Przygotowania do ślubu

58 5 1
                                    


Dzień pierwszy.

- Hej Hania. Co ci się tak świeci? Bo ten kolczyk fajnie błyszczy -  powiedziałem do Hani pewny siebie.

- O jakie słodkie... - odpowiedziała Hania.

- No a ty się błyszczysz jak magnez przy spalaniu - szepnąłem zadowolony.

- Ooo dziękuję! - piskneła Hania.

No i poszliśmy się ruchać.

Dzień drugi.

- Hej niunia lubisz latać statkami kosmicznymi? - zapytałem z zaciekawieniem.

- Takkk - odezwała się Hania.

- A chcesz się przelecieć na mojej rakiecie? -  rzekłem z zaciekawieniem.

- Jasneee! - piskneła Hania.

I poszliśmy na cimcirimcim.

Dzień trzeci.

- Heja! Wyobraź sobie że twoja prawa noga to Boże Narodzenie a lewa to Wielkanoc - zasugerowałem Hani.

- Noo - odpowiedziała niezrozumiale Hania.

- A co powiesz żebyśmy spotkali się między świętami - zapytałem z lekkim uśmiechem na twarzy. 

- Jasneee! - szepnęła z pisknięciem Hania.

 No i poszliśmy się kochać.

Dzień czwarty.

- Hej Hania a twój stanik to aplikacja? - zapytałem pewne siebie.

- Dla ciebie może być - odrzekła Hania.

- Bo chciałbym ją ściągnąć - szepnąłem do Hani.

- Okii - odpowiedziała Hania.

I poszliśmy się po cyckach dotykać.

Dzień piąty.

- Hejka Hania. Czy jesteś moim wyrostkiem robaczkowym? - zapytałem.

Nie wiedzą co odpowiedź przybliżyła się do mnie Hania.

- To uczucie w moim żołądku sprawia. Że muszę w ciebie włożyć. - rzekłem z lekkim uśmiechem na twarzy.

- Piękne to było - odpowiedziała Hania.

I poszliśmy się ruchać, ale niespodzianką jest to że Hania jest tak naprawdę chuj Hanią bo ma przyrodzenie.

- To był Najbardziej romantyczny tekst jaki usłyszałam - wyszeptała Hanusia.

To bardzo piękne chwile dla nas obojga.

Dzień szósty.

- Hej Hanusia. Ile waży niedźwiedź polarny? -zapytałem.

- Nie wiem - odrzekła Hania.

- Ja też nie wiem ale lubię skręcać lody... - powiedziałem z uśmiechem.

- To choć sobie nawzajem skręcimy - zasugerowała Hania.

- No jasneee -  odrzekłem.

I poszliśmy skręcić sobie loda.

Dzień siódmy.

- Hej wiesz, że jest między nami więcej chemii niż w zupce chińskiej - zasugerowałem.

- No wiem - rzekła Hania.

- A ja tobie muszę powiedzieć że jesteś trochę jak niekompletny rosół - powiedziałem otwarcie do Hani.

- A to czemu niby? - zapytała Hania.

- bo jedyne czego ci brakuje to moje marchewki - odpowiedziałam.

- No to czas abym była kompletnym rosołem! - piskneła Hania.

 I poszliśmy ugotować rosół.  

Szymon x Hi HaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz