Patrzyłam przerażona na mój pokój jakbym miała patrzyć na niego po raz ostatni. Właściwie to nie było. To dziś był ten dzień który mama planowała od prawie roku. A właściwie od grudnia. Dokładnie wtedy Maya, przyjaciółka mojej mamy, rozwiodła się ze swoim już byłym mężem. Mama i ona przyjaźniły się od czasów studiów. I teraz gdy Maya potrzebuje jej najbardziej Jean postanowiła, że ja wraz z moim bratem i nią przeprowadzamy się do nich do słonecznego Seaside.
— Léa, czekamy na ciebie— krzyknęła mama z dołu, co mnie otrząsnęło z tępego wpatrywania się w mój pokój. Zbiegłam na dół i wtuliłam się w mamę ze łzami w oczach. Bardzo nie chciałam stąd wyjeżdżać. Miałam tu swoich przyjaciół swoją szkołę, swoje wspomnienia. O przeprowadzce wiedziałam od kwietnia, jednak byłam takim tchórzem, że przez 3 miesiące nie potrafiłam zebrać się do pożegnania z przyjaciółmi. Zrobiłam to dopiero wczoraj i nie chciałabym drugi raz tego przeżywać. Moje przyjaciółki bardzo się zdenerwowały, że nie powiedziałam im wcześniej. Naprawdę bardzo chciałam to zrobić już dawno, jednak za każdym razem nie wiedziałam jak i rezygnowałam, a nie chciałam wyjechać bez słowa.
Wsiadłam do auta Alexa i zapięłam pasy. Wszystkie rzeczy nie zmieściły by się tylko do mamy samochody więc stwierdziliśmy, że skoro mój brat i nie ma prawo jazdy to jego autem zabierzemy część rzeczy. Puściłam naszą ulubioną playlistę i odpłynęłam myślami, gdy tylko odjechaliśmy z podjazdu naszego domu. Ja i Alex od zawsze byliśmy blisko. Nigdy za bardzo się nie kłóciliśmy i zawsze we wszystkim się wspieraliśmy. Dużo osób myślało, że jesteśmy bliźniakami i nawet mama nas nie traktowała.
Zastanawiałam się, ile te wakacje zmienią. Właściwie to dużo już się zmieniło. Bo przecież zmieniamy miejsce zamieszkania, ale też zmienimy szkołę, przyjaciół wszystko. No i oczywiście ja się zmieniłam. Zmieniłam włosy, zaczęłam się malować i zmieniłam totalnie swoją szafę. No i przede wszystkim przestałam nosić te ohydne okulary.
Odkąd pamiętam podobał mi się Liam. Był on najstarszym synem Mayi. Był wysokim wysportowanym blondynem z tajemniczym słodkim charakterem. Jednak w tym roku się to zmieniło. Zmieniłam nie tylko siebie, ale również moje podejście do niego. Przez tyle lat ignorował moje uczucia traktując mnie jak młodszą siostrę. I nie można tego zgonić na niewiedzę, ponieważ wyznałam mu to wiele razy i zawsze odpowiedź była niea sama, jednak zawsze łudziłam się dalej. Aż to tamtych wakacji, gdy odpowiedź była zdecydowanie jednoznaczna. Było to pod koniec zeszłych wakacji, gdy wybraliśmy się wszyscy do parku rozrywki. Szczęście mi dopisało tego dnia i wylądowałam z Liamem w jednym wagoniku na diabelskim młynie. Po raz kolejny wyznałam mu moje uczucia i tym razem był bardziej stanowczy, żebym dała mu w końcu spokój. Od tej rozmowy minęło sporo czasu, jednak ja nadal mam ją w głowie jakby to było wczoraj. Mocno cierpiałam przez długi czas. Jednak otrząsnęłam się i zmieniłam swoje podejście do niego i samej siebie.
Nie wiem, kiedy odpłynęłam, ale obudziło mnie trąbienie auta i gdy otworzyłam oczy byliśmy już przed naszym nowym domem. Na werandzie czekała na nas już Maya raz ze swoimi synami, prócz jednego, którego nie bardzo nie chciałam spotkać. Wyszłam z auta przecierając oczy uważając by makijaż, nad którym pracowałam pół godziny się nie rozmazał. Wszyscy podeszli do nas i zaczęli się witać, jakbyśmy wcale nie widzieli się miesiąc wcześniej na urodzinach Alex. Maya podeszła na koniec do mnie i mnie mocno przytuliła. Zawsze chciała mieć córkę i gdy po 3 urodzonych synach razem z mamą stwierdziły, że jestem ich córką. Zawsze śmieszyła mnie ta historia, którą mama z Mayą opowiadali, że gdy się rodziłam to tata zemdlał przy porodzie a ona została i wspierała moją mamę i wtedy Maya powiedziała, że jestem jej małą księżniczką. Do teraz nie mnie nazywa, mimo że jestem już od niej wyższa o kilkanaście dobrych centymetrów.
— Czekałam na ciebie moja mała księżniczko— powiedziała a jej długie blond włosy opadały jej na ramiona a niebieskie oczy świdrowały mnie na wylot— nie przytulisz drugiej mamy? — zapytała i rozłożyła ramiona bym się wtuliła w nią co z chęcią zrobiłam. Mimo, że nie widzieliśmy się tylko miesiąc to bardzo tęskniłam za nią. Oderwałam się od niej rozejrzałam się do dokoła szukając najmniejszego szczegółu, który mógłby się zmienić. Nie znalazłam go. Długo się nie rozglądałam, ponieważ podbiegł do mnie Luke i podniósł mnie robiąc kilka obrotów głośno się przy tym śmiejąc
— Le— zawołał radośnie zdrabniając moje imię.
Luke był od zawsze moim najlepszym przyjacielem. To dzięki niemu czułam się tu najlepiej. Był wysokim ciemnym blondynem z masą loków na głowie. Ciężko trenował koszykówkę przez co jego mięśnie były mocno zarysowane. Brązowe oczy wpatrywały się we mnie z taką radością jakiej dawno nie widziałam. Był o rok starszy ode mnie jednak nigdy nie dało się tego odczuć. Gdy już postawił mnie na ziemię, zamknął mnie w szczelnym uścisku nie puszczając mnie nawet na sekundę.
— Nie mogę oddychać Luke— zaśmiałam się i odsunęłam się by wziąć oddech
— Ale z ciebie laska Léa. Wiedziałem że zrobiłaś glow up ale nie wiedziałem że jesteś taka gorąca— powiedział typowy dla siebie tekst. On już taki był, flirtował z każdym.
— Nie podrywaj mojej siostry, bo nie ręczę za siebie— powiedział Alex. Był on w wieku Luka. Od zawsze byli najlepszymi przyjaciółmi. Jednak ja i Luke byliśmy zawsze bliżej niż on z moim bratem.
Przywitaliśmy się jeszcze z Luisem i weszliśmy do domu, gdyż Maya czekała na nas z obiadem. Odkąd pamiętam Maya miała naprawdę duży dom. Była dobrą panią chirurg i miała naprawdę sporo pieniędzy, jednak pieniądze dla nich to nie wszystko. Dla nich ważne jest to że mają siebie. Maya podała nam obiad na tarasie z tyłu, gdzie był naprawdę duży stół z którym miałam dużo wspomnień. Na podwórku był też duży basen, w którym kochałam pływać, mimo że kilkadziesiąt metrów dalej jest ocean. Woda to zdecydowanie mój żywioł, kochałam pływać godzinami.
