Nowy początek

10 1 3
                                    

!CZYTASZ NA WŁASNĄ.  ODPOWIEDZIALNOŚĆ!                   

                           Aaron

Został tydzień do wigilii, jednak ja nie zamierzałem jej obchodzić.
No bo z kim?
Ostatnia wigilia jaką świętowałem była 10 lat temu. Wtedy jeszcze moja babcia żyła i to z nią ją spędzałem. Ojciec ze względu na swoja matkę starał się w ten dzień być w miarę trzeźwy. Jednak, kiedy tylko umarła nie hamował się już w żaden dzień. Pił i nie martwił się tym czy pod wpływem alkoholu uderzy własne dziecko, czy też nie. Miałem wiele ran. I tych widocznych, które pozostały na ciele. I tych, których gołym okiem nie widać. Takich, które nosiłem głęboko w sobie. Można było stwierdzić, że przecież skoro człowiek odpowiedzialny za to wszystko został skazany na 20 lat pozbawienia wolności, to i ja będę wolny. No bo przecież nie będę sie obawiał, że gdzieś go spotkam. Nic bardziej mylnego, było dokładnie na odwrót. Nie czułem się wolny. Wciąż byłem uwięziony w wspomnieniach i traumie, którą nosiłem za sobą przez całe życie. Miałem Lily, ale ilekroć spojrzałem w jej oczy, widziałem współczucie. A ja tak bardzo nie chciałem by ktoś mi współczuł. Przecież to nic nie zmianiało. Bo co niby miało zmienić współczucie? Skoro pod jego wpływem rany nie znikały.

Właśnie naprawiałem samochód, kiedy na mój telefon przyszło powiadomienie.

Lily:Z kim spędzasz te święta?

Aaron:Nie spędzam ich.

-Jak to?-podskoczyłem, kiedy usłyszałem oburzony głos dziewczyny za sobą po odłożeniu telefonu.
-Czy mogłabyś mnie nie straszyć?-spytałem lekko sfrustrowany.
-Ej, co się stało?-najwyraźniej po moim głosie wyczuła, że nie mam humoru.
-Nic.
-Mnie próbujesz okłamać, czy siebie?-podeszła bliżej-Nie masz humoru?
-Dokładnie tak. Nie mam humoru.
-A więc czemu nie spędzasz świąt?
-A z kim?-popatrzyłem w jej oczy, a ona sie odsunęła.
Jakby przypomniała sobie, że przecież...
-Przecież nie mam nikogo...-spojrzałem jej w oczy, a one się zaszkliły.
A kiedy dostrzegłem jedną samotną łzę, która spłynęła po jej policzku, moje serce ścisnęło się z bólu.
-Nie płacz ksieżniczko. Princesses don't cry.-ująłem jej twarz w dłonie i stworzyłem na jej policzku ścieżkę z pocałunków, w miejcach gdzie spłynęła jej łza.
-Też nie mam z kim...-spuściła wzrok.
Złączyłem nasze czoła.
-Myślałem, że spędzasz ten dzień z Rosanną.
-Ona spędza ten czas z Lukiem i ich rodzinami.-powiedziała zrezygnowana.
-Zastanawia mnie, co tu robisz bez uprzedzenia?
-A ty co tu robisz tak późno?
-Późno?
-No jest 19:00.
-Co? Tak późno?-przytaknęła tylko ruchem głowy-Tak jakoś wyszło.-wzruszyłem ramionami.
Musiałem udawać by nie wyszło na jaw, że celowo siedziałem do późna w warsztacie. Kochałem tą pracę i gdy ją wykonywałem, to mogłem odetchnąć trochę.
-Nie wierze ci.
-Dlaczego?-spojrzałem na nią zdezorientowany.
-Chodź ze mną.-pociągnęła mnie za rękę i wyprowadziła na zewnątrz. Niebo było granatowe, obsypane milionami gwiazd i padał śnieg.
-Po co mnie tu wyprowadziłaś?
-Żebyś zobaczył co cię omija, gdy do tak późna siedzisz w warsztacie.-odwróciła się do mnie i się uśmiechnęła.
Jeśli byłabyś tu cały czas, nie siedziałbym tam tak długo.
Pomyślałem.
-Idź się przebierz.
-Coś planujesz Lily Wilson?
-Niespodzianka Aaronie Davis.-powiedziała z naciskiem na moje nazwisko.
Przewróciłem oczami i ruszyłem w stronę wejścia do mojego warsztatu. Kiedy się przebrałem i pogasiłem wszystkie światła, wyszedłem na zewnątrz zamykając drzwi od bramy na klucz. Odwróciłem się i wtedy zobaczyłem ją, beztrosko tańczącą na śniegu w rytm jakiejś melodii płynącej z jej smartphona. Podszedłem do niej i złapałem za jej dłoń, a następnie ją obkręciłem. Wpadła w moje ramiona i zawstydzona spuściła wzrok.

