– Gdzie jest N? – zapytała Uzi, rozglądając się po pokoju. Nawet nie zależało jej na wygraniu walki.
– Nie mam pojęcia – odpowiedziała V. – Zabierzmy stąd J i wracajmy do naszej bazy. Dasz radę lecieć?
– Tak. Ale nie tak szybko.
– Dobrze, wezmę J na ręce, a ty podążaj za mną w swoim tempie. Musimy się stąd wydostać jak najszybciej, zanim Cyn się obudzi. Nawet jeśli to niemożliwe, musimy spróbować.
– A co z J? Ma w sobie nadajnik.
– Demon nie zaatakuje tak szybko. Musimy ją zabrać ze sobą.
– W porządku! Chodźmy, może te duże drzwi otworzyły się po śmierci demona.
Obie zmęczone, zaczęły lecieć w stronę domu. Powietrze wydawało się niezwykle czyste, a śniegu było jeszcze więcej. Dzień na planecie dopiero się zaczynał. V musiała się spieszyć, żeby nie przegrzać się od promieni słonecznych. Gdy się zbliżały, zauważyły kilka dronów pracowniczych pracujących na zewnątrz. Natychmiast uciekły, gdy zobaczyły drona demontażowego i Uzi, ale z skrzydłami. Wylądowały przed domem Uzi. V stanęła na rękach z J. Spojrzała głęboko w oczy Uzi i powiedziała:
– Obietnica spełniona, kosztem N i J. Ale spełniona. Dzięki za wszystko, Uzi. Jeśli chcesz, możesz nas odwiedzić. Jesteś dobrą osobą, Uzi.
– V, nie wiem nawet, jak na to odpowiedzieć. Tobie też dziękuję za wszystko i za twoje poświęcenie.
V nawet nie odpowiedziała, po prostu położyła J na śniegu. Pobiegła i przytuliła Uzi tak mocno, jak tylko mogła. Uzi odwzajemniła uścisk, po czym osunęła się w ramionach V ze zmęczenia. Ledwo się poruszyła, żeby uwolnić się z uścisku.
– Do zobaczenia później, Uzi – powiedziała V, a potem wzbiła się w powietrze, zabierając J ze sobą. Poleciała z zawrotną prędkością w kierunku swojej bazy. Uzi patrzyła, jak V szybko znika z jej pola widzenia, zanim stanęła przed kolejnym wyzwaniem. Powrót do domu i reakcja ojca na jej długą nieobecność.
Zauważając, że nie ma karty do drzwi, zaczęła w nie walić. Po chwili drzwi się otworzyły.
Oczy ojca Uzi rozszerzyły się w mieszance zaskoczenia i ulgi, gdy jego córka zataczała się do ich mieszkania. Jej ciało było poturbowane i porysowane, ale wciąż się ruszało. Drżącymi rękami poprowadził ją na kanapę, jego głos załamywał się z emocji, gdy na nią patrzył.
– Uzi, o robotyczny Boże – wykrztusił, jego głos był pełen ulgi i zmartwienia. – Wróciłaś. Tak się o ciebie martwiłem. Co się stało? Gdzie byłaś przez cały ten czas?
– Za dużo, żeby teraz tłumaczyć, tato. Walczyłam z demonem, który miał wiele wspólnego z tym, czym jestem.
Jego oczy rozszerzyły się na wzmiankę o demonie, a jego wewnętrzne systemy zaczęły pracować na pełnych obrotach, przetwarzając te informacje.
– Demon? – powtórzył, jego głos pełen zaskoczenia i niepokoju.
– Tak, z prawdziwym demonem. Proszę, potrzebuję spokoju.
Jego wyraz twarzy złagodniał, gdy spojrzał na swoją wyczerpaną córkę.
– Oczywiście – powiedział cicho, tonem pełnym troski i zrozumienia. – Musisz odpocząć, dobrze? Porozmawiamy o tym później, w porządku? Po prostu... teraz odpocznij.
Opadła na kanapę, jej ciało było ciężkie ze zmęczenia. Jej optyka przygasła, aż do całkowitej ciemności, a wewnętrzne systemy jeden po drugim się wyłączały. Uzi zasnęła, pozwalając ciału i umysłowi odpocząć.
CZYTASZ
Tożsamość - Murder Drones
FanfictionNieodkryte tajemnice nagle wychodzą na światło dzienne, prowadząc do przerażających odkryć. Uzi, zagłębiając się w przeszłość matki, natrafia na rysunki wskazujące na jej główny problem, znak, który nieustannie pojawia się w jej oku. Desperacko pró...