zabiera. Byłam cholernie ciekawa co to będzie, nie wspomniał nawet czy to bajka czy film. Nie wiedziałam też, do którego kina. No w skrócie to była jedna wielka zagadka.
Podbiegłam do drzwi i je otworzyłam, ale uśmiech z mojej twarzy natychmiast zniknął, bo przed drzwiami nie było chłopaka, na którego czekałam. Przed domem stał Gabriel, czyli były mąż mamy.
Już miałam zamykać drzwi, gdy przytrzymał je ręką.
-Idź z tąd.-warknęłam złowrogo.
-Nie odpisujesz i nie odbierasz telefonów, a ja chciałem tylko porozmawiać ze swoją cór...-niedokończył, bo przerwał mu mój głos.
-Nie jestem twoją córką!-wysyczałam- Już zapomniałeś jak potraktowałeś mnie i mamę chuju?-zakpiłam.
-Nie waż się mnie tak nazywać! Jestem twoim ojcem!-podniósł głos, a twarz mu poczerwieniała ze złości.
-Nie jesteś, nie byłeś i nigdy nim nie będziesz!-tym razem to ja uniosłam głos- Jesteś przypadkowym gównem, w które mama wdepnęła kiedyś i nie świadoma tego jaki jesteś przyprowadziła cię do domu.-postanowiłam sie nim trochę pobawić-Jednak po jakimś czasie zdała sobie sprawę z tego, że ono okropnie śmierdzi. Co? Boli czy mówić dalej?-napawałam się widokiem jego kipiącej ze złości zdradzieckiej mordy.
Kiedy miałam zacząć kolejne zdanie, on niespodziewanie zamachnął się ręką i wymierzył mi cios pięścią w twarz. A gdy pierwszy szok minął i poczułam metaliczny smak krwi w ustach, chciałam mu oddać jednak gdy tylko się zamachnęłam, moja ręka machnęła tylko w powietrzu. Zdziwiona spojrzałam przed siebie i dostrzegłam samochód Aarona, a dopiero potem zauważyłam jak siedzi na Gabrielu i okłada go pięściami. Tamten tylko jęczał z bólu i starał się bronić, jednak po chwili ręce mu opadły besilnie na ziemię. Wtedy Aaron wstał i czekał aż tamten wstanie.
-No wstawaj!-krzyczał-Taki jesteś odważny, by uderzyć kobietę, to zmierz się z prawdziwym mężczyzną!-dyszał, a jego ramiona nierównomiernie unosiły się i opadały.
Gabriel wciąż leżał i tylko jego klatka piersiowa wskazywała, że żyje. Kiedy chłopak to zauważył kopnął go w nogę i w dwóch krokach znalazł się przy mnie. Złapał mnie za twarz, a ja cicho załkałam.
-Jak śmiał i kto to wogóle jest?-zacisnął szczękę, ja jednak zdąrzyłam zauważyć jak mu drżała.
-T..to Gabriel.-wydukałam-Były mąż mamy, ten o którym ci mówiłam.-wtuliłam się w jego klatkę piersiową sycząc z bólu, który zapromieniował na moim policzku.
-Ten, który nie dawał ci spokoju wiadomościami i telefonami?-spytał obejmując mnie w pasie.
-Yhym.-potwierdziłam.
-Przywal mu.-rozkazał i odsunął mnie delikatnie od siebie.-Zrób to co chciałaś zrobić nim ci przerwałem, należy mu się.-ponaglał mnie.
Kiedy tak na niego patrzyłam, moja odwaga i determinacja wróciły. Podeszłam do Gabriela, który właśnie się podniósł i wymierzyłam cios w jego twarz. Zachwiał się i prawie by znów leżał, ale w ostatniej chwili złapał się furtki. Zawył z bólu, gdy jego dłoń napotkała drut kolczasty. Założyłyśmy go z mamą 3 lata temu, po nocy której ktoś chciał nam się włamać na naszą posesje. Z prędkością światła odskoczył od drzwiczek i łapiąc za klamkę wybiegł, zatrzaskując drzwi swojego audi tak głośno, że sąsiadka siedząca na ganku dwa domy dalej krzyknęła przerażona.
-To wogóle legalne?-spytał, gdy odwróciłam się w jego stronę.
-Co? Drut kolczasty?-zaśmiałam się, jednak odrazu tego pożałowałam, bo znów poczułam policzek-Oczywiście, że legalne.-skrzywiłam się i zaczęłam masować dłonią bolące miejsce.
-Chodź do środka, musimy ci przyłożyć lód.-jego głos wciąż drżał, ale dało się w nim wyczuć troskę.
Przyłożył mi zimny okład, a gdy tylko wstałam jak oparzona popatrzył na mnie przerażonym wzrokiem
-Kino!-krzyknęłam
-Lily spokojnie usiądź, mamy jeszcze chwilę nie bój się. Przełożyłem.-zapewnił, więc usiadłam już trochę spokojniesza.
-To skąd wziąłeś się tu tak wcześnie?-spytałam zaciekawiona on jednak tylko puścił mi oczko i zostawił bez odpowiedzi.
Kiedy ból zelżał opatrzyłam twarz Aarona, która co prawda nie była w tak złym stanie jak Gabriela. Chłopak nie wyglądał na takiego co ma problemy z agresją, ale wiedziałam, że jeśli kogoś broni to robi to naprawdę dosadnie.
Zaparzyłam nam ciepłą herbatę i siedzieliśmy teraz przy stole w ciszy wpatrując się w siebie.
Cisza...
To było coś co często nam towarzyszyło. Harmonia jaką tworzyliśmy była cudowna, bo była nasza. To były nasze oddechy i pojedyncze westchnienia. I kochałam takie chwile z nim. Mogłam wtedy podziwać to jaki był piękny.
Ciszę przerwał telefon chłopaka, do którego przyszło powiadomienie.
Aaron zmarszczył brwi i popatrzył na mnie.
-Opowiadałaś Rosannie o tym co wydarzyło się na imprezie?-odezwał się.
-Coś tam jej powiedziałam. A co?-patrzyłam na niego zaciekawiona gdy podał mi telefon i pokazał konwersację z przyjacielem.

I Found Stars In Your EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz