Giyuu.
Kiedy się obudziłem, słońce było w zenicie. Widocznie spałem kilka godzin.
Przeciągnąłem się, czując przyjemny prąd przebiegający po całym moim ciele. Przetarłem oczy i szybko stanąłem na nogi.
To był błąd. Przed oczami pojawiły mi się mroczki. Zachwiałem się, ale nie zdążyłem upaść, bo zapanowałem nad sytuacją i usiadłem.
Czułem jak szumi mi w głowie, więc odczekałem kilka sekund i dopiero podniosłem się po raz kolejny.
Westchnąłem. Mimo kilkugodzinnego snu nadal byłem zmęczony. To chyba skutek chodzenia spać tak późno.
Ubrałem się i postanowiłem przewietrzyć umysł. W środku czułem się jakbym się dusił.
Wyszedłem z rezydencji i udałem się do mojego ulubionego miejsca, w którym mogłem odpocząć od natrętnych myśli.
Szedłem godzinę. Gdy prawie dotarłem na miejsce, rozejrzałem się. W pobliżu nie było nikogo, kto mógłby mi przeszkodzić.
Przeszedłem przez krzaki i po raz kolejny w tym tygodniu znalazłem się w jednym z najpiękniejszych miejsc, jakie w życiu widziałem.
Mała sadzawka mieniła się od słońca, trawa, wyjątkowo równa i zielona porastała całą polanę, a drzewo wiśniowe z opadającymi różowymi listkami rozpościerało się nad moją głową.
Podszedłem do niego i oparłem się o pień, zamykając oczy. Wreszcie mogłem naprawdę odpocząć.
***
Sanemi.Ostrzyłem właśnie miecz, tak jak kiedyś pokazał mi mój kowal, kiedy mój kruk nadleciał z informacją o kolejnej misji.
Serio? Kolejna misja? Ostatnio po świecie szlaja się zdecydowanie zbyt dużo demonów.
Chociaż perspektywa walki była dość kusząca...
Było po południu, a cel był jakieś trzy godziny drogi stąd. Zachód będzie zaraz po tym, jak dotrę na miejsce... lub dotrzemy.
Wstałem i schowałem miecz do pochwy.
- Tomioka też będzie, czy idę sam? - spytałem.
- Tak, kraa, Tomioka-san będzie ci towarzyszył. Zo obserwacji wynika, że demon nie jest zbyt silny, ale takie jest polecenie Mistrza. Musicie iść razem.
Kiwnąłem głową i westchnąłem z rezygnacją. Jak mus to mus.
***
Giyuu.Relaks przerwał mi mój kruk, zawiadamiając mnie o kolejnej misji w towarzystwie Shinazugawy.
Zdążyłem trochę się rozluźnić. I spięte ciało, i pełen zbyt głośnych myśli umysł.
Powoli zbliżał się TEN dzień, a ja wiedziałem, że nie dam rady. Nie chciałem nawet myśleć o tym jak będę się czuł. To było zbyt trudne.
Powoli wstałem, pamiętając o tym jak prawie wywróciłem się z rana. Nie chciałem powtórki z rozrywki.
Otrzepałem się z trawy i z prawie czystym umysłem ruszyłem do wskazanego mi przez kruka miejsca, gdzie miałem spotkać się z Shinazugawą. Dzieliło mnie od niego jakieś pół godziny drogi, więc miałem czas na swoje przemyślenia, zanim zacznie się na mnie wkurzać o byle co.
Mimo tak długiego czasu dzielącego mnie od spotkania z białowłosym, już teraz przywołałem na twarz maskę opanowania. Ostatnio zachowałem się przy nim dość dziwnie. Nadal nie mogę rozgryźć dlaczego jego towarzystwo aż tak mnie zestresowało. To do mnie niepodobne.
![](https://img.wattpad.com/cover/374174731-288-k617405.jpg)
CZYTASZ
Chyba Cię Lubię... |Sanegiyuu fanfiction|
FanfictionJaka jest szansa na to, że zakochasz się we własnym wrogu? Na to, że ktoś, kto denerwuje cię samym swoim istnieniem stanie się najważniejszą osobą w twoim życiu? Najwyraźniej całkiem duża. Sanemi i Giyuu darzą się szczerą niechęcią. Nikt nie wie dla...