— Zapomnieliśmy o tradycji— zawołał wesoło Luis widząc, że patrzę na basen, gdy skończyliśmy jeść i podbiegł do mnie a razem z nim wszyscy chłopcy i złapali mnie za ręce i nogi kierując się do basenu. Było nie odkąd wszyscy nauczyliśmy się pływać. Zawsze pierwszego dnia przyjazdu wrzucali mnie do basenu. Jednocześnie nie lubiłam tego, ale z drugiej strony miało to swój klimat. Gdy ja już wpadłam do basenu i wszyscy wskoczyli za mną, zdarzyło się coś, na co czekałam najmniej przyjeżdżając tu. Na tarasie pojawił się Liam. Mój wzrok od razu powędrował w kierunku jego oczu, które również wpatrywały we mnie, w jego oczach można było zauważyć smutek. Musiało coś się stać. Otrząsnęłam się dopiero, gdy Maya zaczęła mu pstrykać palcami przed oczami, bo zauważyła, że jej nie słucha. Odwróciłam się do Luka i posłałam mu wymuszony uśmiech widząc, że patrzył na mnie przez ten cały czas. Odgoniłam myśli o Liamie i wróciłam do pluskania się wraz z chłopakami. Kochałam tu przyjeżdżać. W Seattle nigdy nie czułam się jak w domu, tu był mój dom. Dom jest tam, gdzie są ludzie, których kochamy i mimo, że miałam tam mamę i Alexa, ale to tu była Maya i chłopcy. Może mama miała rację, że to tutaj będzie nam lepiej. Kilka chwil później wyszliśmy z basenu a Maya poprosiła chłopców, by pomogli mi zanieść masę kartonów i walizki do mojego pokoju. Gdy wszystko już było u mnie w pokoju to zamknęłam drzwi i opadłam na łóżko by chwilkę odpocząć. Tych kartonów była cała masa, jednak co się dziwić, skoro musiałam zabrać prawie wszystko. Mama kazała mi wyrzucić nie potrzebne mi rzeczy, jednak nic co miałam nie pasowało do tej kategorii. Wszystko co miałam było dla mnie ważne i przypominało mi różnych momentach mojego życia. Na przykład okulary przeciwsłoneczne które były sklejone klejem po tym jak byłam na plaży z dziewczynami i wpadły mi do wody z pomostu a Rosie szukając je nadepnęła na nie. Rosie była moją najlepszą przyjaciółką w Seattle. Znałyśmy się od przedszkola i miałam wielką nadzieję, że nasz kontakt mimo tylu kilometrów pozostanie chociaż trochę taki sam. Zawsze w naszej paczce ona była tą ładniejszą, mądrzejszą ogólnie lepszą i mimo że zawsze czułam się przy niej gorsza to ją kocham i bardzo tęskniłam.
Otarłam łzę spływającą mi po policzku i usiadłam zastanawiając się od czego mam zacząć. Włączyłam muzykę, która jest nieodłączną częścią mojego życia i złapałam za pierwszą walizkę ubrań, którą rozpakowałam do dużej szafy. Maya, odkąd pamiętam była najbogatszą osobą jaką znam. Była jedną z najlepszych chirurgów w kraju, dlatego znalazło się w tym domu miejsce dla mnie, mamy i Alexa. Ten dom był naprawdę duży, ale i przytulny. Miał swój urok. Po kilku godzinach ciężkiej pracy skończyłam prawie wszystko rozpakowywać rzeczy. Z pracy wyrwał mnie dźwięk pukania. Podeszłam do drzwi i otworzyłam a moim oczom ukazał się Luke opierający się o framugę w samych kąpielówkach z ręcznikiem przewieszonym przez ramię
— Czego dusza pragnie— zapytałam starając się patrzeć mu prosto w oczy.
— Pomyślałem, że pójdziemy na plaże, tak wiesz na przywitanie wakacji— powiedział odpychając się od framugi i wszedł do mojego pokoju i usiadł na fotelu pod oknem
— Przyznaj się, że reszta cię olała— zaśmiałam się zamykając drzwi i podeszłam do ostatniego kartonu z rzeczami. W tym były książki.
— Nieprawda— zbulwersował się— Zawsze jesteś moim pierwszym wyborem— puścił mi oczko. On już taki był, flirtował z każdym.
— Jak skończę to możemy iść— powiedziałam otwierając karton— Jak mi pomożesz to pójdzie szybciej— popatrzyłam na niego robiąc oczy małego kotka.
— Nie rób takiej miny, bo ci nie zostanie— westchnął i podniósł się podchodząc do mnie i kucnął naprzeciw mnie patrząc mi w oczy.
Szybko się uwinęliśmy i piętnaście minut później wszystkie książki były już na półkach
Wyjęłam dwuczęściowy strój kąpielowy, który godzinę wcześniej wpakowałam do jednej z szuflad i poszłam do łazienki się przebrać. Gdy już to zrobiłam wyszłam z łazienki i wpadłam na kogoś, kto przy tej łazience czekał. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię, gdy okazało się, że tym kimś był sam Liam Adams we własnej osobie. Patrzyłam mu głęboko w oczy, gdy ten skanował moje ciało i dopiero wtedy otrząsnęłam się, że byłam tylko w stroju. Na szczęście uratował mnie Alex wychodzący ze swojego pokoju, który znajdował się obok mojego
— Léa — zawołał a Liam jak gdyby nigdy nic po prostu wyminął mnie i wszedł do łazienki a ja podeszłam do brata
— To w czym ci pomóc? — zapytałam i oparłam się i ścianę zakrywając się ręcznikiem, o którym wcześniej zapomniałam.
— W niczym, jak zwykle ratuje cię z opresji— posłał mi uśmiech i zniknął za drzwiami swojego pokoju.
— To co lecimy? — zapytał Luke, gdy weszłam do pokoju zamyślona
— Tak, pewnie— odpowiedziałam biorąc torbę z rzeczami i wyszliśmy z domu. Od naszego podwórka było zejście na plażę dlatego nie musiałam się martwić, że idę w samym stroju.
— Opowiesz mi co się stało? — zapytał mój przyjaciel, gdy byliśmy już kilka metrów od plaży— Albo nie, Pogadamy o tym później a teraz będziemy się dobrze bawić.
Uwielbiałam go. On zawsze potrafił mi poprawić humor i tak było tym razem. Bawiliśmy się jak małe dzieci zapominając o wszystkich nieprzyjemnościach. Po kilkunastu minutach zabawy usiedliśmy na ręcznikach patrząc na horyzont zachodzącego słońca. Oparłam głowę o ramię Luka i kompletnie odpłynęłam myślami. Ciągle miałam w głowie sytuację z Liamem. Ten chłopak ciągle siedzi mi w głowie i mimo, że myślę, że już nic do niego nie czuje to podświadomość mówi mi coś innego. Bardzo bym chciała odciąć się od niego, ale fakt, że mieszkaliśmy od teraz razem nie ułatwiał mi sprawy. Na szczęście mam chłopaków po swojej stronie, którzy ratowali mnie w sytuacjach takich jak dziś.
— Więc co się stało? — zapytał przerywając tą przyjemną dla mnie ciszę
— Liam się stał. Wpadłam na niego jak wychodziłam z łazienki a wiesz, jak jest— powiedziałam z lekko zachrypniętym głosem
— Nie przejmuj się nim. Pamiętaj, że zawsze ochronie małą księżniczkę — powiedział teatralnie udając, że zdejmuje kapelusz z głowy
— Sam jesteś mały — fuknęłam i uderzyłam go torbą w głowę— zabierajmy się, zimno się robi.
Wstałam z ręcznika i podałam mu rękę, żeby stał i skierowaliśmy się w stronę domu.
Gdy byłam mała uciekłam wcześnie z domu i przychodziłam tu z chłopakami i wracaliśmy dopiero pod wieczór. Nasze mamy na początku martwiły się, gdy nie wracaliśmy długo do domu, ale z czasem się przyzwyczaili, że kochamy to miejsce i nas nie zatrzymują. Poza tym uważały, że jestem bezpieczna z chłopakami i gdy byłam z nimi zawsze były spokojniejsze. I nie zostało do teraz. W Seattle zawsze, gdy chciałam iść na przykład na imprezę musiałam iść z Alexem. Tu zawsze musiałam iść z którymś chłopakiem. Mimo że oni nigdy nie chcieli mnie nigdzie brać. Jedynie Luke był inni niż oni. On zawsze myślał o mnie.
CZYTASZ
Sweet Love
General Fiction16 letnia Léa przeprowadza się wraz z mamą i bratem do przyjaciółki swojej mamy, która ma trzech zupełnie różniących się od siebie synów co z tego wyniknie? Co się stanie jeśli będzie mieszkać z kimś kogo kochała całe swoje życie? tego dowiecie się...