rozdział 2 "ale jak"

438 11 0
                                    

Pov: Borys
Gdy Santia pobiegła na górę i chwyciła walizki które na początku wniósł je Marcel. Odszukała szybko złotej literki S na drzwiach, przekręciła klucz, wyjęła go i otworzyla dzrzwi po czym je szybko zamknęła.
Po chwili Emila walnela mnie w ramie i powiedziała.
-chodz pogadać.
Pokręciłem przecząco głową patrząc na brunetke.
-wlasnie ją mocno skrzywidziliscie- popatrzylem z zdziwieniem na osobę która to powiedziała. Eliza.- W Santi domu jest przemoc domowa, rodzice na nią krzyczą i często się kłócą. Ze względu na nią kurwa nie chce wiedzieć żadnych bójek, kłótni i podnoszenia głosu kiedy ona jest w towarzystwie. Bardzo ją to rani i długo dochodzi do siebie po takich sytuacjach. Rozumiemy się?- Kurwa. Poczulem się tak glupio ze japierdole. Popatrzylem na dziewczyne ze łzami w oczach wiedząc jak mogłem skrzywdzić swoim zachowaniem nowo poznaną blondynke. Zaczelo mi się kręcić w głowie. Podeszlem powoli do schodów, usiadłem na pierwszym stopniu i złapałem się za głowę.
- Borys co się dzieje? - zapytała Emilka ktora przy mnie kucyla, a następnie ktoś mi podal wody.
- Jakkk j-a mog-leem j-ej to zro-bic -powiedzialem placzac
-Borys spokojnie, wszytsko się ulozy. Jak sie uspokoisz później z nią porozmawiać . Może pojedziesz do sklepu i kupisz jej cos?
Pokiwałem głową uznając ze to w porządku pomysl. Wiem. Kwiaty. Wstalem dziękując Boberze. Poszedłem do łazienki sie mniej więcej ogarnąć. A następnie podeszłam do szafy wziąłem kluczyki od auta i ubrałem buty i kurtkę.
-wychodze, wrócę za jakąś godzinę.
-okk uwazaj tylko- usłyszałem glos zabora
I pojechałem

but why are you doing this, little mouse?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz