Idiota jakich mało

228 10 171
                                    

Dziś był pierwszy dzień w nowym roku szkolnym. Wstałam o 6 budząc przy tym Adriena. Poszłam się szykować. Dziś mimo początku września było chłodno.

Wyszłam do sypialni ubrana i pomalowana. Upewniłam się że Adriena nie ma w pobliżu i zakradłam się do jego garderoby. Ukradłam mu z niej za dużą na mnie bluzę. Ale nie ważne że była za duża. Ważne było to że była ciepła i była mojego narzeczonego.

Zeszłam na dół, gdzie Adrien robił śniadanie. Zaszłam go od tyłu i przytuliłam.

- Cześć kochanie - powiedziałam i położyłam głowę na jego ramieniu.

- Dzień dobry - odpowiedział obracając naleśnika na patelni. - O której kończysz lekcje?

- O szesnastej... Osiem cholernych godzin lekcji.

- Zawieźć cię?

- Umówiłam się już że bliźniacy mnie zawiozą do szkoły i z powrotem więc raczej nie. Jak coś to będę dzwonić.

- Dobrze - powiedział i odwrócił się do mnie. Przechylił delikatnie głowę i cmoknął jezykiem z dezaprobatą zanim zapytał - Czy to jest moja bluza?

- Moooooooże.

Zjadłam z Adrienem śniadanie i zaczęłam się zbierać. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam Tony'ego na motorze i niebieskie lamborghini starszego bliźniaka.

Przed wyjściem podeszłam jeszcze szybko do Adriena i go pocałowałam.

- Do zobaczenia później. Kocham cię.

- Też cię kocham. Do zobaczenia - odpowiedział na co wyszłam z domu, posyłają mu ostatnie spojrzenie.

Zaczęłam iść w kierunku Shane'a opartego o maskę swojego auta. Obok niego stał Tony, który jeszcze przed chwilą siedział na motorze.

- Cześć chłopcy - powiedziałam podchodząc do nich.

- Siema młoda.

- Siema mała Hailie.

Przytuliłam najpierw Tony'ego a później Shane'a. Wsiadłam do auta tego drugiego, a on sam też zaraz pojawił się za kierownicą.

- Jak tam młoda?

- Dobrze. I ukradłam dla was po naleśniku.

- Ooo. Santan się w kucharza bawi? - zapytał i się zaśmiał.

- Shane!

- No co? Taka prawda. A w ogóle kogo ty masz bluzę? Na pewno nie twoją.

- Adriena. A co zazdrościsz?

- Możliwe...

Rozmawiałam jeszcze trochę z bratem aż podjechaliśmy pod szkołę. Miejsca rodziny Monet jak zawsze były wolne. Zaparkowaliśmy tam. Pierwsza osoba, która rzuciła mi się w oczy to Mona stała tyłem do mnie, ale dosyć blisko. Zaczęłam iść w jej kierunku mówiąc:

- Moja cudowna przyjaciółka, która przez prawie całe wakacje się nie odzywała - powiedziałam na co się odwróciła. - Cześć Mona.

- Hailie! - krzyknęła przytulając mnie. - Opowiadaj jak wakacje!

- Ciekawe... Niektórych rzeczy dowiesz się w swoim czasie...

Skip time koniec lekcji

- Ale że przyjaciółce nie powiesz? - Mona zasypywała mnie pytaniami przez cały dzień.

- Mona daj że mi spokój na pięć minut.

Wreszcie się zamknęła podeszłam do murka, na którym siedzieli bliźniacy z jakimiś swoimi kolegami.

it's no big deal // Hailie Monet x Adrien SantanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz