Rozdział 1.

58 0 0
                                    

Pierwszego września wieczorem Helia siedziała znudzona słuchając przemówienia Dumbledora, aż nagle wstała różowa profesorka i zaczęło się coś dziać.

-Dziękuję, dyrektorze- powiedziała ze sztucznym uśmiechem- za tak uprzejme słowa powitania.

Miała piskliwy, dziecinny głos, który tylko wkurzał Helię. Ale Black wkurzało w niej wszystko tak po prostu, ale też Harry o niej wspominał. Różowa w ministerstwie może być tylko jedna, bo nikt raczej się tak nie ubiera.

-Muszę przyznać, że cudownie jest znaleźć się znowu w Hogwarcie!- uśmiechnęła się, pokazując bardzo spiczaste żeby.

-Kto pytał, po co ta szopka?- pytała w myślach Helia.

-I widzieć tyle szczęśliwych buziaczków zwróconych do mnie!

Helia jak się rozejrzała to nikt nie wyrażał szczęścia, raczej niesmak, że kobieta zwróciła się do nich jakby mięli pięć lat.

-Bardzo bym chciała szybko was wszystkich poznać i jestem pewna, że będziemy dobrymi przyjaciółmi!

Helia spojrzała na Draco z uniesionymi lekko brwiami.

-Już to widzę- pomyślała sarkastycznie.

-Ministerstwo Magii zawsze uważało, że edukacja młodych czarownic i czarodziejów ma wyjątkowe znaczenie. Owe rzadkie zdolności, z jakimi się urodziliście, mogą się zmarnować, jeśli nie będą utrwalane i rozwijane w procesie nauczania. Pradawne umiejętności historycznej społeczności czarodziejów muszą być przekazywane z pokolenia na pokolenie, abyśmy nie utracili ich na zawsze. Bezcenne dziedzictwo wiedzy magicznej, nagrodzone przez naszych przodków, musi być pilnie strzeżone i wzbogacane przez tych, których obdarzamy szlachetnym mianem nauczycieli.

Zamilkła na chwilę i kiwnęła głową innym członkom ciała pedagogicznego; żaden z nich nie uznał za stosowne, by się odkłonić. Umbridge mimo wszystko kontynuowała swoje przemówienie.

-Każdy dyrektor Hogwartu wniósł coś nowego do tego ciężkiego obowiązku, jakim jest zarządzanie tą historyczną uczelnią, i tak powinno być, ponieważ brak postępu oznaczałoby stagnację i rozkład. Nie oznacza to jednak, by postęp był wartością samą w sobie, bo nasze wypróbowane tradycje często nie znoszą żadnych przy nich manipulacji. Tak więc zdrowa równowaga między starym i nowym, między tym co stałe, a tym co zmienne między tradycją, a innowacją...

Helia poczuła, że odpływa na ramieniu Draco, przemówienie zaczyna ją nudzić i w końcu zasnęła wtulona w kuzyna, który ją obejmował ramieniem. Jedyny wniosek jaki się nasunął z tego wszystkiego Helii to było to, że ta kobieta jest walnięta i lepiej uważać.

Black obudziła się w połowie drogi do pokoju wspólnego. Draco niósł ją na rękach. Ona się wtuliła bardziej.

-Nie pytaj jak to zrobiłem, że mogłem z tobą iść mimo że jestem Prefektem i powinienem odprowadzić pierwszaków do dormitoriów. Możesz iść spać mała- westchnął Draco.

-Kocham cię- wyszeptała wtulając się bardziej.

-A ja ciebie kuzyneczko.

Helia już nie zasnęła do końca trasy do dormitorium. Draco postawił ją dopiero w środku jej pokoju. Pożegnali się i Helia poszła wziąć prysznic. Przebrana w piżamę i bluzę Harry'ego, a gdy tylko jej głowa dotknęła poduszki zasnęła.

Następnego ranka Helia wstała dosyć wcześnie. Uszykowała się i ruszyła prosto do wieży gryfonów. Liczyła bardzo na szczęście, że się tam dostanie i się nie zawiodła, przez obraz właśnie wyszedł Simus-kolega Harry'ego.

Córka Księżyca i Gwiazd IVOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz