6

344 21 4
                                    

-Czyli wczoraj chodziło o Laure?- zapytał zdenerwowany Pedro.

Byliśmy we dwoje w biurze już po godzinach mojej pracy. Pomocnik FC Barcelony zawiózł swoją siostrę do rodziców, a następnie sam tutaj przyjechał.

Pedro był mocno zirytowany diagnozą jaką postawiłam ja, jednak warto pamiętać, że Laure na żywo musi przebadać lekarz specjalista. Są szanse, że da się ją wyleczyć.

-Tak- odpowiedziałam starając się panować nad głosem.

-NIE ZAMIERZAŁAŚ MI TEGO POWIEDZIEĆ WTEDY!- krzyknął tak, że aż mną wstrząsnęło.

-Musiałam się upewnić- starałam się uspokoić mojego partnera.- Nie chciałam cię martwić nie będąc pewna, czy aby na pewno lekarze się nie pomylili- zaczęłam tłumaczyć.

-Nie polepszasz!- przerwał mi. - Co, musiałaś kilka razy przeczytać zdanie „wykryto nowotwór"?- zapytał retorycznie.- Takie ciężkie to jest?- zadawał kolejne pytania, na które nie trzeba było odpowiadać.

-Kazałam wykonać jeszcze raz badania- odparłam starając się utrzymać spokojny głos.

-Gratuluje- rzekł ironicznie.

-Zrozum, że poganiałam lekarzy jak tylko mogłam- zaczęłam się bronić.

-Takie jest zadanie, tej twojej pierdolonej przychodni!- wrzasnął, a mnie aż zatkało.

-Że co?- zapytałam niedowierzając.

-To co słyszysz- powiedział.- Chyba po coś ci tutaj płacę- dodał, a mnie jego słowa lekko zaczęły ranić.

-Pedro, jestem już po godzinach pracy i chyba chcę pobyć teraz sama- powiedziałam nie chcąc brnąć w dalszą kłótnię.

-Tak będzie najlepiej, cześć- rzekł, odwrócił się i wyszedł.

Zabrałam wszystkie potrzebne mi rzeczy, po czym udałam się na parking, odpaliłam samochód i zaczęłam jechać w stronę miasta moich rodziców.
Dokładniej jechałam do miasta, w którym się wychowałam. Girona, to miasto mojego dzieciństwa, do którego wracałam zawsze z uśmiechem na twarzy, jednak nie w tym przypadku.

—————
Pov Laura.

-Pedro, synku, masz znajomości, ty musisz Laurze załatwić leczenie- odparła matka będąc pewną, że śpię.

Dzisiaj za dużo się stało, abym była w stanie usnąć. Dzień zapowiadał się na idealny, a wszystko tak się zmieniło, że po kilku godzinach dostałam wyrok.

-Wiem, na jutro ją umówiłem do jednego z najlepszych lekarzy w Hiszpanii, ale przyjmuje on w Madrycie- rzekł mój brat.

-Samolot?- spytała mama delikatnie gładząc moją głowę.

-Nie ma na to szans- odparł mój brat.- Musimy jechać samochodem i najlepiej, abyśmy wyjechali za maximum piętnaście minut- dodał, a ja byłam przerażona tym faktem.

-Hotel mamy?- dopytywała mama.

-Nie, ale odezwałem się do mojego serdecznego kolegi, który gra w Realu i nas przenocuje bez żadnych problemów- powiedział Pedro.

Oby ten jego „serdeczny kolega" nie okazał się bucem jak ten durny Lamine Yamal.

-Idę spakować Laurę, zostań przy niej narazie, okej?- zaproponowała mama, a ja poczułam jak moja rodzicielka wstaje, a obok mnie siada Pedro.

Przez pierwsze chwile siedzieliśmy we dwoje w ciszy, jednak po chwili Pedro chyba uznał, że warto się odezwać.

-Jak się czujesz?- zapytał, co wyjątkowo mnie lekko rozbawiło.

From Choice To Love~ Lamine YamalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz