Giyuu.
Z myśli wyrwało mnie pukanie do drzwi. Leżałem i nie miałem najmniejszej ochoty na jakiekolwiek odwiedziny. Nie miałem nawet siły wstać.
Nagle do głowy wpadła mi myśl, że może jest to Shinazugawa. Poczułem nagłą chęć, by nagle wstać, przez co lekko się poderwałem. Ale wtedy przypomniałem sobie jak by to wyglądało, gdyby to rzeczywiście był on. W tym momencie usłyszałbym już setki krzyków i głośniejsze łomotanie w drzwi. To było delikatne, aczkolwiek głośne.
Z jednej strony chciałem sprawdzić kto to był, a z drugiej wcale mnie to nie obchodziło, a pozycja, w której leżałem była zbyt wygodna, by ją opuszczać.
Nadal leżałem, oceniając, czy warto było otworzyć drzwi i kto w ogóle mógł za nimi stać. Tanjiro najpewniej już krzyczałby "Giyuu-san" albo wparował do środka bez pukania, a reszta w zasadzie mnie nie odwiedzała.
- Tomioka-san? Jesteś tam? - w tamtym momencie usłyszałem dziewczęcy głos, który od razu rozpoznałem jako ten Mitsuri. Co tu robiła...?
O wiele łatwiej byłoby ją zignorować i w zasadzie właśnie na to miałem ochotę. Jednak w głębi serca czułem, jakbym powinien otworzyć.
Wydałem z siebie westchnienie. Jak miałem znaleźć w sobie siłę żeby wstać, skoro nawet nie miałem jej, by wytężyć struny głosowe i coś powiedzieć?
Powoli ruszyłem palcem, jednak czułem się, jakby był na nim ciężar co najmniej kilograma. Zacząłem rozważać możliwe opcje. Ostatecznie wstać i otworzyć drzwi, zignorować ją lub krzyknąć żeby weszła. Ostatnia opcja automatycznie odpadła, bo ani nie chciało mi się krzyczeć, ani nie widziało mi się sprawianie, żeby widziała mnie w takim stanie.
I tak musisz się kiedyś ruszyć.
Myśl ta jednak wcale nie popchnęła mnie do działania, wywarła wręcz odwrotny efekt. Głos małej części mnie, która chciała wpuścić dziewczynę do środka, znacznie ucichł. Przewróciłem się na drugi bok z cichym szelestem pościeli. Teraz moja twarz była odwrócona od drzwi. Zamknąłem oczy, próbować wyciszyć odgłos pukania.
Jednak nagle do mojej głowy wpadła myśl.
Jeśli nigdy nie przychodzą, a teraz nagle ktoś się zjawił... Może to coś ważnego?
Zacisnąłem lekko zęby i wydałem kolejne głośne westchnienie frustracji. Tak bardzo nie chciałem wstawać... Mimo że ostatnie noce przespałem zaskakująco dobrze, dzisiaj czułem się jakbym nie zamknął oczu przez cały tydzień.
Nagle pukanie ustało. Ostatni raz zacisnąłem oczy i zmusiłem mięśnie do pracy, wstając. Stawiając powolne kroki, poprawiłem roztrzepane od leżenia włosy sprawiając, by zagubione ich kosmyki nie leciały mi do oczu. Podszedłem do drzwi. Wziąłem głęboki oddech i otworzyłem je. Od razu ujrzałem Mitsuri, która właśnie odwracała się, by odejść. Podskoczyła zaskoczona, wydając cichy okrzyk, gdy usłyszała odgłos za nią, jednak szybko odwróciła się i uśmiechnęła szeroko.
- Och, dzień dobry, Tomioka-san! Świetnie, że otworzyłeś!
Nie wiedziałem jak odpowiedzieć na tak radosne powitanie, więc po prostu kiwnąłem jej głową.
- Przyszłam tutaj z bardzo ważnego powodu! Nie wiem czy wiesz, ale za dwa dni Shinazugawa-san ma urodziny - uśmiechnęła się szeroko, a ja poczułem jak rośnie we mnie zainteresowanie.
- Nie wiedziałem - powiedziałem spokojnie, starając się nie zdradzić faktu, że poczułem małą iskrę ekscytacji.
- Podejrzewałam, że tak będzie, ale przyszłam tutaj z konkretnego powodu. Ja, Tengen i Muichiro organizujemy panu Shinazugawie małą imprezę urodzinową! Za dwa dni z rana zbieramy się, by wszystko przygotować, przyszłam, by cię zaprosić.

CZYTASZ
Chyba Cię Lubię... |Sanegiyuu fanfiction|
FanficJaka jest szansa na to, że zakochasz się we własnym wrogu? Na to, że ktoś, kto denerwuje cię samym swoim istnieniem stanie się najważniejszą osobą w twoim życiu? Najwyraźniej całkiem duża. Sanemi i Giyuu darzą się szczerą niechęcią. Nikt nie wie dla...