                              Lily

Złapał mnie za podbródek, tym samym unosząc go do góry. W jego oczach dostrzegłam iskrę, jakiej jeszcze nigdy nie było mi dane ujrzeć. Już myślałam, że mnie pocałuje, jednak to była tylko zmyłka. Chłopak się skulił, a następnie mnie podniósł, przerzucając przez ramię.
-Aaaa!-zapiszczałam-Aaron puść mnie!-krzyczałam-Jestem ciężka!-krzyknęłam w końcu.
Natychmiast postawił mnie na ziemi i spojrzał na mnie.
-Jaka jesteś?-dolna szczęka mu zadrżała.
-C..ciężka.-wydusiłam z siebie i spuściłam głowę.
Nastała cisza, a ja nie wiedziałam o co chodzi. Po chwili usłyszałam jak cicho zaszlochał. Uniosłam głowę, a on stał przede mną i wpatrywał się we mnie oczami, w których teraz widziałam ogromny ból.
-Ty nie jesteś gruba kwiatuszku, ani ciężka. Nigdy więcej tak nie mów.- ale kiedy ja się tak czuję.
Pomyślałam, a on jakby czytał w moich myślach powiedział.
-Czemu tak sądzisz? Jesteś tak chuda i piękna. Nic ci nie brakuje. Wyglądasz idealnie księżniczko.
-Nie jestem idealna, nigdy nie byłam i nie będę. Nie ma ludzi idealnych.-zacisnęłam szczękę.
-W takim razie jesteś moim wyjątkiem kwiatuszku. Najpiękniejszym wyjątkiem, bo w moich oczach jesteś idealna-przybliżył się jeszcze bardziej i uniósł mój podbródek, a nastepnie obejmując moją twarz dłońmi, pocałował delikatnie.
Nie spodziewałam się takich słów od Aarona. Nie należał do osób, które dzielą się tym co czują.
-Spędź ze mną te święta.-wyszeptałam błagalnie w jego usta.
Spojrzał na mnie jakby nie dowierzał w to co właśnie powiedziałam.
-T..ty chcesz ze mną spędzić święta?-intensywnie się we mnie wpatrywał.
-Chcę.
-Ale przecież święta spędza się z najbliższymi.
-Teraz to ty jesteś dla mnie najbliższy.-po jego policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy.
-Mam nadzieję tylko, że to płacz szczęścia.-zaczęłam ocierać łzy płynące po jego policzkach.
Chwilę później byłam w jego ramionach i się śmiałam.
-Zgadzam się.-wyszeptał w moje usta, nim je złączył.
W czułym i pełnym, no właśnie.
Pełnym czego?
Miłości? A może radości i wdzięczności?
Miłości to zdecydowanie dobre określenie, które niesie za sobą te wszystkie uczucia, które towarzyszyły temu pocałunkowi. Był delikatny i gorący. Jego usta były gorace, co było miłą odmianą od zimna, które było wokół nas. Nie istniało teraz nic, oprócz nas. Nawet ludzie, którzy przechodzili chodnikiem obok, nie mieli żadnego znaczenia. To była nasza chwila. Nasz moment, który miał przypieczętować coś co miało nas zarazem zniszczyć jak i naprawić. Coś co miało być naszą wiecznością, złączonych w jedno serc. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że miłość może tak zniszczyć człowieka. Nie wiedziałam, że ten pocałunek przeprowadzi nas przez tak wiele.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: a day ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

I Found Stars In Your EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz