Rozdział 2

153 21 12
                                    

      Carter poinstruował ją, gdzie znajduje się wejście do piwnicy i podał jej hasło, na odchodne rzucając jeszcze, że będzie na nią czekał. Ostatecznie obiecała mu, że z nim porozmawia, jak już znajdzie Brit. Nawet, jeśli nie była tym faktem zachwycona.

      Jedynym plusem tej sytuacji było to, że Evans nie poszedł z nią. Uznał, że to już nie łapie się w jego definicji zabawy i nie będzie tracił czasu na zabawę w niańkę. Krzyżyk na drogę, nie był jej już do niczego potrzebny.

      Z kuchni ruszyła prosto do salonu i dalej do biblioteki. To było jedno z nielicznych pomieszczeń w całym domu, gdzie panowała teraz przynajmniej względna cisza. Większość imprezowiczów omijała bibliotekę szerokim łukiem lub wykorzystywała ją jako bardziej prywatne miejsce dla par.

      Gianna zamknęła za sobą drzwi, rozglądając się po całym pokoju. Był całkiem spory i poza regałami na każdej ze ścian, kilka stało również na samym środku, ciągnąc się od podłogi niemal po sam sufit. Utrzymana w ciemnym drewnie biblioteka była w opinii Gianny chyba najlepszym miejscem w tym domu, i aż ciężko jej było uwierzyć, że bractwo naprawdę z niej korzystało. W innych okolicznościach chętnie poszperałaby między regałami, ciekawa co poza książkami naukowymi mogłaby tam znaleźć, ale aktualnie musiała skupić się na szukaniu drzwi, o których wspomniał Carter.

      Minęła regały i podeszła do stołu ustawionego prostopadle do jednego z nich i odwróciła się w stronę okna.

      "Na przeciwko ostatniego okna znajdziesz regał. Nieco mniejszy od pozostałych, na pewno zauważysz. Na drugim regale od góry stoi oprawiony w granatową skórę "Wielki Gatsby", musisz za niego pociągnąć i popchnąć lewą stronę regału do środka. Powinien się obrócić, ale czasami mechanizm trochę się zacina."

      Książkę, o której mówił Carter, znalazła bez trudu. I faktycznie nie była w stanie wyciągnąć jej z regału, jedynie odchylić z półki.

      Popchnęła regał, ale ten nawet nie drgnął. Zmarszczyła lekko brwi i pchnęła jeszcze raz, tym razem mocniej, zastanawiając się, czy Carter po prostu nie robił sobie z niej żartów i nie obserwował z ukrycia jak szarpała się z tym przeklętym regałem, bawiąc się jej kosztem. W takim przypadku chyba wymontowałaby tego Gatsby'ego z półki i go nim zdzieliła.

      Na całe szczęście regał ustąpił, przekręcając się wokół własnej osi i ukazując jej schody prowadzące na dół. Były oświetlone ledami przymocowanymi do stopni, ale widoczność była na tyle słaba, że zdecydowała się wyciągnąć telefon i włączyć latarkę.

      Jakie były szanse na to, że Carter umyślnie wprowadził ją do jakiegoś schowka, z którego później nie będzie się mogła wydostać?

      Westchnęła ciężko i pociągnęła uchwyt przymocowany do pleców regału, zamykając go za sobą i powoli schodząc na dół. Jeśli ktokolwiek powiedziałby jej, że wyląduje na imprezie bractwa i będzie szukać ukrytych przejść, żeby dostać się do jakiejś pseudoelitarnej części domu, popukałaby się w czoło.

      Gdy stanęła przed drzwiami, te otworzyły się niemal od razu. Stał w nich chłopak w bluzie futbolowej i z piwem w dłoni i obrzucił ją znudzonym spojrzeniem.

      – Crabrones vincere – powiedziała i uśmiechnęła się lekko, próbując zamaskować w ten sposób stres. Modliła się w duchu, żeby to zadziałało, czując jak serce tłucze się jej w piersi.

      Chłopak odsunął się na bok, wpuszczając ją do środka. Gianna niemalże odetchnęła z ulgą, od razu mijając blondyna, zanim nie daj Boże by się rozmyślił.

Sacramento sins | AffectedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz