Rozdział 13

96 9 54
                                    

Pov: Colette
Gdy wstałam Amy już nie było w pokoju. Wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na godzinę. Była trzynasta. No czyli już sobie nie pośpię.

Z westchnieniem ruszyłam na dół. Zdziwiona zobaczyłam że moja nowa koleżanka coś robi przy garach.
-Co robisz?- spytałam podchodząc do niej.
-Robię pancake. Lubisz?
-Takk bardzo. Gdzie reszta?
-Jak przyszłam to Edgar i Fang obściskiwali się w salonie.
Coś mnie ominęło? Możliwe.

Weszłam do salonu a moim oczom ukazał się widok Chestera, Bustera, Fanga i Edgara grających w uno. Słodko.

-EJ LUDZIE MAM POMYSŁ- wykrzyknął nagle Buster- POJEDZIEMY NAD NAMIOTY.
-Skąd ja ci teraz namiot wytrzasnę cepie?- spytał Fang.
-No a myślisz że ja takich rzeczy nie posiadam? Mam dwa namioty i mój brat też ma dwa więc jak mi się uda zajebać to mamy 4.
-To ty masz brata?
-No tak wyszło.

Wszyscy przytaknęli na pomysł namiotów. Spakowaliśmy się i gdzieś około 16 wyjechaliśmy na dwa samochody (dziewczyny w jednym a chłopaki w drugim). Janet zaczęła dużo gadać z Amy o co byłam trochę zazdrosna (👉👈).

Od jakiegoś czasu byłam zakochana w Janet ale nic nikomu o tym nie mówiłam (nawet mojego kochanemu bratu). Wczoraj wydawało mi się że Janet ciągle patrzy na Amy. Moją zazdrość chyba najbardziej było widać gdy Buster ukradł jej telefon i wszyscy śmiali się z zawartości jej galerii a ja stałam bez emocji. Nawet nie wiem co on pokazywał bo byłam zajęta myślą że Janet może coś czuć do nowej dziewczyny w naszej grupie. Żeby nikt nie pomyślał że jestem o Janet zazdrosna w tamtej chwili cały czas patrzyłam na Amy. Może to był zły pomysł? To mogło wyglądać jakbym była o nią zazdrosna. Ale ważne to że nikt nie wie co czuję do Janet. Przecież ona zasługuje na dużo więcej niż na jakąś dziwną idiotkę która jest obsessed na punkcie swojego pamiętnika.

Kończąc już te rozmyślania postanowiłam się zdrzemnąć bo mimo że wstałam o trzynastej to i tak się nie wyspałam.

Pov: Edgar
Tego samego dnia co postanowiliśmy wyjechać tak wyjechaliśmy.
-Ej włącz ktoś jakąś muzykę.
-JA CHCE- powiedziałem i włączyłem moją dwubiegunową playlistę.
Najpierw leciała Lady Gaga (lovki) potem jakieś piosenki z mojej indie kid i gacha fazy. A później nagle zaczął lecieć "emo boy".
-HEJ EMO BOY- zacząłem drzeć się tak że Fang siedzący koło mnie podskoczył.
-COME ON F*CK ME EMO BOY- darłem się dalej a Chester i Buster dusili się ze śmiechu. Nie wiem czy śmieszyła ich ta piosenka czy to że fałszuję. Raczej oba.

Nagle Fang wyrwał mi telefon i zaczął coś wpisywać w wyszukiwarce na Spotify.
-Czego ta dzisiejsza młodzież słucha...
Po chwili w całym samochodzie rozległo się "King Bruce Lee karate mistrz".
-NA BRAMCE STOJE NIKOGO SIĘ NIE BOJĘ- zaczął śpiewać ten down.

I tak nam minęła cała droga. Na słuchaniu jakichś piosenek. Gdy byliśmy na miejscu miejscu rozbiliśmy cztery namioty i zaczęliśmy się zastanawiać jak wszystkich podzielić. A i yak btw nie wspomniałem że Lola nie pojechała bo miała jakieś ważne spotkanie rodzinne.

-To może... Ja i Amy w jednym Buster i Chester w drugim Janet i Colette w trzecim a Fang i Edgar w czwartym?
-Mi tam pasuje- powiedział Buster biorąc Chestera pod ramię i idąc z nim pod namiot.

Po jakichś 5 minutach Chester wybiegł z niego i schował się za mną bo byłem najbliżej.
-ON JEST CHORY. HE'S CRAZY. NAWET NIE WIECIE CO ON CHCIAŁ TAM ROBIĆ.
Buster wyszedł z namioty śmiejąc się a ja tylko westchnąłem.
-No i po chuj uciekłej- powiedział Fang- już byłbym wujkiem.

Postanowiliśmy nie gadać o tym więcej i zaczęliśmy się rozpakowywać. U mnie i Fanga w namiocie wszystko było rzucone byle gdzie ale tego nie bierzmy pod uwagę.

Około 18 wszyscy postanowiliśmy iść do jakiegoś jeziora które było obok pola namiotowego. Fang który nie umiał pływać wziął jakiś materac i się na nim położył. Nawet nie zauważył gdy wypłynął na głęboką wodę.

Podpłynąłem do niego i jednym ruchem zrzuciłem go z materaca. Ten próbował pływać ale coś mu nie pykło. Postanowiłem mu pomóc i z nim na rękach (bo to że jestem niski ofc nie oznacza że nie jestem silny) podpłynąłem tam gdzie woda była mi do szyi.
-DEKLU MOGŁEM SIĘ UTOPIĆ PRZEZ CIEBIE.
-No sory kusiło.
-MOGŁEM UMRZEĆ.
-Coś o tym wiem.

Gdy wyszliśmy z wody była jakaś 21 i robiło się już ciemno. Woda przez cały ten czas była zimna ale nikt zbytnio nie zwracał na to uwagi ważne że było fajnie.

Poszedłem wykąpać się i przebrać w piżamę do jakiegoś kibla na polu namiotowym (btw strasznie brudno tam było i waliło gównxm. Nie polecam). Po tam jak wyszedłem stamtąd było już ciemno.

Zauważyłem że Fang sam siedział na takiej górce która prowadziła do jeziora. Usiadłem koło niego bo czemu nie. Gadaliśmy o jakichś głupotach ale nagle coś zaczęło mnie zastanawiać. Jakiej orientacji jest Fang?
-Ej stary mogę ci zadać pytanie?
-No jasne pytaj.
-Jakiej ty właściwie jesteś orientacji?
-No jestem bi.
-Kolejny biseks.
On na to się roześmiał i przytulił mnie lekko na co się zarumieniłem.
-A ty?
-Co ja?
-No jakiej orientacji jesteś młody.
-No ja gejem jestem- wyszczerzyłem się do niego.
-To dobrze przynajmniej muszę pilnować tylko tego żebyś się nie uganiał za żadnym chłopakiem oprócz mnie.
Zaśmiałem się. To było wyznanie miłości?

Po chwili stwierdziliśmy że chcemy już iść spać i wróciliśmy do namiotu.
-Śpij dobrze kociaku- powiedział karateka odwracając się plecami do mnie i zasypiając. A ja jeszcze przez długie godziny zastanawiałem się nad różnymi rzeczami. Jakbyśmy wyglądali razem? Czy jego słowa coś znaczą? Czy wczorajszy pocałunek coś znaczył? Mimo braku odpowiedzi na te pytania wiedziałem jedno. Kocham go. Szczerze go kochałem.

—————————————————————————
Hejj misie. Wena mnie dopadła bez powodu więc oto jest rozdział haha.

Mam nadzieję że podoba się. Postaram się aby następny rozdział nie był za dwa lata ale ciężko będzie bo już wcześniej miałam pomysł na ten. A na następny go nie mam.

Pamiętajcie o gwiazdkach! ✨

977 słów~~

✭~Fangar~✭// Lęk~ ❦Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz