Rozdział 4

159 14 34
                                    

Pov: Colette
O kurwa... Byłam z Janet na spacerze gdy nagle zauważyłam Edgara biegnącego w stronę stawu. Nagle upadł on na trawę a ja bez zastanowienia zaczęłam biec w tamtą stronę. Biegłam ile sił w nogach gdy nagle spojrzałam w stronę stawu i znieruchomiałam.

Fang się topił... Ocknęłam się szybko i wskoczyłam do stawu. Złapałam go pod ramię i próbowałam wyciągnąć z wody. Po chwili poczułam że ktoś jeszcze skacze do wody i zobaczyłam Janet która łapie go pod ramiona z drugiej strony. Fang nagle pobladł a jego głowa poszła do tyłu. Zemdlał...

Łzy zebrały mi się w oczach i szybko weszłam na brzeg a potem złapałam jego ręce i próbowałam go wyciągnąć na brzeg. W końcu z pomocą Janet jakoś mi się udało. Szybko zadzwoniłam po karetkę która zabrała Fanga do szpitala a my oczywiście pojechałyśmy z nim.

Gdy byliśmy już w szpitalu ja i moja przyjaciółka czekałyśmy aż doktor nam powie co z Fangiem. Znalazłam go krótko a mimo to bardzo się martwiłam więc nie umiałam sobie wyobrazić co czuje Janet która przyjaźni się z nim od 4 klasy podstawówki. Popatrzyłam na nią i zobaczyłam że łzy spływają po jej policzkach a jej oczy są czerwone od płaczu.

Bez zastanowienia przysunęłam się do niego i ją przytuliłam.
-Kochana wszystko będzie dobrze... nawet nie myśl że mogłoby być inaczej...
-Martwię się o niego... bardzo...
-Wiem... Jest silny nic mu się nie stanie wiesz o tym...

Janet zaczęła jeszcze bardziej płakać i wtuliła się we mnie. Gładziłam jej włosy ręką żeby się trochę uspokoiła.

Nagle mi się zaczęło wydawać że o czymś zapomniałam. KURWA EDGAR.

Pov: Angelo
Latałem sobie jak gdyby nigdy nic bo przecież jestem komarem cnie. I nagle zauważyłem że jakiś człowiek leży koło stawu. Wyglądał na najebanego więc siadłem na kamieniu obok tej istoty. Nie wyczułem żadnego alkoholu od niego. Typ chyba zemdlał.

Zrobiłem transformację z komara w człowieka i próbowałem zrobić coś żeby się ocknął. Westchnąłem i wziąłem butelkę wody do ręki (chuj z tym skąd ją miałem) i wylałem wodę na twarz tej istoty.

Istota nagle się obudziła i popatrzyła na mnie zdezorientowana. Wytłumaczyłem temu czemuś kim jestem i co tu robię a ten po prostu wstał i sobie poszedł.

Pov: Edgar
Kurwa zostawili mnie na pastwę losu. Chyba że tylko mi się wydawało że Colette tam biegła a Fang leży teraz na dnie stawu. Trudno życie.

Gadałem przez chwilę z jakimś gościem który był jednocześnie komarem ale zauważyłem żula Mietka więc podeszłem do niego. Ten spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął.
-Edzio jak ja dawno Ciebie nie widziałem!
-Dobra nie zesraj się- jestem miły jak zawsze.- masz piwo?
-Pytasz dzika czy w lesie sra. Oczywiście że tak.
-Pijemy?
-Drugi raz nie musisz pytać.

Mietek wyjął z jakiejś starej torby dwa piwa z czego jedno mi podał. Otworzyłem i wypiłem prawie całe na raz. Wyrzuciłem butelkę do kosza i zacząłem iść w stronę centrum miasta bo już mi się nie chciało gadać z tym żulem.

Stanąłem w pewnej części miasta gdzie było kilka sklepów i szpital. Nagle ze szpitala wyszła moja siostra, Janet i chinol. Dwie pierwsze przytulały się i skakały a Fang się śmiał gdy nagle zauważył mnie i zaczął się na mnie patrzeć tak jakbym mu matkę zabił conajmniej.

Powoli ruszyłem w ich stronę i zatrzymałem się tuż przed nimi.
-Hej.
Dopiero teraz wszyscy mnie zauważyli (nie licząc chinola bo jak już mówiłem on wcześniej mnie już zobaczył) i nagle spoważnieli.
-Edgar Ty debilu głupi... Fang nam o wszystkim opowiedział ty pizdo. Jak mogłeś mu to zrobić?

Ogarnęło mnie ogromne poczucie winy. Popatrzyłem na Fanga i dostrzegłem ból w jego oczach.
-Fang ja przep...
-Nie. Przesadziłeś. Mogłem się utopić przez ciebie wiesz? I szczerze? Na ten moment zrywam kontakt.

Zatkało mnie. Łzy zebrały się w moich oczach ale postanowiłem się z tym pogodzić. Obróciłem się na pięcie i zacząłem iść w stronę domu. Łzy lały mi się po policzkach ale próbowałem sobie wmusić że to jakaś alergia czy coś i oczy mi bardzo łzawią. Przecież nie mogłem o niego płakać w końcu nawet się nie przyjaźniliśmy za bardzo prawda?

—————————————————————————
Taki krótki rozdział ale za bardzo nie miałam pomysłu. Gdyby nie pomoc mojej przyjaciółki która daje mi nowe pomysły ten rozdział pewnie by nie powstał (pozdrawiam Rozalkę jeśli to czyta).

Następny rozdział postaram się zrobić dłuższy ale ja jakoś tak nie umiem pisać długich rozdziałów...

Pamiętajcie o gwiazdkach ✨

~~~727 słów~~~

✭~Fangar~✭// Lęk~ ❦Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz