Rozdział 6.

33 0 0
                                    

Helia pokochała żyletkę, nagle mogła jeść jednak potem posiłek zwracała w toalecie, jednak na oczach wszystkich jadła. Kłótnia z Torii przestała ją tak zadręczać. Tak samo nagłe ataki Grahama przestały ją tak męczyć. Nawet gdy się pocięła przed lekcją OPCM to potrafiła przesiedzieć ją spokojnie. Za to z Ginny miała cały czas taką samą relację. Biły się na pięści na czary i za każdym razem szlaban. Wszyscy myśleli, że jest wszystko w porządku, a długi rękaw nie dziwił, bo tegoroczny wrzesień był zimny.

5 października, w sobotę, było wyjście do Hogsmeade. Harry prosił Helię tydzień by poszła z nim. W końcu się zgodziła na spotkanie.

Rano zrobiła ranę na ręce i poszła na śniadanie razem z Draco, Enzo i Theo. Zjadła tosta i wypiła herbatę po czym udała się do łazienki dziewczyn i wszystko co zjadła trafiło do toalety. Gdy wyczyściła zęby zaklęciem i prysnęła się perfumami oraz założyła kolczyki, bo wcześniej jej przeszkadzały, gdyż to były dosyć długie kolczyki (przy uchu jednym księżyc i zwisające na łańcuszkach gwiazdki, a przy drugim gwiazdka i zwisające gwiazdki).

Wyszła z łazienki i od razu trafiła na Harry'ego. Uśmiechnął się na jej widok.

-Ślicznie wyglądasz- stwierdził Harry z uśmiechem.

-Dzięki, to raczej nic nadzwyczajnego. Tylko sweter, jeansy i glany, w końcu to nie randka- odwzajemniła uśmiech chłopaka.

-Chodź Hel, najpierw pójdziemy w dość mało przyjemne miejsce, bo prosiła o to Hermiona, a potem może na szarlotkę i herbatę do pani Puddifoot?- zaproponował Harry.

-Okej, ale nie zdradzaj mi od razu planu na cały dzień, niespodzianki są fajne- stwierdziła Helia.

-Dobra, więc wieczór zostanie sekretem- uśmiechnął się do niej lekko.

Po chwili ruszyli w stronę wyjścia Helia od razu zrozumiała że za lekko się ubrała, było za zimno na trochę przewiewny sweter. Objęła się ramionami. Gdy już wychodzili poza mury Hogwartu poczuła na ramionach kurtkę Harry'ego. Spojrzała na Potter'a.

-Zimno ci będzie- wyszeptała rumieniąc się.

-Mam grubą bluzę, a ty w tym przewiewnym sweterku przesadziłaś- stwierdził- chora będziesz.

-Nie, bo mam twoją kurtkę- zachichotała cicho.

-Dobrze, że ją wziąłem- stwierdził Harry obejmując ją ramieniem.

Po kilkunastu minutach dotarli do Gospody Pod Świńskim Łbem. Tam na piętrze było sporo osób w tym przyjaciółki Helii. Black spróbowała do nich pomachać, ale Torii odwróciła wzrok. Luna odmachała z uśmiechem, a Helia odwzajemniła uśmiech.

Harry wziął dla niej krzesło i postawił je obok Hermiony. Helia usiadła.

-A po co ona? Jest ślizgonką!- zawołał jakiś chłopak z Hufflepuffu.

-Jest dobra i jest po naszej stronie- oznajmił Harry.

-Patrz jak cię broni- szepnęła do Helii Hermiona.

-Dobra Hermiona mów co wymyśliłaś- westchnął Harry schodząc na bok i po chwili zajął miejsce Hermiony.

-Hej, pewnie wiecie co się dzieje w szkole i sprowadziliśmy was, bo wszyscy potrzebujemy tego samego, potrzebny nam prawdziwy nauczyciel. Taki który nam pokaże jak się bronić. Harry...

-Co?! Ja? Myślałem, że...

-Czemu on? Co takiego umie? Wierzycie, że walczył z Sami-Wiecie-Kim?- to był z kolei gryfon..

-Ja wierzę- podniosła się Helia- Harry jest niesamowity i dał radę, jednak mój... chłopak, Cedric nie. Jednak nie po to się tutaj zebraliśmy, jeśli ktoś chce się czegoś nauczyć od niego zapraszamy jeśli nie to niech nie utrudnia innym i wyjdzie!- zawołała Helia. Nikt się nie ruszył z miejsca- no to świetnie- stwierdziła.

Córka Księżyca i Gwiazd IVOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz