Rozdzial 6 „dlaczego"

327 12 1
                                    

Gdy Gracjan podszedł do nas rozmawiając z jakąś panią na pogotowiu, Borys wstal i podszedl do mnie przytulając od tyłu gdy ja płakałam i krzyczałam z bólu. W tym czasie Marcel poszedł przeszukać mój pokój. Eliza dzwoniła do swoich rodziców (Elizka wiedziała ze lepiej do rodziców santi nie dzwonić bo zrobią jej jeszcze krzywdę). A Emilka pisała do swojego chłopaka żeby wracał.
-czy poszkodowana się uderzyła w bolące miejsce?- zapytała jakiś pan przez telefon. Gracek spojrzał na mnie a ja pokiwałam przecząco głową.
-nie. Też to nie są bóle z powodu miesiączki z tego co mówiła- powiedział Borys
-dobrze w takim razie zażywała jakieś leki np. Antykoncepcyjne, poronne lub na odchudzanie?- zapytała jakaś pani w telefonie.
-tak- odpowiedziałam sama pierwszy raz
-które i jaką dawkę ?
Już nie potrafiłam odpowiedzieć jak każdy inny bo nie znał odpowiedzi. Zachcialo mi się wymiotować.
Pobiegłam ile sił w nogach do łazienki i przyklękłam przy sedesie. Zwymiotowałam. Ktoś zaczął mnie głaskać po plecach. Odwróciłam się i zobaczyłam Boberke. Wstałam, przepłukałam usta wodą i podeszłam do niej się przytulić.
-które wzięłaś ?
-odchudzające tylko proszę nie mów nikomu
- lekarza mogę ? Właśnie przyjechała karetka chodź.
Wzięła mnie pod ramię i powoli szła w stronę Borysa który rozmawial z jakąś panią z karetki.
-dzień dobry- powiedziała uśmiechnięta
Pokiwałam głową bo nie miałam siły nic powiedzieć usiadłam obok Borysa czyli na kanapie.
-Santius potrzebujesz coś? - zapytała Elizka
-wodę jeśli mogę - spojrzałam na panią z karetki po czym ta pokiwała głową.
-więc Ciebie boli brzuch jeśli rozumiem?
-tak- powiedział Borys. Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem. Przecież umiem mówić sama. - znaczy to Santie boli- wskazał na mnie. Co za idiota.
-pewnie się zastanawiasz czemu jestem tu sama? - powiedziała pani Maja (miała plakietkę z imieniem na tym swoich kombinezonie. Pokiwałam głową.- ponieważ nie dostaliśmy odpowiedzi jakie leki zażyłaś i teraz mam pytanie do Borysa czy mógłbyś przynieść nam jakąś poduszkę i usiąść gdzieś indziej?
Chłopak wstał, pobiegł na górę po chwili wrócił z różową w czerwone serduszka poduszką która u niego zostawiłam( słodkie). Nastapnie usiadł obok mnie i wyglądał na takiego co nie zamierza się ruszyć.
-ee dziękuję a teraz mógłbyś się przenieś np do kuchni- zapytała sanitariuszka
-nie nigdzie się nie ruszam dopóki mnie Santia nie poprosi.- powiedział dumny siebie.
- dobrze zostań jeśli nie będziesz w niczym przeszkadzał- westchnęła pani Maja.- więc Santia co zażyłaś ? I ułóż głowę na udach Borysa a pod kolana wsadzę ci poduszkę.
-tabletki odchudzające.- powiedziałam niepewnie. Położyłam głowę tam gdzie pani prosiła i poczułam że mięśnie chłopaka się spięły. Po chwili zaczął bawić się moimi włosami patrząc na panią Maję która wkładała mi poduszkę pod kolana.
-dużo tego wzięłaś?- popatrzyła na mnie z troską
-garść ?- bardziej spytałam niż powiedziałam
Kobietą westchnęła i zaczęła mnie dotykać na brzuchu. Doszła do takiego miejsca że myślałam że jej te rude kłaki wyrwę. Jedynie krzyknęłam. Trochę za głośno. Maja się aż przestraszyła, wziela to takie łoki toki i powiedziała
-chodźcie, zabieramy ją
Kurwa. Co ja narobiłam. Spojrzałam na Borysa ze łzami w oczach. Chyba to zauważył.
-dasz radę, będę tam z tobą
-może jechać ze mną Borys ?- zapytałam się kobiety płacząc. Podeszła do mnie.
-jasne, wbije ci teraz wenflon okej ? Poczujesz się lepiej zaraz po tym podam ci przeciwbólowe.
Nienawidziałam tego. Tak samo jak pobierania krwi. Kuzwa.
Poczułam ból, odruchowo chciałam zabrać nadgarstek lecz przeszkodziła mi to jakaś silna łapa. Marcel. Ooo jak miło. Aaa kurwa boli.
-już Uber podjeżdża gdzie z nią jedziecie?
Jakiś tam randomowy szpital nie ważne wyjebane jaki nie jestem z ww.
-po co do szpitala wogole? - zapytałam jakiś panów gdy jechałam na noszach trzymając rękę Borysa.
-musimy się pozbyć leku z organizmu. Wystarczy że wzięłabyś jeszcze tego trochę i leżałabyś parę metrów pod ziemią. - zaśmiał się jakiś pan Piotrek
Oo kurwa ale kurwa debile śmieszne. Wytrzymaj Santia wytrzymaj.
-mogą panowie sobie takie żarty podarować ? - zapytał Borys który najwidoczniej też się wkurzył.
-jasne przepraszamy. - powiedział jakiś pan Paweł. Kurwa .
Posłałabym Borysowi uśmiech wdzięczności lecz po chwili wyszedł z tego grymas.
Skip time  tydzień
Nareszcie wychodzę z szpitala. Powiedzieli mi że mogę to brać ale mniej. O dziwo dali mim jakąś receptę na bardziej skuteczne leki. Jak się Borys o tym dowiedział moja recepta skończyła w koszu. Cudowny jest.
A propos właśnie targa moje rzeczy gdy ja czytam co mu było.
LOL. Brak szczerości z lekarzami. No kurwa jak się pytali czemu ciąże usuwałam to jasne że im odpowiedziałam że nie ich kurwa sprawa.
Mam nadzieję że teraz wróci życie do normy.

———-
Następny rozdział 19.8. rano  

but why are you doing this, little mouse?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz